SABAT i EWANGELIA

Sławomir Gromadzki

SABAT i EWANGELIA

Prawda mówiąca o znaczeniu czwartego przykazania może, a nawet powinna być przedstawiana w świetle nauki o usprawiedliwieniu z wiary. Tak właśnie prezentuje poselstwo o sabacie pastor Jack Sequeira. Swego czasu, gdy pracował on jeszcze w Afryce, został zaproszony do poprowadzenia cyklu wykładów biblijnych na największym uniwersytecie Ugandy. W wykładach tych uczestniczyła głównie nieadwentystyczna młodzież, która słuchała treści tych wykładów z dużym zainteresowaniem. Ostatniego jednak dnia, pewna dziewczyna, która była córką arcybiskupa Kościoła Anglikańskiego, wstała i głośno powiedziała:

– Wszyscy wiemy, że jest pan Adwentystą Dnia Siódmego.

– Tak – odparł pastor Sequeira – nigdy tego nie ukrywałem.

– Dlaczego więc nie mówił pan nic o sabacie, który zachowują adwentyści?

– Nie poruszałem tego zagadnienia, bo nie chciałem się narzucać, a poza tym myślałem, że nie życzycie sobie abym mówił na ten temat.

– My wiemy, – ciągnęła dalej ta dziewczyna – dlaczego tak naprawdę nie mówił pan o sabacie.

– Tak? W takim razie, proszę powiedzieć, dlaczego.

– Bał się pan o tym wspominać, żeby się nie skompromitować.

Wtedy pastor Sequeira spokojnie odparł:

– Tak siostro, masz rację, bałem się o tym mówić, bo gdybym to zrobił i przedstawił prawdę na temat sabatu, to wtedy ty nie mogłabyś zasnąć dopóki nie zmieniłabyś swojego stosunku do tego zagadnienia.

Tak więc, dziewczyna ta wraz z kilkoma innymi studentami z Kościoła Zielonoświątkowego rzuciła temu kaznodziei wyzwanie i sprowokowała go, by przedstawił wykład na ten temat.

I już następnego dnia, gdy pastor Sequeira przedstawił prawdę o sabacie w świetle nauki o usprawiedliwieniu przez wiarę, było to na tyle przekonywujące, że po wykładzie, ta sama dziewczyna, która rzuciła mu wyzwanie podeszła do niego i powiedziała:

– Bardzo żałuje teraz, że zachęciłam pastora do mówienia na ten temat. Ale, jak ja mam święcić ten dzień, skoro mój ojciec jest arcybiskupem w Kościele Anglikańskim…?

SABAT i EWANGELIA

Już samo hebrajskie słowo “sabat”, które dosłownie oznacza odpoczynek, świadczy o tym, że dzień ten symbolizuje “odpocznienie“, czyli zbawienie, które mamy w Chrystusie. Z tego powodu, sabat jest czymś więcej niż jedynie dniem odpoczynku.

O tym, że w Biblii słowo “odpocznienie” oznacza zbawienie, najlepiej świadczą słowa Chrystusa z Ew. Mat. 11: 28:

“Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam sprawię odpocznienie (zbawienie)” (BG).

Jaką pracę miał na myśli Chrystus, mówiąc: “Chodźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni?” Czy chodziło Mu o pracę fizyczną? Z pewnością nie, bo w następnym wierszu mówi o odpoczynku “dla dusz“, co oznacza, że apeluje On tutaj nie do tych, którzy ciężko pracują fizycznie, ale do wszystkich tych, którzy są “spracowani“, bo ciężko pracują, żeby znaleźć odpoczynek dla duszy, czyli zbawienie i pokój, ale w żaden sposób nie potrafią zapracować na to własnymi wysiłkami. I z tego powodu Chrystus mówi do nich: “Pójdźcie do mnie, a Ja wam sprawię to odpocznienie“, czyli zbawienie, na które wskazywać ma, i którego symbolem jest właśnie odpoczynek sabatu.

Warto zwrócić też uwagę i na to, że Chrystus najpierw oferuje nam to odpocznienie (zbawienie), a dopiero potem zachęca do pracy, mówiąc: “Weźcie na siebie moje jarzmo”. Dokładnie tak samo jest też w odniesieniu do całego dekalogu. Bóg najpierw obdarza nas odpocznieniem w Chrystusie, a dopiero potem poleca nam żyć zgodnie z Jego wolą, która zawarta jest w przykazaniach.

Żeby to zauważyć, wystarczy uważnie przeczytać sam wstęp do dekalogu, w którym Bóg mówi: “Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli” (2Moj. 20:2). Bóg najpierw w Chrystusie wyzwala nas z niewoli grzechu i śmierci, a dopiero potem wskazuje nam na przykazania, mówiąc: “Nie będziesz miał bogów innych przede mną… Nie będziesz zabijał…”, “Nie będziesz cudzołożył” itd.

Czy zwróciliśmy uwagę na to, jak sformułowane zostały te przykazania? Czy zauważyliśmy, że zostały one napisane w formie obietnic? We wstępie do dekalogu, Bóg mówi nam, że najpierw w Chrystusie obdarza nas wolnością od grzechu i śmierci, a potem daje nam 10 wspaniałych obietnic, gwarantując nam, że jeśli zaakceptujemy to, co powiedział we wstępie i najpierw przyjmiemy wolność w Jego Synu, to wtedy nie będziemy mieć innych Bogów obok Niego, będziemy pamiętać o dniu sabatu, nie będziemy zabijać i w Jego mocy będziemy zachowywać wszystkie pozostałe przykazania!

Innym ciekawym spostrzeżeniem jest to, że w pierwszych trzech przykazaniach Bóg obiecuje nam, że Go poznamy, poznamy Jego miłość, którą objawił nam w Swoim Synu. Następnie w czwartym przykazaniu, które zajmuje centralne miejsce w dekalogu, Bóg daje nam symboliczne odpocznienie, czyli zbawienie w Chrystusie. Potem natomiast, w kolejnych sześciu przykazaniach, obiecuje, że nie będziemy kłamać, cudzołożyć, kraść itd. Tym sposobem zapewnia nas, że jeśli spełnimy warunek zawarty we wstępie, czyli jeśli poznamy miłość, którą Bóg objawił nam w Chrystusie, a następnie zaakceptujemy odpocznienie (zbawienie), na które wskazuje czwarte przykazanie, to wówczas będziemy spełniać wszystkie pozostałe przykazania, miłując bliźnich.

 

W odniesieniu do sabatu bardzo interesujące jest również to, że Stwórca często wyrażał się o tym dniu nie jako o ludzkim, ale “Jego dniu“. Dobry tego przykład znajduje się w Ezech. 20:20, gdzie Bóg mówi: “Święćcie moje sabaty i niech będą znakiem między mną a wami, aby wiedziano, że Ja, Pan, jestem waszym Bogiem!”

Dlaczego Stwórca mówi “moje sabaty“?

Jest tak głównie dlatego, że sabat dosłownie oznacza “odpocznienie”, czyli zbawienie, a zbawienie jest wyłącznie dziełem Boga i człowiek niczego nie może do tego dodać. Z tego powodu Bóg mówi “moje sabaty”, by dać do zrozumienia, że zbawienie (odpocznienie), którego symbolem jest sabat, stanowi wyłącznie Jego dzieło, i że grzeszny człowiek może uzyskać to zbawienie jedynie przez wiarę.

Prawda ta stanowi wystarczający powód, by dojść do wniosku, że sabat stanowi symbol usprawiedliwienia z wiary, zaś zachowywanie tego dnia powinno być traktowane jako zewnętrzny wyraz akceptacji Ewangelii. W ten sposób sabat, jako pamiątka i pieczęć usprawiedliwienia z wiary stanowi przeciwieństwo niedzieli, która symbolizuje znamię bestii i wysiłki grzesznego człowieka w celu uzyskania zbawienia przez własne uczynki (Obj. 7:2-4; 14:9-11).

 

Poza tym, gdy uważnie czytamy Słowo Boże, zauważamy, że na początku, sobota była siódmym dniem nie człowieka, ale Stwórcy. Dzieło stworzenia, którego dokonał Bóg trwało sześć dni, po czym odpoczął On siódmego dnia. Adam natomiast i my w nim zostaliśmy stworzeni przy końcu szóstego dnia i naszą egzystencję rozpoczęliśmy od sabatu, czyli akceptacji odpocznienia (symbolu zbawienia), co świadczy o tym, że sabat był wówczas pierwszym dniem Adama, a siódmym dla Boga. I dopiero, gdy Adam przyjął to symboliczne zbawienie (dar życia wiecznego), na które wskazywał sabat, mógł podjąć pracę w ciągu następnych sześciu dni.

Z tego powodu możemy powiedzieć, że na początku tak naprawdę, sabat był siódmym dniem nie człowieka, ale Boga, i właśnie dlatego w Biblii często w nawiązaniu do tego dnia Stwórca używa zwrotu “moje sabaty”.

Widzimy zatem, że nawet w historii stworzenia zawarta jest ewangelia i zasada zbawienia, gdyż to Bóg, a nie człowiek pracował przez sześć dni dokonując aktu stworzenia. Człowiek nie miał w tym żadnego udziału i rozpoczął swoją egzystencję od sabatu (“odpocznienia”) i akceptacji daru wiecznego życia.

Adam rozpoczął więc życie od przyjęcia w sabat tego wszystkiego, co Bóg dla niego przygotował własną pracą. I dopiero, gdy zaakceptował cudowny dar wiecznego życia, wtedy mógł pracować i żyć na chwałę Stwórcy. Po raz kolejny zauważamy tutaj podstawową zasadę zbawienia, polegającą na tym, że Bóg najpierw obdarza darem życia wiecznego (zbawienia), którego symbolem jest tu sobotni odpoczynek, a dopiero potem oczekuje wypływającej z serca wdzięczności.

 

Oczywiście, nie ma wątpliwości, że sabat jest też pamiątką stworzenia, ale musimy pamiętać o tym, że na skutek grzechu, to pierwsze stworzenie uległo zepsuciu, a Bóg jest doskonałym oraz świętym Stwórcą, i dlatego musiał stworzyć nas jako istoty doskonałe po raz drugi. I dokonał tego w Chrystusie. Czytamy o tym w 2 Kor. 5:17:

“Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe”.

W Chrystusie Bóg stworzył nas po raz drugi, stworzył nas w Nim jako doskonałe istoty, i to nie niedziela, ale sabat jest pamiątką tego drugiego stworzenia, gdyż zasada, według której Bóg stworzył nas na nowo w Chrystusie jest taka sama, jak ta, według której stworzył ludzkość w Adamie i ma ścisły związek z symboliką sabatu.

Bóg sam poprzez Swojego Syna, bez najmniejszego udziału ze strony człowieka, trudził się nad naszym zbawieniem, kończąc to drugie dzieło stworzenia ludzkości w Chrystusie również przy końcu szóstego dnia, kiedy to Pan Jezus powiedział: “Wykonało się!”. Te ostatnie słowa, jakie na krzyżu wypowiedział Zbawiciel oznaczały, że Bóg ukończył w Chrystusie dzieło stworzenia nowej i doskonałej ludzkości.

 

Następnie, stworzona na nowo w Chrystusie doskonała ludzkość, odpoczęła wraz z Nim w grobie w sabat, akceptując Boże dzieło zbawienia i życia wiecznego, podobnie zresztą, jak w Adamie również w sabat ludzkość przyjęła dar wieczności.

Następnie, ta stworzona na nowo, doskonała ludzkość, już po sabacie, zmartwychwstała w Chrystusie nie po to, by tego pierwszego dnia po sabacie nadal odpoczywać, ale powstała w Chrystusie już do pracy, przez którą może okazać wdzięczność Stwórcy i Zbawicielowi.

 

Widzimy więc, że również święta historia życia i śmierci Syna Bożego pokazuje nam, iż sabat jest pamiątką odkupienia w Nim, a święcąc ten dzień chrześcijanie mogą dać wyraz tego, że to zbawienie i nowe stworzenie akceptują.

 

Niestety, Izraelici nie chcieli jako naród uznać tej wzniosłej prawdy, na którą wskazywał sabat. Uważali, że to nowe stworzenie i usprawiedliwienie w Chrystusie, którego symbolem był sabat nie było im potrzebne. Z tego też powodu zachowywane przez nich sabaty przestały mieć jakiekolwiek znaczenie, gdyż święcili oni dni, które wskazywały na zbawienie w Chrystusie, a nie chcieli tego zbawienia przyjąć. I to właśnie dlatego w Hebr. 4:9 Paweł mówi, że

“… pozostaje jeszcze odpocznienie dla ludu Bożego (dla Izraela)”. (BW)

Występujące tu słowo “odpocznienie” (gr. sabbatismos), dosłownie może być przetłumaczone jako “święcenie sabatu” (“sabatowanie”). Oznacza to, że apostoł Paweł, mając na myśli naród Żydowski mówi tu, że ponieważ naród ten (ówczesny lud Boży) odrzucił sprawiedliwość Chrystusa, na którą wskazywał sabat, to znaczy, że nadal musi dążyć do przyjęcia tego odpocznienia (zbawienia). I właśnie dlatego Paweł napisał, że “jeszcze pozostaje odpocznienie (dosł. sabatowanie) dla ludu Bożego”.

W wierszu tym, autor chciał wyrazić również i to, że jakiekolwiek zachowywanie odpoczynku sabatu bez akceptacji sprawiedliwości Chrystusa i zbawienia, które dokonało się w Nim na krzyżu, nie ma najmniejszego znaczenia i świadczy tylko o tym, że ten kto w taki sposób zachowuje sabat nadal znajduje się w beznadziejnym położeniu, gdyż wciąż usiłuje wejść do odpocznienia dzięki własnym uczynkom.

Z pewnością pod adresem takiego człowieka Paweł skierowałby dzisiaj te same słowa, mówiąc mu, że dla niego “pozostaje jeszcze odpocznienie sabatu“, czyli, że usprawiedliwienie i zbawienie nie stało się jeszcze w życiu takiej osoby faktem dokonanym i jest czymś, co może nastąpić dopiero w przyszłości, o ile ten człowiek uwierzy.

 

Doskonałym przykładem takiego bezsensownego zachowywania sabatu może być ciekawe doświadczenie, które było udziałem pastora Sequeiry. Któregoś razu udał się on na zjazd kaznodziejów i musiał nocować w hotelu. Sąsiedni pokój zajmowała pewna starsza pani, która była ortodoksyjną Żydówką, o czym jeszcze wtedy kaznodzieja ten nie miał pojęcia. Pierwszego dnia, czyli w piątek wieczorem, pastor Sequeira, wracał do hotelu z nabożeństwa i kiedy zamierzał wejść do swojego pokoju, nagle otworzyły się drzwi sąsiedniego pokoju, w których stanęła właśnie ta starsza dystyngowana pani i zapytała go, czy mógłby jej pomóc i zapalić światło w jej pokoju. Pastor Sequeira był nieco zdziwiony, bo zauważył, że kobieta ta nie wyglądała na niepełnosprawną, ale pomimo tego, nie pytając o nic spełnił jej życzenie. Jednak ta starsza pani, domyślając się zapewne, że była to trochę dziwna prośba powiedziała:

– Bardzo dziękuje, ale widzi pan, ja jestem Żydówką, a nam nie wolno w sabat zapalać światła…

– Ach tak, – powiedział pastor – teraz już wszystko rozumiem. Ale jeśli pani pozwoli, to chciałbym o coś zapytać; Czy prawo nie mówi czasem “nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty…, ani obcy przybysz, który mieszka w twoich bramach?” (2 Moj. 20:10)

Gdy ta kobieta to usłyszała była bardzo zmieszana i strasznie zdziwiona, że ktoś, kto z pewnością nie przypominał Żyda, znał tak dobrze czwarte przykazanie.

Wtedy pastor Sequeira uprzejmie wyjaśnił jej, jakie znaczenie faktycznie i dla Żydów i dla chrześcijan powinien mieć ten dzień i na kogo oraz na co sabat wskazuje.

Jednak, takie pozbawione sensu zachowywanie sabatu może być również i naszym udziałem, jeśli święcimy ten dzień np. po to, żeby dzięki temu i dzięki wielu innym uczynkom uzyskać zbawienie, zapominając o tym, że sam sabat upamiętnia zbawienie, które jest dostępne wyłącznie przez wiarę w to, czego Chrystus już dla nas dokonał.

 

Wiele wskazuje na to, że już w Starym Testamencie sabat miał wskazywać na zbawienie, które może być udziałem człowieka wyłącznie przez wiarę. Doskonałym tego przykładem może być choćby to, co zostało napisane w 5 rozdziale 5 Moj. W wierszu 12, Bóg mówi przez Mojżesza: “Przestrzegaj dnia sabatu, aby go święcić…”. W 15 natomiast wierszu wyjaśnia, dlaczego polecił zachowywanie tego dnia. Ten 15 werset zaczyna się od znamiennego słowa “pamiętaj“, które w języku hebrajskim dosłownie oznacza “wyryj w pamięci i zapieczętuj“!  Użycie takiego bardzo wymownego zwrotu z pewnością świadczy o tym, że to, co Bóg chce nam tu powiedzieć musi być niezwykle ważne. Pamiętając o tym, przeczytajmy teraz cały ten piętnasty werset piątego rozdziału 5 Mojż.:

Pamiętaj (wyryj w pamięci i zapieczętuj), że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i że Pan, twój Bóg, wyprowadził cię stamtąd ręką możną i ramieniem wyciągniętym. Dlatego rozkazał ci Pan, twój Bóg, abyś obchodził dzień sabatu“.

Jeśli weźmiemy pod uwagę to, że “Egipt” symbolizuje w Biblii grzech (Obj. 11:8), możemy sparafrazować ten tekst i przeczytać go w następujący sposób:

“Pamiętaj, czyli wyryj w pamięci i zapieczętuj, bo to, co chcę ci teraz powiedzieć ma ogromne znaczenie. Pamiętaj, że byłeś niewolnikiem grzechu, za co skazany zostałeś na wieczną śmierć. Ale Pan wybawił cię z tej niewoli grzechu i śmierci ramieniem wyciągniętym na krzyżu. I właśnie dlatego, dlatego że cię zbawił obdarzając wolnością, rozkazał ci Pan święcić dzień sabatu!

A zatem, dlaczego Bóg polecił nie tylko Żydom, ale wszystkim ludziom święcić sabat?

Fragment ten jednoznacznie świadczy o tym, że sabat miał też być zachowywany, jako dzień upamiętniający wyzwolenie z niewoli grzechu i śmierci, która symbolizowana jest tu przez “Egipt”.

Możemy więc powiedzieć, że sabat, czyli odpocznienie stanowi pamiątkę wolności, którą mamy w Chrystusie, pamiątkę zbawienia przez wiarę w Niego. I to właśnie z tego powodu, lud Boży czasów końca, będzie wolał raczej śmierć niż ulec nakazom zmuszającym do łamania czwartego przykazania.

 

O tym, że sabat upamiętnia naszą wolność w Chrystusie, świadczy również fakt, że Słowo Boże akcentuje to, iż Syn Boży miał szczególne upodobanie w tym, aby właśnie tego dnia w cudowny sposób uwalniać ludzi od tego wszystkiego czym zniewolił ich szatan.

Wspaniałym tego przykładem może być historia uzdrowienia w sabat, opisana w 13 rozdziale Ewangelii Łukasza. Czytamy tam o pewnej kobiecie, którą diabeł od osiemnastu lat trzymał w niewoli powodując, że stale chodziła “pochylona, tak że zupełnie nie mogła się wyprostować”. Dalej czytamy, że “Jezus, ujrzawszy ją, rzekł do niej: Kobieto, uwolniona jesteś od choroby swojej”.

To właśnie z tego powodu, że sabat upamiętnia to, iż zostaliśmy wyzwoleni z niewoli grzechu i śmierci, Chrystus powiedział do tej zniewolonej kobiety: “jesteś uwolniona“.

Ponieważ jednak Chrystus dokonał tego cudu w sabat, „niedouczeni” w Piśmie ponownie zaczęli Go oskarżać o to, że łamie sabat. Zwróćmy więc uwagę na to w jaki sposób Chrystus odpowiedział na te zarzuty w w. 15 i 16:

“Obłudnicy! Czy nie każdy z was odwiązuje (uwalnia) w dzień sabatu swego wołu czy osła od żłobu i nie wyprowadza ich do wodopoju? A czy tej córki Abrahama, którą szatan związał (zniewolił) już od osiemnastu lat, nie należało rozwiązać (wyzwolić) od tych pęt w dniu sabatu?

Tym ostatnim zdaniem Syn Boży w szczególny sposób wyróżnił sabat, dając do zrozumienia, że żaden inny dzień nie mógł być bardziej odpowiedni w celu przywrócenia wolności tej zniewolonej przez szatana biednej kobiecie. Chrystus powiedział tak, gdyż sabat to dzień wskazujący na wolność jaką grzeszna ludzkość odzyskała w Nim od tego wszystkiego czym zniewolił ją szatan. Właśnie dlatego powiedział: “A czy tej córki Abrahama, którą szatan związał już od osiemnastu lat, nie należało rozwiązać od tych pęt (właśnie) w dniu sabatu?”

Są tacy chrześcijanie, którzy twierdzą, że Chrystus szczególnie często uzdrawiał w sabat, by pokazać, że w Nowym Przymierzu dzień ten nie będzie odgrywał już żadnej roli i dlatego można już w tym dniu pracować, inaczej mówiąc można łamać sabat. Jednak powyższy fragment niezbicie świadczy o tym, że Chrystus daleki był od czegoś takiego. Zbawiciel uwielbiał uzdrawiać w sabat, bo doskonale wiedział i chciał pokazać, że sabat to dzień wskazujący na Niego samego, czyli na tego, który miał przynieść nam “uzdrowienie na swoich skrzydłach”.

 

Jeśli w takim świetle będziemy przedstawiać prawdę o sabacie, to jestem przekonany, że znacznie chętniej akceptować ją będą ci wszyscy chrześcijanie, którzy obecnie przekonani są, że w Nowym Przymierzu dzień ten nie odgrywa żadnej roli. Wspaniałym tego przykładem może być doświadczenie, o którym opowiadał pastor Jack Sequeira podczas wykładów, w których osobiście miałem przyjemność uczestniczyć.

Brat ten otrzymał kiedyś zaproszenie od pastora dużego, liczącego prawie tysiąc wyznawców Zielonoświątkowego Kościoła, w celu przedstawienia nauki o usprawiedliwieniu z wiary w oparciu o list do Rzymian. Zaproszenie zostało przyjęte i poselstwo, które było przedstawione w trakcie tych wykładów zostało przyjęte bardzo entuzjastycznie, do tego nawet stopnia, że po ostatnim wykładzie pastor tego Zielonoświątkowego Kościoła zaproponował bratu Sequeirze, aby wygłosił również wykład na temat sabatu. Bardzo zaskoczony i jednocześnie uradowany tą propozycja pastor Sequeira, zgodnie z życzeniem, przedstawił tam również prawdę na temat sabatu jako pamiątki zbawienia i usprawiedliwienia z wiary. Skutek tego był taki, że cały ten liczący prawie tysiąc członków zbór zielonoświątkowy zaczął zachowywać sabat i zmienił nawet nazwę na Kościół Zielonoświątkowy Dnia Siódmego!

 

Jeśli właściwie zrozumiemy to, jakie znaczenie ma sabat w Piśmie Świętym i umiłujemy prawdę, która jest w Chrystusie, wówczas nigdy dzień ten nie przestanie być dla nas szczególnym i świętym dniem, i to bez względu na to jak silna będzie presja ze strony wroga ewangelii. Wiedząc, że sabat jest pamiątką nowego stworzenia i zbawienia w Chrystusie, będziemy w czasie prześladowań tak samo oddani Chrystusowi i wierni jak adwentyści, o których w książce “Prześladowani Dla Chrystusa” opowiada rosyjski baptystyczny pastor Ryszard Wurmbrand. Pisząc między innymi o adwentystach, którzy przebywali w rosyjskich obozach koncentracyjnych, wspomina on, że słyszał jak w każdą sobotę byli oni bici, dlatego że nie chcieli w tym dniu pracować. Jednak cały czas byli wierni Bogu, nigdy nie godząc się na pracę w sabat. Byli wierni nawet w oddawaniu dziesięciny. Otrzymywali tylko jedną kromkę chleba na tydzień, ale pomimo tego zawsze dziesiątą część tej żywności oddawali słabszym i chorym więźniom.

 

 

SABAT W SWIETLE USPRAWIEDLIWIENIA PRZEZ WIARE

Jack Sequeira

 SABAT i EWANGELIA

Tłumaczenie: Sławomir Gromadzki

 

Niepodważalną prawdą Pisma Świętego jest to, że sabat nie jest dniem człowieka, ale Boga. Z tego też powodu, twierdzenie, że sabat jest żydowskim dniem jest całkowicie pozbawione biblijnej podstawy. Tak, to prawda, że „sabat został uczyniony dla człowieka” (Marek 2: 27), ale nie jest to dzień człowieka, czy Izraelity, lecz Boga!

Kiedy byłem kapelanem na Uniwersytecie w Nairobi, oprócz mnie pracowało tam jeszcze innych czterech kapelanów, spośród których tylko ja byłem adwentystą. Pozostali pochodzili z kościołów protestanckich i jeden był katolikiem. Któregoś razu jeden z nich oskarżył mnie o zachowywanie „żydowskiego sabatu”. Było to typowe oskarżenie, z którym jako adwentyści często się spotykamy.

Kiedy więc postawił mi ten zarzut, zapytałem go: „Jesteś protestantem?” – „Tak” – odparł. – „I wszystko, w co wierzysz opierasz wyłącznie na Biblii?” – „Tak”. – „Skoro tak, to pokaż mi w takim razie choćby jeden tekst biblijny, który mówi, że sabat należy do Żydów”. – „Pokażę” – powiedział. – „Daj mi tylko trochę czasu”. – „Masz tyle czasu ile tylko sobie zażyczysz” – odparłem.

Przyszedł trzy miesiące później i powiedział: „Ciągle jeszcze szukam…”. – „Szukaj, jeśli chcesz, ale i tak nie znajdziesz” – odparłem.

Któregoś dnia jednak powiedział mi, że odkrył taki tekst, ale fragment ten znajdował się w sparafrazowanym przekładzie „TheLiving Bible”. Powiedziałem więc: „Bracie, gdybyś nie był pastorem, to mógłbym to zrozumieć i spróbować usprawiedliwić twoje postępowanie, ale jesteś kaznodzieją, więc doskonale wiesz, że oryginalny tekst tak tego nie oddaje, i że przekład, którym się posłużyłeś jest sparafrazowany, co zmieniło sens tego tekstu”. – „Masz racje” – odparł, – „ale to jest jedyny fragment, który byłem w stanie znaleźć…”. Wtedy powiedziałem: „Nigdy więcej nie oskarżaj mnie o to, że święcę żydowski sabat. Ja zachowuję Boży sabat”.

 

Skoro ustaliliśmy, że sabat jest Bożym dniem odpoczynku, to musimy też odpowiedzieć na bardzo ważne pytanie: Dlaczego Wszechmocny Bóg, który co oczywiste, nigdy się nie męczy, oddzielił ten siódmy dzień, aby był on Jego szczególnym dniem odpoczynku?

 

Według Biblii, odpowiedź na to pytanie sprowadza się do tego, że sabat jest nazwany Bożym dniem, nie dlatego że Bóg chciał w tym dniu odpocząć po sześciu dniach stworzenia, ale dlatego, że dzień ten wskazuje na Jego doskonałe, pełne i ukończone dzieło:

 

 „I spojrzał Bóg na wszystko, co uczynił, a było to bardzo dobre (doskonałe). I nastał wieczór, i nastał poranek – dzień szósty” (1 Moj. 1: 31);

 

„Tak zostały ukończone niebo i ziemia oraz cały ich zastęp. I ukończył Bóg w siódmym dniu dzieło swoje, które uczynił, i odpoczął dnia siódmego od wszelkiego dzieła, które uczynił. I pobłogosławił Bóg dzień siódmy, i poświęcił go, bo w nim odpoczął od wszelkiego dzieła swego, którego Bóg dokonał w stworzeniu” (1 Moj. 2: 1-3);

 

„O siódmym dniu bowiem powiedział gdzieś tak: I odpoczął Bóg dnia siódmego od wszystkich dzieł swoich” (Hebr. 4: 4).

 

Fakt, że dzień ten wskazuje na Jego doskonałe, pełne i ukończone dzieło jest też niezwykle istotny również w celu właściwego zrozumienia Ewangelii oraz doktryny o usprawiedliwieniu przez wiarę.

 

Zbawienie, podobnie jak stworzenie, nie rozpoczyna się od pracy wykonanej przez człowieka, ale od jego odpoczynku w doskonałym i ukończonym dziele zrealizowanym w dokonaniach oraz śmierci naszego Pana Jezusa Chrystusa. Tylko wówczas, jeśli akceptujemy wiarą tę niezwykle ważną zasadę możemy cieszyć się błogosławieństwami i korzyściami wynikającymi ze zbawienia. Z tego powodu odpoczynek sabatu jest także wyrazem chwalebnej prawdy o usprawiedliwieniu wyłącznie przez wiarę.

 

Gdy otwieramy Nowy Testament odkrywamy, że zarówno aktu stworzenia, jak i odkupienia (nowego stworzenia) Bóg dokonał poprzez Chrystusa:

 

Stworzenie: Jan. 1: 3; Ef. 3: 9; Kol. 1: 16; Obj. 3: 14.

 

Odkupienie: Jan. 3: 16,17; Rzym. 3: 24; 1 Kor. 1: 30; Gal. 3: 13; Kol. 1: 14; Tyt. 2: 14; Hebr. 9: 12; 1 Pt 1: 18; Obj. 5: 9.

 

Tak jak Chrystus dokonał dzieła stworzenia przy końcu szóstego dnia i odpoczął siódmego, tak też dzieło odkupienia zostało przez Niego ukończone na krzyżu przy końcu szóstego dnia, po czym siódmego dnia (w sabat) odpoczął w grobie (Jan. 17: 4; 19: 30).

Również dzieło odnowienia (1Kor. 15: 24-26; Hebr. 2: 13), które zostanie zrealizowane przy końcu służby Chrystusa w niebiańskiej świątyni jest bez wątpienia powiązane z sabatem. Jest tak dlatego, że podobnie jak to było w przypadku stworzenia i odkupienia, także odnowienie to będzie doskonałym i ukończonym dziełem:

 

„Bo jak nowe niebo i nowa ziemia, które Ja stworzę, ostaną się przede mną – mówi Pan – tak ostoi się wasze potomstwo i wasze imię. I będzie tak, że w każdy nów i w każdy sabat przychodzić będzie każdy człowiek, aby mi oddać pokłon – mówi Pan” (Iz. 66:22,23).

 

Tym sposobem, doniosłe znaczenie sabatu dla grzesznego człowieka powinno dotyczyć trzech aspektów: stworzenia, odkupienia oraz odnowienia. Stąd, Chrystus jest zarówno naszym Stwórcą, jak i Odkupicielem oraz Odnowicielem, i dlatego posiada pełne prawo, by być „Panem Sabatu” (Marek 2: 28; Łuk. 6: 5; Obj. 1: 10).

 

 

ZNACZENIE SABATU DLA CZŁOWIEKA

 

Chociaż sabat należy do Boga, to zarówno Stary, jak i Nowy Testament naucza, że dzień ten został uczyniony dla człowieka, by być dla niego błogosławieństwem (Ex. 31: 13; Ezech. 20: 12; Marek. 2: 27). Bóg stworzył świat dla rodzaju ludzkiego poprzez Chrystusa (1Moj. 1: 26,28; Ps. 8: 5; Heb. 2: 6-8). Jednak, w najmniejszej nawet mierze ludzkość nie przyczyniła się do dzieła stworzenia, ograniczając się wyłącznie do akceptacji daru wiecznego życia i doskonałego stworzenia. Z tego też powodu, odpoczynek sabatu został oddzielony (poświęcony) dla ludzkości w celu nieustannego przypominania faktu, że to Bóg jest miłującym dawcą życia i wspaniałej rzeczywistości, oraz że człowiek jest całkowicie zależny od Niego w odniesieniu do wszystkich swoich potrzeb.

 

Należy też pamiętać, że przymierze sabatu zostało zawarte z rodzajem ludzkim jeszcze przed upadkiem. Z tego powodu oczywistym wnioskiem jest stwierdzenie, że gdyby nie doszło do upadku, wówczas bezgrzeszna ludzkość nadal zachowywałaby Boży sabat jako dzień odpoczynku.

 

To właśnie wkroczenie grzechu było tym czynnikiem, który zatarł prawdziwe znaczenie odpoczynku sabatu, czyli nieustanną świadomość całkowitej zależności człowieka od Boga. Grzech będąc wyrazem buntu przeciwko Bogu, prowadzi do uniezależnienia się od Boga i fałszywego przeświadczenia o samowystarczalności i własnej niezależności: (Rzym.1: 21; Fil. 2: 21). Tym sposobem, gdy grzech oddzielił nas od Boga (Iz: 59: 2), również sabat utracił swoje właściwe znaczenie. Z tego też powodu, człowiek ustanowił swój własny dzień odpoczynku, którym jest niedziela, która jest obecnie rozpoznawana na całym świecie jako dzień odpoczynku człowieka.

 

Jednakże, w przeciwieństwie do Bożego sabatu, dzień odpoczynku człowieka nie wskazuje na doskonałe i ukończone dzieło. Fakt ten ma ogromne znaczenie w szczególności w odniesieniu do końcowych wydarzeń związanych z wielkim bojem pomiędzy prawdą o zbawieniu wyłącznie przez wiarę, symbolizowaną przez Boży sabat a nauką o zbawieniu z uczynków, której symbolem jest niedziela.

 

Bóg wiedział, że ludzkość nie była w stanie sama się zbawić poprzez własne uczynki (Rzym. 3: 19,20; Gal. 2: 16). I dlatego, ponieważ jest Bogiem miłości i nie chce, by ktokolwiek zginął, posłał swego jedynego Syna, aby odkupić ludzkość i przywrócić odpoczynek, którego zostaliśmy pozbawieni w wyniku upadku (Mat. 11: 28; Jan. 3: 16,17; Gal. 3:13; 4: 4,5; Hebr. 4: 3). Na krzyżu usprawiedliwienie i nowe stworzenie człowieka zostało ukończone (dokonane) i uczynione doskonałym (Jan. 17: 4; 19: 31; Hebr. 10: 14). To doskonałe i ukończone dzieło odkupienia zostało zrealizowane przy końcu szóstego dnia stworzenia, podobnie jak to było w przypadku dzieła stworzenia (Łuk. 23: 54). Tym sposobem przywrócone zostało prawdziwe znaczenie odpoczynku sabatu i wszyscy, którzy przez wiarę stają się uczestnikami Dobrej Nowiny Ewangelii faktycznie wchodzą w Boży odpoczynek sabatu:

 

„I nam bowiem była zwiastowana dobra nowina, jak i tamtym; lecz tamtym słowo usłyszane nie przydało się na nic, gdyż nie zostało powiązane z wiarą tych, którzy je słyszeli. Albowiem do odpocznienia (gr. „sabbatismos” = święcenia sabatu) wchodzimy my, którzy uwierzyliśmy, zgodnie z tym, jak powiedział: Jak przysiągłem w gniewie moim: Nie wejdą do mego odpocznienia, chociaż dzieła jego od założenia świata były dokonane” (Hebr. 4: 2-3).

 

Poprzez Ewangelię, poprzez Boże nowe przymierze, ludzkość ponownie znajduje się w odpocznieniu, którego znakiem jest sabat:

 

„Nadałem im również moje sabaty, aby były znakami między mną a nimi, aby wiedzieli, że Ja, Pan, jestem tym, który ich uświęca” (Ezech. 20: 12);

 

„Zaiste, przestrzegać będziecie sabatów moich, gdyż to jest znakiem między mną a wami po wszystkie pokolenia wasze, abyście wiedzieli, żem Ja Pan, który was poświęcam” (2 Moj. 31:13);

 

„Jeżeli powstrzymasz swoją nogę od bezczeszczenia sabatu, aby załatwić swoje sprawy w moim świętym dniu, i będziesz nazywał sabat rozkoszą, a dzień poświęcony Panu godnym czci, i uczcisz go nie odbywając w nim podróży, nie załatwiając swoich spraw i nie prowadząc pustej rozmowy, wtedy będziesz się rozkoszował Panem, a Ja sprawię, że wzniesiesz się ponad wyżyny ziemi, i nakarmię cię dziedzictwem twojego ojca, Jakuba, bo usta Pana to przyrzekły” (Izaj. 58: 13-14).

 

W kazaniu na górze Chrystus jasno nauczał, że jeśli najpierw będziemy szukać Jego królestwa i Jego sprawiedliwości, która jest dostępna wyłącznie przez wiarę, wówczas wszystkie nasze potrzeby będą zaspokojone. Oznacza to, że Ewangelia otworzyła nam drogę do ucieczki od naszej fałszywego poczucia braku zależności od Boga, co jest też źródłem wszelkich naszych problemów, do zależności od Niego, co z kolei stanowi źródło wszelkiej naszej radości i szczęścia.

 

Musimy jednak przy tym wyraźnie zaznaczyć, że nikt nie może służyć dwom panom – sobie i Bogu (Mat. 6: 24-34). Gdy wchodzimy do Bożego odpoczynku, wówczas Jego dzień odpoczynku musi stać się naszym dniem odpoczynku, gdyż stanowi to zewnętrzny znak, iż zdecydowaliśmy się żyć wyłącznie z wiary. I tylko wówczas, gdy zachowujemy sabat z taką motywacją, oznacza to, że prawdziwie święcimy ten dzień.

 

 

PRAWO I SABAT

 

Zanim omówimy temat sabatu w odniesieniu do Bożego Prawa, musimy najpierw wyjaśnić różnice pomiędzy właściwym i błędnym zastosowaniem przez nas tego prawa.

 

Bóg nigdy nie dał prawa po to, by stanowiło ono środek lub metodę zbawienia (Rzym. 3: 28; Gal. 2: 16). Na tym właśnie polegał błąd, który popełnili Izraelici, czyli błąd starego przymierza, który doprowadził ich do fatalnej klęski (Rzym. 9: 30-33; Hebr. 8: 7-11).

 

Z tego też powodu, każdy kto zachowuje sabat po to, by uzyskać zbawienie powiela ten sam fatalny błąd, który stał się udziałem Izraelitów, i tym sposobem całkowicie wypacza cel, dla którego Bóg ustanowił sabat. Gdy z przestrzegania sabatu czynimy warunek wymagany do zbawienia, wówczas faktycznie nie wchodzimy do Bożego odpocznienia, które wskazuje na doskonałe i ukończone zbawienie, ale czynimy Boży sabat środkiem służącym do uzyskania zbawienia z uczynków, co stanowi całkowite zaprzeczenie intencji, dla której dzień ten został ustanowiony. A ponieważ „z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony przed Nim żaden człowiek”, zachowywanie sabatu z taką motywacją pozbawione jest sensu i znaczenia.

 

W jaki zatem sposób, chrześcijanin, który jest zbawiony przez wiarę powinien zachowywać sabat?

 

Nowy Testament, a szczególnie treść listów apostoła Pawła wyraźnie mówi nam, że chociaż Bóg nigdy nie dał nam prawa, aby było środkiem zbawiennym, to bez wątpienia chce On, aby Jego Prawo stanowiło dla chrześcijan standard (normę, wzór) chrześcijańskiego życia (Rzym. 13: 8-10; Gal. 5: 13,14; 1Jan. 5: 1-3; 2Jan. 6). I faktycznie, dokładnie w tym samym celu, prawo to zostało przekazane Izraelitom na Górze Synaj. Świadczyć o tym może choćby wstęp do tych przykazań, który mówi: „Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli” (2Moj. 20: 2). Wynika z tego jasno, że Bóg najpierw zbawił swój lud, a dopiero potem dał im prawo! I taką samą zasadę Mojżesz zastosował w odniesieniu do zachowywania sabatu:

 

Pamiętaj, że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i że Pan, twój Bóg, wyprowadził cię stamtąd ręką możną i ramieniem wyciągniętym. Dlatego rozkazał ci Pan, twój Bóg, abyś obchodził dzień sabatu” (5Moj. 5: 15).

 

Jezus wyraźnie zaznaczył, że tylko miłość może stanowić właściwą motywację w zachowywaniu Jego prawa (Mat. 22: 36-40; Jan. 14: 15). Tego samego jasno naucza również Stary Testament (5Moj. 6: 5; 3Moj. 19: 18). Z tego powodu, wszelkie próby przestrzegania przykazań motywowane strachem przed karą lub pragnieniem nagrody nie różnią się od motywacji, które stanowią podstawę wszelkich pogańskich religii.

 

Musimy też pamiętać, że miłość, która stanowi wypełnienie przykazań, jest czymś czego grzeszny człowiek sam nie jest w stanie w sobie wyzwolić, gdyż jest to miłość agape, która „nie szuka swego” (nie jest samolubna). Boża miłość agape jest nadrzędnym darem Ducha Świętego, który to dar staje się udziałem wierzącego człowieka przy nowonarodzeniu (1 Kor. 12: 31 – 13: 13). A ponieważ agape nie ma w sobie niczego, co może mieć związek z egoizmem, więc Bóg nie może obdarzyć nas tą miłością po to, byśmy przy jej pomocy koncentrowali się na Nim. Gdyby tak było, wówczas uczyniłoby to Boga skupioną na sobie (egocentryczną) miłością eros, a nie miłością agape. Zamiast tego, miłość Boża jest nam dana, byśmy darzyli nią swoich bliźnich, dając tym samym dowód zbawiającej i pokonującej w nas nasze własne „ja” mocy Ewangelii (Jan. 13: 34,35; Rzym. 5: 5; 2Kor. 5: 14,15). I dokładnie to ma na myśli Biblia, wyrażając wspaniałą obietnicę nowego przymierza, która mówi, że prawo jest teraz wypisane na tablicach naszych serc (Hebr. 8: 10).

 

To z kolei prowadzi nas do bardzo ważnego wniosku odnośnie prawa jako standardu chrześcijańskiego życia. Uważnie analizując treść przykazań zauważamy, że pierwsze cztery przykazania odnoszą się do relacji między nami a Bogiem, podczas gdy sześć następnych mówi o naszych relacjach w stosunku do naszych bliźnich. Jednakże, ponieważ agapenie szuka swego” (1 Kor. 13: 5), to w jaki sposób nawrócony człowiek może wypełnić te cztery pierwsze przykazania poprzez dar miłości Bożej agape, skoro nie mógł jej otrzymać, by przy jej pomocy koncentrować się na Bogu i miłować Go Jego własną miłością. Takie rozwiązanie jest niedopuszczalne, gdyż tym sposobem Bóg okazałby się Istotą skupioną na sobie (egocentryczną)!

 

Już wcześniej doszliśmy do wniosku, że Bóg nie obdarza nas swoją miłością po to, by ponownie wróciła ona do Niego, ale raczej w tym celu, abyśmy darzyli nią swoich bliźnich. Oznacza to, że jedynym sposobem, poprzez który możemy zachowywać pierwsze cztery przykazania jest przestrzeganie ich wyłącznie przez wiarę!

 

W 1 liście Jana 3: 23 czytamy: „A to jest przykazanie jego, abyśmy wierzyli w imię Syna jego, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie, jak nam przykazał”.

 

Tak więc, autentyczna wiara jest synonimem przestrzegania pierwszych czterech przykazań, co oczywiści jest powiązane z doświadczeniem nowonarodzenia, wraz z którym otrzymujemy dar Bożej miłości agape. Poprzez zaś dar tej miłości Bóg uzdalnia nas do miłowania bliźnich, co z kolei jest synonimem zachowywania ostatnich sześciu przykazań (Rzym. 14: 10).

 

Powód, dla którego Nowy Testament bardzo mało mówi na temat przestrzegania przez chrześcijan pierwszych czterech przykazań jest to, że wszystkim czego Bóg oczekuje od nas w odniesieniu do naszych z Nim relacji jest wiara (Jan. 6: 28,29; Hebr. 11: 6), która umotywowana jest wypływającą z serca wdzięcznością za objawiony w Chrystusie Boży dar miłości (Gal. 5:6). Z tego powodu, jedyny możliwy do przyjęcia sposób, poprzez który możemy prawdziwie zachowywać czwarte przykazanie (sabat) polega na święceniu tego dnia przez wiarę. Oznacza to, że autentyczne przestrzeganie świętego dnia sabatu polega na wejściu przez wiarę do Bożego odpocznienia. I tym też sposobem, jak to wynika z kontekstu, sabat staje się pieczęcią usprawiedliwienia przez wiarę.

 

Pamiętając o tym, możemy teraz skoncentrować się na ostatecznym konflikcie pomiędzy sobotą i niedzielą, który dotyczy czasów końca, w których żyjemy.

 

 

KOŃCOWY KONFLIKT POMIĘDZY SOBOTĄ I NIEDZIELĄ

 

Zawsze, gdy przedmiotem dyskusji staje się problem „sobota czy niedziela”, wówczas uwaga wszystkich skupia się raczej na konflikcie pomiędzy chrześcijanami zachowującymi sabat a tymi, którzy święcą niedzielę. Jednakże, jestem przekonany, że tak naprawdę nie to powinno być prawdziwym przedmiotem sporu.

 

Istnieje dzisiaj wielu szczerych chrześcijan, którzy w pełni doświadczają odpocznienia w Chrystusie w odniesieniu do zbawienia, ale nie zachowują oni sabatu, lecz niedzielę. Zachowują więc oni niewłaściwy dzień, ale z właściwych powodów.

 

Podobnie też, istnieje wielu szczerych chrześcijan święcących sabat, lecz niestety wierzą oni, że pomoże im to w uzyskaniu zbawienia. Ci zatem zachowują właściwy dzień, ale z niewłaściwego powodu.

 

Wygląda więc na to, że obie grupy wymagają weryfikacji swoich wierzeń oraz poglądów i sprostowania, czego może dokonać Duch Święty, który wprowadza nas we wszelką prawdę.

 

Kiedy Ewangelia będzie głoszona po całym świecie i na świadectwo wszystkim narodom (Mat. 24: 14), wówczas doprowadzi to do podziału całej ludzkości na dwie grupy: wierzących i niewierzących (1 Jan. 5: 19), czyli na tych, którzy w pełni odpoczywają w Chrystusie oraz tych, którzy ostatecznie Go odrzucili. Wszyscy, którzy znajdą się pod sztandarem Chrystusa będą w czasie końca czcić Pana Sabatu a ich zachowywanie sabatu będzie zewnętrznym znakiem albo pieczęcią usprawiedliwienia, które już otrzymali przez wiarę, podobnie jak obrzezka była dla Abrahama „pieczęcią usprawiedliwienia z wiary, którą miał przed obrzezaniem” (Rzym. 4: 11).

 

Ci, którzy świadomie i ostatecznie odrzucili dar zbawienia w Chrystusie będą czcić smoka, który obdarzył mocą bestię (Obj. 13: 3-4). Należący do tej grupy będą wywyższać niedzielę – dzień odpoczynku człowieka jako przeciwieństwo sabatu – Bożego dnia odpoczynku. Tym sposobem, przedmiot ostatecznego konfliktu nie będzie rozgrywał się pomiędzy dwiema grupami chrześcijan czy nawet dwoma dniami odpoczynku, ale pomiędzy dwiema metodami zbawienia: sabatem, wyrażającym zbawienie wyłącznie przez wiarę a niedzielą, wyrażającą próby zbawienia przez ludzkie wysiłki.

 

Kiedy wraz z upadkiem człowiek odrzucił swoją zależność od Boga, w konsekwencji tego musiał jeść chleb w pocie czoła (1Mojż. 3: 19). Następstwem tego stało się wprowadzenie ludzkiego dnia odpoczynku – niedzieli. Dzisiaj niedziela jest międzynarodowym dniem odpoczynku człowieka, ustanowionym przez znajdujący się pod władaniem szatana grzeszny świat.

 

Ponieważ człowiek stworzony został również jako istota duchowa, odrzucenie przez niego zależności od Boga i przejście do stanu niezależności doprowadziło go również do zaniechania czczenia Boga i do przyjęcia subtelnej formy czczenia samego siebie (Rzym. 1: 21-23; Izaj. 53: 6; Fil. 2: 21). Ta duchowa apostazja doprowadziła człowieka do odrzucenia usprawiedliwienia przez wiarę i przyjęcia usprawiedliwienia z uczynków (1Moj. 3: 7; 11: 4-9). Nowy Testament określa to mianem religii Babilonu, czego podstawą są roszczenia Nebukadnezara – wielkiego władcy starożytnego Babilonu (Dan. 4: 30,31; Obj. 14: 6-11). Należy przy tym pamiętać również o tym, że słowo „Babilon” odnosi się też do wieży Babel. Słowo to dosłownie oznaczało „Wieża” (Bab) „Boga” (el), co było symbolem wysiłków człowieka zmierzających do osiągnięcia nieba poprzez własne uczynki.

 

Podstawowym tematem, który znajdujemy w całym Piśmie Świętym jest zbawienie przez wiarę kontra zbawienie z uczynków. Najważniejszą zaś prawdą, którą ukazuje nam Biblia jest poselstwo mówiące o tym, że zbawienie jest wyłącznie z łaski, co staje się skuteczne w życiu grzesznego człowieka przez wiarę w Jezusa Chrystusa (Hab. 2: 4; Rzym. 3: 28; Gal. 2: 16; Ef. 2: 8,9; Hebr. 10: 38,39; Hebr. 11: 1-40). Podstawą zaś każdej fałszywej religii jest zbawienie z uczynków.

 

W starożytności, niedziela stała się nie tylko dniem odpoczynku człowieka od fizycznej czy umysłowej pracy, ale przede wszystkim symbolizowała ona dzień duchowego odpoczynku i dzień kultu opartego na pogańskich wierzeniach, według których słońce było bogiem bogów. Fakt ten był dobrze znany w czasach Chrystusa oraz historii rzymskiego imperium. Z tego też powodu, niedziela jako dzień odpoczynku człowieka jest pogańska instytucją, która jest obrazem prób samousprawiedliwienia się grzesznego człowieka, co też jest całkowitym przeciwieństwem znaczenia Bożego sabatu, który pomiędzy Bogiem i człowiekiem jest znakiem usprawiedliwienia z wiary (2Moj. 31: 13, 16; Hebr. 10: 14). Te dwie przeciwstawne koncepcje zbawienia nigdy nie mogą się ze sobą pogodzić i zawsze od momentu upadku człowieka istniał pomiędzy nimi konflikt.

 

Kiedy prawdziwa Ewangelia o sprawiedliwości przez wiarę będzie w pełni odkryta i kazana po całym świecie, wówczas każdy człowiek będzie musiał dokonać wyboru dla Chrystusa, albo przeciwko Niemu (5Moj. 30: 19,20; Joz. 24: 13-15; Rzym. 9: 30-33; Fil. 3: 3-9). W tym czasie sabat stanie się pieczęcią Boga, wyrażającą zbawienie przez wiarę, niedziela zaś będzie znamieniem bestii, wyrażającym odrzucenie przez człowieka Bożej łaski zbawiennej w Chrystusie (Obj. 14: 10,11). Dlatego też, kiedy oficjalnie ustanowione zostanie prawo niedzielne, wówczas stanie się to wyrazem tego, iż świat rozmyślnie i ostatecznie odrzucił Bożą ofertę zbawienia przez Jego Syna. Fakt ten zaś zostanie uznany „ohydą spustoszenia”, o której mówił Chrystus (Mat. 24: 14-22).

 

Na tych wszystkich, którzy uparcie pozostaną przy fałszywym dniu odpoczynku – niedzieli, akceptując tym samym to wszystko, czego wyrazem jest ten dzień i odrzucając zbawienie, którego zewnętrznym wyrazem jest sabat, zostaną w końcu wylane plagi oraz gniew Boży (Obj. 14: 9-11). W przeciwieństwie zaś do tej grupy, tych którzy uparcie będą zachowywać siódmy dzień – sabat, będzie charakteryzować niewzruszona wiara w Boga. Przejdą oni przez czas wielkiego ucisku i wypiorą swoje szaty we krwi Baranka.

 

Obecnie, z powodu różnych błędnych poglądów na temat zbawienia, prawda dotycząca znaczenia konfliktu pomiędzy prawdziwym Bożym dniem odpoczynku a niedzielą – dniem odpoczynku człowieka, nie jest jeszcze dostrzegana we właściwym świetle nawet przez wielu szczerych naśladowców Chrystusa. Ale, kiedy uwaga wszystkich zostanie ostatecznie skupiona na tych dwóch metodach zbawienia oraz ostatnich wydarzeniach ściśle związanych z konfliktem, jaki istnieje pomiędzy sabatem a niedzielą, wówczas dzięki wpływowi Ducha Świętego prawdziwe znaczenie Bożego sabatu zostanie w końcu rozpoznane.

 

 

ODPOCZNIENIE SABATU

 część I

Na podstawie listu do Hebr. 4:1-13

 Jack Sequeira

ODPOCZNIENIE SABATU   Hebr. 4:1-13   Jack Sequeira

Musimy przyznać, że kościół chrześcijański odrzucił naszą (adwentystyczną) dotychczasową biblijną argumentację dotyczącą sabatu. Jakiś czas temu grupa siedmiu protestanckich teologów napisała książkę stanowiąca próbę podważenia stanowiska na temat sabatu, jakie w swojej książce „Od Soboty Do Niedzieli” zawarł Samuel Bacchiocchi. Książka, którą napisali ci teolodzy zatytułowana jest „Od Sabatu do Dnia Pańskiego”. Myśl przewodnia tej publikacji brzmi: „Niedziela jest nowym dniem oddawania czci Bogu, który został ustanowiony w celu upamiętnienia historii zbawienia związanej ze śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa”. Podręcznik ten zawiera kilka wspaniałych cytatów, które mogą być nam bardzo przydatne, gdyż jego autorzy przyznają, że tylko sabat może być siódmym dniem tygodnia, i że dzień ten odnosi się do zbawienia w Chrystusie. Książka ta przyznaje nam rację nawet odnośnie tego, że pierwsi chrześcijanie włącznie z tymi, którzy wywodzili się z pogan faktycznie zachowywali sabat. Dlaczego więc autorzy tej książki nie akceptują naszego stanowiska względem sabatu, ale uważają, że niedziela zajęła miejsce sabatu? Czy jest tak z ich, czy raczej naszej winy? Na te pytania musimy sobie szczerze odpowiedzieć.

 

Przede wszystkim, powinniśmy pamiętać o kontekście 4-go rozdziału Hebr., a mianowicie o tym, że w Hebr. 3:7-19 wyjście Izraelitów z Egiptu oraz ich wędrówka po pustyni w drodze do Kanaanu to obraz planu zbawienia. Wiemy również, że pokolenie, o którym tam mowa ostatecznie nie zdołało wejść do Kanaanu, i że stało się tak z powodu niewiary. I tylko dwie osoby, które w momencie wyjścia z Egiptu miały ponad 20 lat (Jozue i Kaleb) weszły do ziemi obiecanej. Wszyscy pozostali zmarli a pustyni. I właśnie w kontekście tej smutnej prawdy na początku 4 rozdziału ap. Paweł kieruje następujące ostrzeżenie:

Hebr. 4:1

  1. Gdy tedy obietnica wejścia do odpocznienia jego jest jeszcze ważna, miejmy się na baczności, aby się nie okazało, że ktoś z was pozostał w tyle. (BW)

 

Autor wyjaśnia tutaj, że tak jak większość Izraelitów, którzy wyszli z Egiptu nigdy nie weszła do Kanaanu, będącego symbolem nieba, tak też podobne niebezpieczeństwo zagrażało współczesnym jemu Izraelitom, którzy pomimo przyjęcia Chrystusa mogli nie wejść do niebiańskiego Kanaanu. Podobnie dzisiaj może dojść do takiej samej tragedii, i również powodem może być brak wiary. Wyraźnie więc widzimy tutaj, jak Paweł powiązał to ostateczne zbawienie z Kanaanem i Bożym odpocznieniem. Nie możecie w pełni wejść do Bożego odpocznienia dopóki nie znajdziecie się w niebie. I nikogo nie muszę o tym przekonywać. W 1Kor. 15:19 ten sam Paweł napisał:

 

“Jeśli tylko w tym życiu pokładamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni”.

 

Czy wiemy, dlaczego tak jest? Gdy stajecie się chrześcijanami wówczas jesteście kimś kto tak faktycznie żyje na terytorium wroga, gdyż ten świat nadal jeszcze znajduje się pod rządami szatana i z tego powodu uczyni on wszystko, aby wasze życia było udreką. Jeśli tak nie jest, to być może powinniście upewnić się czy rzeczywiście jesteście naśladowcami Chrystusa.

 

Tak więc, naszym ostatecznym celem jest niebo, i dlatego Paweł mówi, że musimy trzymać się Chrystusa i historii Izraela używa jako przestrogi.

 

Zwrócmy teraz uwagę na wiersz 2:

 

„I nam bowiem (czyli Izraelitom żyjącym w czasach Pawła) była zwiastowana dobra nowina, jak i tamtym (Izraelitom żyjącym w czasach exodusu)…” (Hebr. 4:2).

 

Czy Izraelici żyjący w czasie exodusu słyszeli „dobrą nowinę” (ewangelię)? Słyszeli, gdyż wynika to z powyższej wypowiedzi. Było to możliwe poprzez świątynię, a szczególnie system ofiarniczy. Żydzi zaś żyjący w czasach Pawła mogli zaznajomić się z ewangelią bezpośrednio przez Chrystusa a także jego uczniów. Tak więc, dla obu grup prawda ewangelii nie była obca. Pomimo tego jednak, w drugie części Hebr. 4:2 Paweł dodaje: „lecz tamtym słowo usłyszane nie przydało się na nic, gdyż nie zostało powiązane z wiarą tych, którzy je słyszeli…”.

Żydzi z czasów exodusu nie uzyskali żadnej korzyści z tego poselstwa, ani z Bożych obietnic. Ale czy było tak, ponieważ byli źli? Czy Bóg powiedział, że nie weźmie ich do nieba, ponieważ popełnili taki czy inny grzech? Nie, gdyż Słowo Boże wyjaśnia, iż nie weszli Oni do odpocznienia, „gdyż (słowo usłyszane) nie zostało powiązane z wiarą tych, którzy je słyszeli…” (Hebr. 4:2).

 

A teraz wiesz 3:

“Albowiem do odpocznienia wchodzimy my, którzy uwierzyliśmy”… W tym jak i w następnym stwierdzeniu z wiersza trzeciego wyraźnie widzimy jak „odpocznienie” (zbawienie), o którym pisze tu Paweł jest ściśle powiązane z sabatem (odpoczynkiem sabatu): „…zgodnie z tym, jak powiedział: Jak przysiągłem w gniewie moim: Nie wejdą do mego odpocznienia, chociaż dzieła jego od założenia świata były dokonane” (Hebr. 4:3).

 

Paweł wyjaśnia tutaj, że nasze zbawienie jest zagwarantowane, ponieważ nie zasadza się ono na jakichkolwiek ludzkich dokonaniach, ale wyłącznie na Bożej obietnicy, którą On sam już wcześniej zaplanował przed założeniem świata.

Efez. 1:3-4

  1. Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas ubłogosławił w Chrystusie wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios;…

 

Oznacza to, że w Chrystusie Kankan już jest naszym udziałem. Dokładnie o tym stara się tu przekonać nas Paweł. A teraz zwrócimy uwagę na następny – czwarty wiersz:

 

  1. W nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed obliczem jego; w miłości.

 

W Chrystusie Jesteśmy święci oraz bez skazy, i to „przed założeniem świata”! I dokładnie do tego samego zmierza Paweł w omawianym przez nas fragmencie listu do Hebrajczyków. Stara się on uzmysłowić nam, że zbawienie nie było czymś, co Bóg wynalazł w późniejszym czasie, ale już przed założeniem świata stanowiło ono Boży cel. A ponieważ stało się to zanim pojawiliśmy się na tym świecie, to zrozumiałe jest, że nie mogliśmy w najmniejszej nawet mierze przyczynić się do naszego zbawienia, gdyż nawet nie było nas jeszcze wtedy na świecie.

 

I zaraz po wyrażeniu prawdy na temat zbawienia, które opiera się wyłącznie na Bożych a nie ludzkich dokonaniach, w 4-tym wierszu 4-go rozdziału listu do Hebr. Paweł wprowadza sabat jako kolejny dowód na to, że zbawienie grzesznego świata jest dziełem wyłącznie Boga, bez najmniejszego udziału ze strony człowieka:

 

BW: „O siódmym dniu bowiem powiedział gdzieś tak: I odpoczął Bóg dnia siódmego od wszystkich dzieł swoich” (Hebr. 4:4).

 

BT: „Powiedział bowiem /Bóg/ na pewnym miejscu o siódmym dniu w ten sposób: I odpoczął Bóg w siódmym dniu po wszystkich dziełach swoich” (Hebr. 4:4).

 

A teraz uważnie przeczytajmy wiersze 5, 6 i 7 jako jedną całość:

 

Hebr. 4:5-7

  1. A na tym miejscu znowu: Nie wejdą do odpocznienia mego.
  2. Skoro więc jest tak, że niektórzy do niego wejdą, a ci, którym najpierw była zwiastowana dobra nowina, z powodu nieposłuszeństwa nie weszli (BG: „dla niedowiarstwa nie weszli”)…

 

Paweł mówi tutaj, że są tacy Izraelici, którzy ciągle jeszcze potrzebują wejść do Bożego odpocznienia, bo chociaż twierdzą, że należą do ludu Bożego, to nigdy jak dotąd nie weszli do Bożego odpocznienia. Żydzi z czasów exodusu nie weszli do Bożego odpocznienia powodu „niedowiarstwa” (braku wiary). Z tego samego powodu nie weszli do odpocznienia Żydzi żyjący w czasach Pawła.

 

  1. Przeto znowu wyznacza pewien dzień, ”dzisiaj”, mówiąc przez Dawida po tak długim czasie, jak to przedtem zostało powiedziane: Dziś jeśli jego głos usłyszycie, Nie zatwardzajcie serc waszych.

 

Użyty tutaj zwrot mówiący o “zatwardzaniu serc” jest synonimem słowa “niedowiarstwo”. Niewiara stanowi dobrowolne i świadome odrzucenie Bożej prawdy. Pamiętajcie o tym, gdy będziecie starać się przekazać innym prawdę o sabacie, ale pomimo tego wasi rozmówcy te prawdę odrzucą. Proszę, nie mówcie im wówczas: „Powiedziałem ci prawdę, a ponieważ ją odrzuciłeś, to teraz jesteś zgubiony”. Odrzucenie prawdy ma związek z przekonaniem, które pochodzi od Ducha Świętego. Nasze zaś zadanie nie polega na przekonywaniu kogokolwiek, ale jedynie na świadczeniu o prawdzie. Przekonywanie jest zadaniem Ducha Świętego. Z tego też powodu nigdy nie powinniśmy chlubić się tym, że pozyskaliśmy kogokolwiek dla Chrystusa, bo dokonać tego (przekonać) może jedynie Duch Święty.

 

Oto, co na temat sabatu napisał jeden z największych reformatorów, jaki pojawił się na tym świecie – Marcin Luter. Jest to oświadczenie, jakie wystosował on w 1525 roku do zwolenników  poglądów, które głosił anabaptysta Karlsztadt, który nauczał, że również w nowym przymierzu nadal należy święcić sabat:

 

„Jedynie ta część Dziesięciu Przykazań, która zalicza się do naturalnego prawa jest nadal wiążąca”.

 

Tak więc, to co uczynił Luter jest bardzo podobne do tego, co my zrobiliśmy. My podzieliliśmy prawo Mojżeszowe na ceremonialne i moralne, Luter zaś podzielił to samo prawo na ceremonialne i naturalne. Izraelici jednak nigdy nie takich podziałów nie czynili.

 

Luter powiedział, że „Do naturalnego prawa zaliczają się następujące przykazania: Nie będziesz kradł; Nie będziesz zabijał; Nie będziesz cudzołożył itp.”. Inaczej mówiąc, według niego, naturalne prawo oznaczało te przykazania, o których człowiek z natury wie, że powinien postępować zgodnie z ich treścią. Z natury każdy człowiek wie, że nie powinien zabijać, kraść czy cudzołożyć i nawet pogańskie religie wiedzą o tym i nauczają, że postępowanie takie jest złe. Luter nazwał te przykazania „naturalnym prawem”. „Ale” – powiedział – „nie nakaz święcenia sabatu, ponieważ sabat nie zalicza się do naturalnego prawa, ale ceremonialnego”. I takie jest również dzisiaj stanowisko współczesnych ewangelicznych chrześcijan.

 

„Jeśli Karlsztadt” – dalej napisał Luter – „nadal będzie tak nauczał, to w końcu może sprawić, że zaczniemy święcić niedzielę w sobotę”. Tak więc, Luter nie zgadzał się z tym, aby zachowywać sabat w sobotę. Pomimo tego jednak E. White napisała, że znajdzie się on w niebie i w szczególny sposób wyróżniła go jako wielkiego reformatora.

 

Luter nie zaakceptował poglądów Karlstada na temat sabatu, być może z tych samych powodów, dla których dzisiaj wielu chrześcijan odrzuca naszą argumentację. I to właśnie powinniśmy usilnie starać się o to, by właściwie zrozumieć treść czwartego rozdziału listu do Hebrajczyków, gdyż treść m.in. tego fragmentu dostarcza dodatkowych niezwykle ważnych argumentów na korzyść sabatu. Gdyby Lutrowi przedstawiono te argumenty, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że zmieniłby on swoje stanowisko względem czwartego przykazania. Powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy przedstawiamy prawdę o sabacie w taki sposób, by świat chrześcijański mógł się przekonać, że był w błędzie. Aby jednak tak się stało musimy właściwie zrozumieć treść tego rozdziału.

 

Hebr. 4:7

„Przeto znowu wyznacza pewien dzień, ”dzisiaj”, mówiąc przez Dawida po tak długim czasie, jak to przedtem zostało powiedziane: Dziś jeśli jego głos usłyszycie, Nie zatwardzajcie serc waszych”.

 

Paweł mówi tu, że jeśli świadomie odrzucicie prawdę, która jest w Chrystusie, jeśli zatwardzicie swoje serca, wówczas nie macie szans na zbawienie. Jeśli jakiś człowiek łamie czwarte przykazanie, to czy jest dla niego nadzieja? Czy niezachowywanie sabatu może być mu wybaczone? Tak, podobnie jak złamanie któregokolwiek pozostałych przykazań może być wybaczone. Ale, czy może uzyskać przebaczenie osoba, która popełnia grzech niewiary? Nie. To jest grzech, którego Bóg nie może przebaczyć, gdyż niewiara stanowi świadome odrzucenie Bożego daru. Bóg nie może powiedzieć: „Zabiorę cię do nieba, pomimo tego, że odrzuciłeś mojego Syna”. Gdyby Bóg zbawił tez tych, którzy świadomie odrzucili Chrystusa, wówczas pozbawiłby ewangelię sensu.

 

Moim pragnieniem jest wykazanie, że w czasach końca kulminacyjny punkt wielkiego boju nie będzie dotyczył jedynie sabatu, ale przede wszystkim prawdy ewangelii, z która sabat jest ściśle związany, i na która wskazuje. Powód, dla którego czwarte przykazanie ma mieć tak wielkie znaczenie w czasach końca jest taki, że sabat ma związek ze zbawieniem w Chrystusie. Chrystusie czasie końca, łamanie sabatu będzie stanowić zewnętrzną oznakę świadomego odrzucenia Jezusa Chrystusa.

 

W Hebr. 11:6 Paweł napisał: „Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają”.

Bóg nie może obdarzyć was błogosławieństwem zbawienia, jeśli powiecie „Nie wierzę w Chrystusa”, albo „Nie chcę jego daru”. Z tego powodu Paweł ostrzega: „Nie odrzucajcie ewangelii. Nie zatwardzajcie swoich serc jak Izraelici w czasach exodusu, którzy wprawdzie wyszli z Egiptu i podążali za Bogiem, ale pomimo tego nie weszli do Kanaanu, gdyz nie uwierzyli”.

 

W nawiązaniu do tego, w 8 wierszu 4 rozdziału Hebr., Paweł mówi:

 

„Gdyby bowiem Jozue (KJV – „Jezus”) wprowadził ich był do odpocznienia, nie mówiłby Bóg później o innym dniu” (Hebr. 4:8).

 

Co oznacza tu zwrot “inny dzień”? Jaki „inny dzień”? Słuchałem kiedyś wykładów pewnego ewangelisty, który posługując się tym wersetem próbował wykazać, że niedziela nie jest Bożym sabatem. Nie można jednak przy pomocy tego tekstu udowodnić, że ci którzy zachowują niedziele są w błędzie, gdyż niedopuszczalne jest posługiwanie się ta wypowiedzią w celu rozwiązania czegoś, co dotyczy problemu, który pojawił się dopiero w 20 wieku. W czasach Pawła nie istniał problem rywalizacji pomiędzy zwolennikami sabatu i tymi, którzy święcili niedzielę. Dlaczego wiec Paweł miałby pisać tu o problemie, który nie istniał? Z tego powodu musimy być uczciwi w stosunku do treści tego fragmentu.

 

W angielskim przekładzie KJV na początku wiersza 8 wystepuje słowo „Jezus” a nie „Jozue”. Jest tak dlatego, że słowo „Jezus” w języku greckim jest tym samym słowem co „Jozue” w języku hebrajskim. Dlatego, powinno być tu użyte słowo Jozue. Z tego też powodu słowo „Jozue” użyte zostało w wierszu 8 w ogromnej większości przekładów.

 

Kto wprowadził Izraelitów do Kanaanu? Jozue. Zastanówmy się jednak, czy Kanaan stanowił ostateczne odpocznienie (odkupienie)? Nie. Kiedy nastąpiło prawdziwe odpocznienie? Kiedy przyszedł Chrystus. Tak więc zwrot „inny dzień” odnosi się do ewangelii i do przyjścia Chrystusa. Wynika więc z tego jasno, że Paweł mówi tutaj, iż Jozue nikomu nie zapewnił prawdziwego odpocznienia, bo fakt, że wprowadził Izraelitów do ziemi obiecanej obrazował jedynie to czego miał potem dokonać Chrystus. Gdyby Paweł chciał przedstawić to co zawarł w wierszu 8 z pewnością wyraziłby to w następujący sposób: „Czy wszyscy Izraelici, którzy weszli do Kanaanu znajdą się w niebie? Nie. Z tego powodu fakt, że wy Izraelici mieszkacie w Kanaanie (Izraelu) wcale nie oznacza jeszcze, że dzięki temu macie zagwarantowane zbawienie”. Jozue nie dał im rzeczywistego odpocznienia, ponieważ Kanaan, do którego wprowadził Izraelitów, był jedynie symbolem prawdziwego odpocznienia. Z tego też powodu, nawet jeśli weszli oni do Kanaanu, ale odrzucili Chrystusa, to czy będą mogli znaleźć się w niebie. Nie. Nie będzie to możliwe, pomimo tego, że znaleźli się w Kanaanie.

 

Pamiętając o tym, skoncentrujmy się teraz na niezwykle ważnym wierszu 9:

 

(BW) „A tak pozostaje jeszcze odpocznienie dla ludu Bożego” (Hebr. 4:9).

 

(BT) „A zatem pozostaje odpoczynek szabatu dla ludu Bożego” (Hebr. 4:9).

 

(BBE – Bible in Basic English)  “So that there is still a Sabbath-keeping for the people of God (“Tak więc nadal pozostaje przestrzeganie sabatu dla ludu Bożego”).

 

Ówczesny lud Boży, o którym pisał tu Paweł stanowili Izraelici mieszkający w Izraelu (Kanaanie). Według Pawła nadal potrzebowali oni wejść do prawdziwego Bożego odpocznienia, które zapewnił im w Chrystusie. Bardzo interesujące jest, że greckie słowo „odpocznienie” („sabbatismos”) użyte przez Pawła w wierszu 9 dosłownie oznacza „zachowywanie sabatu”. Z tego powodu, tekst ten można byłoby przetłumaczyć w nastepujący sposób: “Tak więc nadal pozostaje przestrzeganie sabatu dla ludu Bożego”. I dokładnie tak fragment ten został oddany w niektórych biblijnych przekładach, bo faktycznie takich słów użył tu Paweł.

 

Musimy jednak wyjaśnić, co autor miał na myśli pisząc te słowa. Niektórzy z nas wykorzystują ten fragment, aby wykazać, że według tej wypowiedzi Pawła dzisiejsi chrześcijanie, którzy święcą niedzielę nadal są zobowiązani do przestrzegania sabatu. Paweł jednak nie podejmuje tu problemu dotyczącego tego, który dzień (sabat czy niedzielę) należy święcić, bo w jego czasach taki problem nie istniał. On po prostu pragnie uświadomić ówczesnym Izraelitom i także nam, że sam fakt, iż ktoś jest członkiem społeczności, która wybrał Bóg czy nawet to, że zachowuje sabat, albo przyjął chrzest nie musi oznaczać, że wszedł do rzeczywistego Bożego odpocznienia, jeśli nie zaakceptował Chrystusa.

 

Czy Izraelici, do których pisał Paweł zachowywali sabat? Tak. Czy znajdą się w niebie? Jeśli znajdą się w niebie, to stwierdzenie z wiersza 9 jest pozbawione sensu, bo napisał on tu, że w takim razie „nadal pozostaje jeszcze odpocznienie (zbawienie) dla ludu Bożego (Izraelitów)”. Inaczej mówiąc, jeśli zachowujecie dzień, ale odrzucacie Pana tego dnia, którym jest Chrystus, to niebo nie może stać się waszym udziałem. Dlatego, możliwe jest zachowywać sabat i być zgubionym. I właśnie dlatego musimy zrozumieć, jak wielki związek ma sabat z ewangelią.

 

Kiedy pracowałem w Etiopii podszedł do mnie pastor naszego kościoła znajdującego się w Addis Abeba przy siedzibie Zarządu Kościoła w tym kraju. W tym samym mieście znajduje się również największe międzywyznaniowe seminarium duchowne. Akurat wtedy jeden z tamtejszych profesorów zatelefonował do naszego kościoła i powiedział pastorowi, że jeden z teologicznych przedmiotów, który on wykłada polega na porównywaniu doktryn różnych chrześcijańskich denominacji. I jedno z zadań, jakie wyznaczył swoim studentom polegało na tym, że mieli oni udać się na nabożeństwa do czterech różnych kościołów a następnie napisać na ten temat pracę semestralną. Oprócz tego, wymagał on od studentów, aby po kazaniu zadawać pastorom teologiczne pytania dotyczące kontrowersyjnych doktryn. I jednym z kościołów, który ci studenci wybrali był nasz kościół. Tak więc, ten profesor powiedział do tego pastora naszego zboru w Addis Abeba: „Moi studenci wybrali Kościół Adwentystów i chcieliby w przyszła sobotę wziąć udział w waszym nabożeństwie. Chcieliby również po kazaniu zadać kilka pytań. Czy byłoby to możliwe?” Pastor jednak się przestraszył, więc powiedział, że odpowie za pewien czas. Po czym udał się do przewodniczącego naszego kościoła w tym kraju, który był Szwedem i zapytał go, co ma zrobić w tej sprawi. A przewodniczący bez zastanowienia odparł: „Zadzwoń do tego profesora i zaproś tych studentów”. „No dobrze,” – odparł ten pastor – „ale kto w takim razie wygłosi kazanie?” „Poproś pastora Sequeirę” – odparł przewodniczący. Piastowałem wtedy funkcję sekretarza do spraw kaznodziejskich. Tak więc ten pastor przyszedł do mnie i zapytał, czy zechciałbym wygłosić kazanie. „Zrobię to z największą przyjemnością” – odparłem. Zatelefonował więc do profesora i powiedział mu, że się zgodziłem. Wtedy ten zapytałe mnie: „Na jaki temat zamierzasz mówić?” „Na temat sabatu” – odpowiedziałem. Wtedy on powiedział: “Osobiście nie robiłbym tego. Dlaczego nie wybierzesz tematu co do którego się z nimi zgadzamy?” „Dlaczego miałbym nie mówić na ten temat. Obawiasz się, że nie będę w stanie odpowiedzieć na ich zarzuty?” – odparłem. „No właśnie.” – powiedział „Z pewnościa będą zadawać ci bardzo trudne pytania”. „I o to właśnie mi chodzi” – odparłem.

Wyjaśniłem wcześniej zborowi, że w nastepny sabat wygłoszę dość trudne do zrozumienia kazanie, i że będę posługiwał się greką, bo wiedziałem, że ci studenci zasypią mnie pytaniami.

Tak więc podczas nastepnego nabożeństwa w obecności tych studentów wygłosiłem kazanie na temat sabatu w świetle usprawiedliwienia z łaski przez wiarę. Pierwsze pytanie po kazaniu postawił student, który był baptystą: „W moim mniemaniu było to wspaniałe kazanie.” – powiedział „Mam jednak pytanie, czy tego co tu dzisiaj usłyszałem naucza Koscół Adwentystów?”

Zaraz potem, gdy padło to pytanie odezwał się student, który był luteraninem: „Ja chciałbym odpowiedzieć na to pytanie” – powiedział. „Nie wiedziałem, że jesteś adwentystą” – odparłem, wywołując śmiech. „Nie jestem adwentystą,” – powiedział „ale moja odpowiedź brzmi: nie. To, co tu usłyszeliśmy podczas kazania nie jest głoszone przez Kościół Adwentystów”. Wtedy odpowiedziałem: „No cóż, musze przyznać, że masz rację, ale ja nie przedstawiłem wam tej nauki po to, by bronić kościół, ale by bronić prawdy, która jest w Chrystusie. Pozwolisz, że teraz ja zadam tobie pytanie: Co zamierzasz uczynić z ta prawdą?”

Kiedy wygłosiłem to kazanie na temat sabatu, to ani razu nie odniosłem się do zakonu, ale wyłącznie ewangelii. Dzięki temu żadnym sposobem studenci ci nie byli w stanie podważyć tego, co powiedziałem. Było tak, ponieważ nie przedstawiłem tego zagadnienia z punktu widzenia prawa, ale ewangelii.

 

Podobnie podszedł do tego tematu Paweł w wierszu 9, w którym wyjasnia on, że nadal pozostaje prawdziwe odpocznienie sabatu dla Izraelitów. Napisał tak, ponieważ dla nich sabat był związany z nakazami i zakazami. Czytając Misze znajdziecie w niej 69 przepisów, wyjaśniających szczegóły związane z tym, w jaki sposób należy zachowywać sabat. Niektóre z nich są wyjątkowo śmieszne. Na przykład, w tamtym rejonie domy miały płaskie dachy i po zachodzie słońca bardzo często stawiano drabinę, by wejść na dach spedzjąc tam jakis czas. Jednak w sabat nie wolno było nosić drabiny, bo byłoby to grzechem. Ale, jeśli ktoś w sabat ciągnął drabinę po ziemi, wówczas nie było to już traktowane jako grzech. Niestety, prawdą jest, że my również wymyślamy podobne zasady. W jednym kraju wolno w sabat cos czynić a w innym to samo uznawane jest za grzech. Bóg jednak nie chce, aby sabat był dniem kojarzonym jedynie z nakazami i zakazami.

 

Gdy przebywałem w Anglii na zjeździe pastorów, wracając w piątek wieczorem do hotelu po jednym ze spotkań, pewna kobieta wychyliła głowę przez okno i powiedziała do mnie: „Przepraszam, czy mógłby pan coś dla mnie zrobić?”. „W czym mogę pani pomóc” – zapytałem. „Czy mógłby pan włączyć mi światło?” Była to dziwna prośba. Pomyślałem więc, że jest sparaliżowana i powiedziałem: “Oczywiście”. Ale, kiedy otworzyła drzwi zauważyłem zaskoczony, że była w pełni sprawną osobą. Wtedy ona, widząc moje zdziwienie wyjasniła: „Widzi pan, jestem Żydówką, a ponieważ jest sabat nie mogę zaplić światła, bo uznawane jest to przez nas za czynność, która jest równoznaczna z zapalaniem ognia, i z tego powodu byłoby to grzechem”. Nie wiedziała kim byłem, więc pomyślałem sobie, że dalsza rozmowa z nią może przybrać zabawny przebieg. Tak więc, gdy wyjaśniła powód, dla którego poprosiła mnie, żebym, zrobył to, czego jej nie było wolno, powiedziałem coś co wprawiło ją w zakłopotanie: „Teraz już wszystko rozumiem, ale czy nie jest napisane w prawie, że także obcy przybysz w twoich bramach nie będzie wykonywał żadnej pracy w sabat?” (2 Moj. 20:10: „…Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, … ani obcy przybysz, który jest w twoich bramach”.) Gdy to usłyszała była zdumiona, że znałem czwarte przykazanie i po chwili zawstydzona zapytała: „Skąd pan to wie?” „No cóż,” – odparłem „Czytam moją Biblię”. Wtedy ona powiedziała: „No tak, ale pan nie jest Żydem…”. Inaczej mówiąc dała mi do zrozumienia, że będąc poganinem i tak jestem zgubiony, więc w moim przypadku to, że łamię czwarte przykazanie jest bez znaczenia. Zapytałem więc: „Czy posiada pani Stary Testament”. „Tak.” – odparła. I wtedy pokazałem jej tekst, w którym było napisane, że człowiek patrzy na to, co zewnetrzne, ale Bóg patrzy na serce. Nastepnie powiedziałem: “Oczywiście, z przyjemnością spełnię pani prośbę i zapalę to światło, ale problem polega na tym, że choć dokona tego moja ręka, to nie ulega watpliwości, że spełni ona jedynie pani wolę. Oznacza to, że z punktu widzenia Boga, w rzeczywistości, to pani zapali światło i jeśli ta czynność jest grzechem, to przykro mi, ale pani go popełni. To zas oznacza, że będzie pani zgubiona”. „Ależ pan to wszystko utrudnił”. – powiedziała. „Problem w tym,” – ciągnąłem dalej „że to co chce pani uzyskać jest teraz nie tyle utrudnione, co raczej niemozliwe. Istnieje tylko jeden sposób, dzieki któremu może pani być zbawiona. Jest to możliwe wyłącznie poprzez akceptację Mesjasza, którym jest Jezus Chrystus”. Wtedy ona odpowiedziała: „Urodziłam się Żydówką i pozostanę nią aż do smierci”. „I nadal może pani nia być.” – powiedziałem – „Sam Chrystus był przecież Żydem. Proszę tylko przyjąć Go jako swego Zbawiciela i Mesjasza”. „Nie”. – odparła. “Trudno”. – powiedziałem – “Ma pani prawo wyboru, ale jesli dąży pani do tego, by dostać się do nieba dzięki własnym uczynkom, to zapewniam, że jest to niemożliwe. Mam nadzieję, że zrozumie to pani pewnego dnia”. Po czym spełniłem jej życzenie (włączyłem światło) i odszedłem.

 

Posłuzyłem się tym przykładem, ponieważ dzieki niemu będziemy mogli lpiej zrozumieć treść wiersza 10:

BW: „Kto bowiem wszedł do odpocznienia jego, ten sam odpoczął od dzieł swoich, jak Bóg od swoich” (Hebr. 4:10).

BT: „Kto bowiem wszedł do Jego odpoczynku, odpocznie po swych czynach, jak Bóg po swoich” (Hebr. 4:10).

KJV: “For he that is entered into his rest, he also hath ceased from his own works, as God did from his.” (“Bo ten kto wszedł do Jego odpocznienia, zaprzestał swoich czynów, jak Bóg swoich”.)

 

Dlaczego człowiek, który wszedł do Bożego odpocznienia, odpoczywa po swoich czynach, jak Bóg po swoich? Jest tak, ponieważ odpocznienie, którego udziela Bóg jest pełne, dokonane i doskonałe. Oznacza to, że nikt z nas nie może do tego odpocznienia (zbawienia) niczego od siebie dodać! I dokładnie o tym pragnie tu przekonać nas autor. Z chwilą, gdy tylko staracie się cos od siebie dodać do tego odpocznienia, tym samym odrzucacie je.

 

To własnie z tego samego powodu, w Gal. 5:4 ten sam Paweł napisał:

Odłączyliście się od Chrystusa wy, którzy w zakonie szukacie usprawiedliwienia; wypadliście z łaski”.

 

Wypowiedzią tą apostoł Paweł nie chciał nam dać do zrozumienia, że nie należy przestrzegać przykazań. Nigdzie w swoich listach nie ma nic przeciwko zakonowi, jako normie chrześcijańskiego życia, ale sprzeciwia się tym, którzy używali prawa jako zbawiennego środka uważając, że przestrzeganie przykazań może dopomóc im w osiągnięciu zbawienia. Jesteśmy zbawieni wyłącznie przez wiarę w to, czego dokonał Chrystus i nic poza tym.

 

To odpocznienie (zbawienie), którym Chrystus nas obdarował jest pełne i dokonane i doskonałe, podobnie jak stworzenie, które także było doskonałe, już dokonane i pełne, zanim Adam siódmego dnia (w sabat) je zaakceptował.

 

Ponieważ słowo „Adam” w jęz. Hebrajskim oznacza m.in. „rodzaj ludzki”, powinniśmy też pamiętać, że w Adamie cały rodzaj ludzki wszedł wówczas do Bożego odpocznienia i zaakceptował dar życia wiecznego w sabat. Podobnie Chrystus jest nazwany w Biblii „ostatnim Adamem” (1Kor. 15:45), czyli drugim rodzajem ludzkim. Możemy więc powiedzieć, że cały rodzaj ludzki w Nim wszedł do odpocznienia, czyli zaakceptował swoje drugie i doskonałe stworzenie (2 Kor. 5:17) i odkupinie, co nastąpiło również w sabat, kiedy to „ostatni Adam” odpoczywał w grobie.

 

Czy Adam w jakiejkolwiek mierze przyczynił się do stworzenia? Nie. Wszystko, czego Bóg oczekiwał od niego polegało na tym, aby do tego, co Bóg dla niego już przygotował, aby wszedł do Bożego odpocznienia (wiecznego życia w raju). I to właśnie z tego powodu Paweł napisał, że ten, kto „wszedł do Bożego odpocznienia, sam odpoczął od swoich dzieł (czynów)”.

 

Następnie, po wyjaśnieniu, że do Bożego odpocznienia można wejść nie dzięki własnym uczynkom, ale akceptując wiarą dokonane już i doskonałe oraz ukończone dzieło stworzenia nas na nowo w Chrystusie, w kolejnym 11 wierszu Paweł zachęca do tego, byśmy usilnie dążyli do tego, by poprzez wiarę wejść do Bożego odpocznienia:

 

Starajmy się tedy usilnie wejść do owego odpocznienia, aby nikt nie upadł, idąc za tym przykładem nieposłuszeństwa” (Hebr. 4:11).

 

Pisząc, że mamy usilnie starać się wejść do Bożego odpocznienia, miał on na myśli to, że musimy uświadomić sobie i uznać fakt, że jesteśmy duchowymi bankrutami. To zaś nie jest łatwe do zaakceptowania dla ludzkiej dumy. Przyjęcie zasady „nie ja, ale Chrystus” jest trudne dla naszego ego. Z tego powodu, wiara w Nowym Testamencie jest nieustannym zmaganiem. Jest to ciągła walka z samouwielbieniem. Z tego też powodu, siostra White napisała, że „dzieło usprawiedliwienia z wiary polega na unicestwieniu ludzkiej chwały”. To zaś moi drodzy jest dla człowieka bolesnym doświadczeniem i jest tak z powodu naszego „ja”. Apostoł Paweł jednak, dalej w wierszu 12 daje nam do zrozumienia, że dzieła tego dokonuje w nas Słowo Boże:

 

Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4:12 – BT).

 

„Duch” symbolizuje tu Boga (Ducha Świętego), „dusza” zaś oznacza nasze „ja”, gdyż centrum egocentrycznego życia znajduje się w duszy każdego grzesznego potomka Adama. Słowo Boże zaś jest tym, co oddziela „ja” od Chrystusa, krzyżując je wraz z Nim:

 

„Z Chrystusem („ja”) jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja (nie moja „ja”), ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie” (Gal. 2:20).

 

Pamietajmy zatem, że Słowo Boże nie jednoczy ciała i ducha, ale krzyżuje ciało, a to jest niestety bolesne. Jest to jednak jedyny sposób.

 

“I nie ma stworzenia, które by się mogło ukryć przed nim, przeciwnie, wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami tego, przed którym musimy zdać sprawę” (Hebr. 4:13).

 

Inaczej mówiąc, nie próbuj oszukać Boga. Jesteś w stanie oszukać swojego pastora, swoją rodzinę czy jakiegokolwiek człowieka, ale przed Bogiem nie możesz udawać, że jesteś osobą prawdziwie nawróconą. Nie jest to możliwe, bo w przeciwieństwie do ludzi Bóg zna twoje serce oraz myśli i wie, czy twoja wiara jest autentyczna. I tak jak powiedziałem tej kobiecie, która prosiła mnie o zapalenie światła w sabat, Bóg nie patrzy jedynie na wasze czyny, ale przede wszystkim motywy działania. Na przykład, jeśli udaje się na nabożeństwa i spotkania modlitewne, bo może chce być czołową postacią w sowim zborze, wówczas to, co robię może być dobre, ale powód jest w oczach Bożych czymś ohydnym, bo jest grzechem. Znaczenie ma zatem nie tylko to, co robię, ale dlaczego. Z tego też powodu ten sam Paweł napisał: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą” (1 Kor. 10:31).

 

Niech Bóg pomoże nam zrozumieć, że jedynie ci, którzy wchodzą do Bożego odpocznienia mogą mieć nadzieję. A o tym, jak możemy wejść do Jego odpocznienia i w jaki sposób sabat jest z tym odpocznieniem (zbawieniem) powiązany będę mówił podczas naszego następnego studium.

 

 

 

ODPOCZNIENIE SABATU

 część II

 

Podczas naszego ostatniego studium, które dotyczyło 4 rozdziału listu do Hebrajczyków, zauważlylismy, że w 3 wierszu apostoł Paweł odnosi odpocznienie (zbawienie), które oferuje nam Bóg do sabatu. I nie jest to czymś w co wierzymy wyłącznie my, gdyz istnieje prawdy tej naucza dzisiaj wielu chrześcijan nie należących do naszej społeczności. Na przykład, mam przed sobą komentarz do listu do Hebrajczyków (“What More Can God Say”), którego autorem jest  Ray Stedman – jeden z czołowych ewangelicznych teologów, biblistów i kaznodziejów. Pozwólcie, że przeczytam wam, co napisał on na temat sabatu w komentarzu do Hebr. 4: 3-5:

 

„Czym jest odpocznienie? W wierszu 3 dowiadujemy się, że odpocznienie jest wyobrażone przez sabat. Znana jest nam wszystkim historia stworzenia. Mówi ona, że właśnie w sabat Bóg odpoczął od swoich dzieł. Odpoczął dnia siódmego po to, aby było to obrazem tego, czym jest odpocznienie wiary. Było to dostępne dla człowieka od początku świata”.

 

Wszystko, co jak dotąd zostało tu napisane jest absolutnie zgodne z prawdą. Dalej jednak ten sam autor wyraźnie uderza w nas. Nie wymienia wprawdzie nazwy naszego kościoła, ale jasno wynika to z treści:

 

“Niektóre grupy skupiły się na cieniu zamiast na samej istocie i upierają się przy tym, że musimy zachowywać dzień sabatu, podobnie jak to zostało przykazane Izraelowi, gdyż tak upodobało się Bogu. Bóg jednak nie ma już upodobania w formalnym zachowywaniu czegoś, co jest cieniem i obrazem. Zauważamy tutaj jeden z największych problemów chrześcijańskiej wiary. Stale jeszcze mylimy cienie z tym, co jest istotą oraz obrazy z rzeczywistością”.

 

Niewątpliwie jednak, w tym, co ten teolog napisał jest też i część prawdy, i dlatego powinniśmy zwrócić na to baczną uwagę:

 

Odpocznienie wierzącego” – napisał – „zostało wyobrażone w sabacie i każdy, kto nauczy się żyć z odpocznienia zachowuje sabat w sposób zgodny z Bożym zamierzeniem”. (“The believer’s rest was figured in the Sabbath and anyone who learns to live out of rest is keeping the Sabbath as God meant it to be kept.”)

 

Sugeruje on tutaj, że o ile tylko akceptujecie odpocznienie w Chrystusie, to możecie święcić niedzielę. Na ten jednak temat będę mówił nieco później. Chciałem jedynie pokazać wam, jak prezentuje ten sam temat jeden ze znanych protestanckich teologów. Jego książka jest reklamowana m.in. w Internecie. A oto, jaka informacje zamieszczono na okładce tego komentarza:

 

„Biblijne, historyczne i teologiczne opracowanie naukowe przedstawiające niedzielę, jako nowy dzień oddawania Bogu czci, który został wybrany nie po to, by – podobnie jak sabat – być kolejnym dniem świętowania, ale w celu upamiętnienia historii zbawienia, związanej ze śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa”. (“A Biblical, historical, and theological investigation proposes that Sunday is a new day of worship that was chosen to commemorate the unique salvation history event of the death and resurrection of Christ, rather than merely being another day for celebration including the Sabbath.”)

 

Dzięki książce, która napisał Samuel Bacchiocchi, wielu ewangelicznych teologów przyznaje dzisiaj, że nie można nazywać niedzieli chrześcijańskim sabatem, biblijnie to uzasadniając. Z tego powodu starają się szukać dla niedzieli innego uzasadnienia.

 

Katalog chrześcijańskiej literatury w następujący sposób reklamuje też inny podręcznik: „Siedmiu biblistów wnosi swój wkład do biblijnej i historycznej skarbnicy wiedzy, dowodząc że dzień Pański jest szczególnym chrześcijańskim dniem oddawania czci Bogu. Dzień Pański upamiętnia zmartwychwstawanie…”.

 

Opowiadałem wcześniej doświadczenie, które miało miejsce w stolicy Etiopii – Addis Abeba. Związane ono było z pewnym profesorem, który wykładał religioznawstwo porównawcze. Profesor ten był Amerykaninem i pochodził z Ohio. Swoim studentom polecił on, aby wzięli udział w nabożeństwach wybranych czterech kościołów reprezentujących różne denominacje. Mieli oni uważnie słuchać wszystkiego co mówiono podczas nabożeństwa i napisać na ten temat pracę semestralną. A ponieważ nasz Kościół w Etiopii bardzo prężnie się rozwijał, m.in. dzięki wsparciu oraz powiązaniom z samym ówczesnym imperatorem, więc studenci ci jednogłośnie wybrali też naszą społeczność. Ponieważ pastor nie chciał wygłosić kazania, więc mnie wybrano do tego celu. Ja zaś na przedmiot kazania wybrałem sabat, a tytuł kazania brzmiał: „Sabat i Ewangelia”. Ponieważ wiedziałem, że jednym z głównych zarzutów, jaki mogli postawić mi ci studenci sprowadzał się do tego, że według według nich my – adwentyści zachowujemy sabat, który należy do starego przymierza. Wygłosiłem więc kazanie, podczas którego w ogóle nie starałem się uzasadniać naszej pozycji przy pomocy autorytetu niezmiennego Bożego prawa, ale wykazałem ścisły związek sabatu z ewangelią. Stare przymierze naucza, że musicie należy zachowywać prawo, by uzyskać zbawienie. My natomiast musimy bronić naszej pozycji na temat sabatu w oparciu o nowe przymierze, które jest przymierzem łaski. Jeśli nie będziemy w stanie tak tego tematu zaprezentować, to nie będziemy w stanie przekonać żadnego chrześcijanina, który jest pilnym studentem Bożego Słowa.

Uzgodniliśmy jeszcze przed kazaniem, że studenci będą mogli stawiać kaznodziei pytania po kazaniu. Tak więc, gdy skończyłem zszedłem z ambony i stanąłem przed studentami, którzy znajdowali się z przodu. Zabrali ze sobą swoje greckie Biblie zeszyty i w pośpiechu stale robili notatki. I gdy tylko zszedłem do nich powiedziałem: „No to strzelajcie. Macie teraz możliwość zarzucić mnie swoimi pytaniami”. Jednak, gdy to zaproponowałem, ich profesor wstał i powiedział: „Niestety, nie za bardzo mamy już na to czas, tym bardziej, że czeka na nas autobus”. Studenci jednak zwracając się do niego powiedzieli: „Ale przecież profesor obiecał nam, że będziemy mogli zadawać pytania”. „Tak,” – odparł – „ale musimy tez mieć na uwadze pastora Sequeirę oraz jego żonę. Jestem pewien, że czaka już na niego”. Wtedy powiedziałem: „Byłem świadom tego, że pana studenci będą chcieli postawić mi kilka pytań, więc wcześniej poprosiłem żonę, aby udała się do domu z kimś innym. Z przyjemnością więc zostanę tu nawet do północy. Tak więc proszę nie wykorzystywać mnie jako wymówki”. Profesor nie miał wyjścia i pierwszy student, który był baptystą wstał i powiedział: „Po raz pierwszy w życiu znalazłem się w Kościele Adwntystów i pierwszy raz mogłem słuchać kazania wygłoszonego przez adwentystycznego kaznodzieję. I muszę przyznać, że to co tu usłyszałem jest wspaniałe”. „Amen!” – Powiedziałem “Dziękuję bardzo, ale jak brzmi twoje pytanie”. „Problem w tym,” – ciągnął dalej „że to, co zostało tu dzisiaj przedstawione nie zgadza się z tym, czego na temat na temat adwentystów uczono nas w seminarium”. To co ten student powiedział odnosiło się również do profesora, ale nie oskarżał go o to, bo zaraz dodał: „Nasz profesor zebrał te dane na podstawie literatury wydanej przez Kościół Adwentystów. Dlatego też, moje pytanie brzmi: Czy to, co było tu dzisiaj kazane stanowi naukę Kościoła Adwentystów?”

Gdy padło to pytanie, inny student, który był luteraninem wstał i powiedział: „Ja chciałbym odpowiedzieć na to pytanie”. „Naprawdę?” – zapytałem, udając zdziwienie. „Nie wiedziałem, że jesteś adwentystą”. “Nie. Jestem luteraninem, ale znam wielu adwentystów. Faktycznie, większość moich kolegów ze szkoły to adwentyści. Niektórzy z nich są nawet dzisiaj duchownymi. Uczestniczyłem też w kilku waszych kampaniach ewangelizacyjnych. Potem spotykałem się kilkoma pastorami, którzy są adwentystami, a wcześniej byli moimi kolegami w szkole i wielokrotnie prowadziliśmy bardzo długie i burzliwe dyskusje na temat sabatu i zawsze ich argumentacja opierała się wyłącznie na prawie. Dlatego też, na podstawie tego mogę z całą pewnością powiedzieć, że treść dzisiejszego kazania nie stanowi nauki Kościoła Adwentystów”.

Gdy skończył, powiedziałem: „Drogi bracie, wygłosiłem to kazanie nie po to, by stanąć w obronie Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, ale bronić prawdy, która jest w Chrystusie. A teraz ja chciałbym postawić tobie pytanie: Co zamierzasz uczynić z tą prawdą?”

Profesorowi jednak najwyraźniej się to nie spodobało, bo zaraz wstał i powiedział: „Bracie Sequeira, nie mamy nic przeciwko temu, co powiedziałeś. To było dobre. Ale, jakie znaczenie ma to, który dzień zachowujemy, o ile tylko odpoczywamy w Chrystusie?” Użył on dokładnie tego samego argumentu, który zastosował w swoim komentarzu Stedman.

Jeszcze przed kazaniem miałem przywilej przywitać tego wykładowcę i porozmawiać z nim. Dowiedziałem się wówczas, że pracował on w Etiopii jako misjonarz przez ostatnich siedem lat. Oznaczało to, że dość dobrze znał ten kraj. Zwracając się więc do niego powiedziałem: „Bracie. Z pewnością znany jest ci fakt, że 45% mieszkańców tego kraju stanowią muzułmanie”. „Tak.” – odparł. „Oto moje pytanie:” – ciągnąłem dalej. “Jeśli jakiś muzułmanin zostanie chrześcijaninem, to czy koniecznie potrzebuje przyłączyć się do społeczności chrześcijan? Czy ma to jakieś większe znaczenie, czy będzie udawał się na nabożeństwa do chrześcijańskiego kościoła czy nadal do muzułmańskiej świątyni, o ile tylko wierzy w Chrystusa? A może to, że nadal udawałby się do meczetu byłoby zaprzeczeniem tego, w co uwierzył?” „Rozumiem twój tok myślenia bracie, ale to jest temat, który wymaga znacznie dłuższej rozmowy, a my musimy trzymać się czasu i już najwyższa pora, żeby studenci wrócili na uczelnię”. I tak, wykorzystując swój autorytet przerwał dyskusję i studenci musieli opuścić kościół. Jednak, kiedy wychodzili, czterech z nich zatrzymało się na chwilę przy mnie i cicho powiedzieli: „Czy moglibyśmy później spotkać się ponownie?” „Kiedykolwiek tylko przyjdzie wam na to ochota.” – odparłem zadowolony z ich reakcji.

Niestety, żaden z nich się nie pojawił. Jednakże, jakieś dwa lata później zostałem zaproszony na przyjęcie z okazji przejścia na emeryturę jednego ze znanych teologów. Duchowni z różnych denominacji zostali zaproszeni, więc ja również się tam udałem, bo okazje takie dają możliwość nawiązania rozmów na tematy biblijne. I w pewnym momencie podeszło do mnie dwóch duchownych, Afrykanin oraz Etiopczyk, i powiedzieli: „My chyba skądś się znamy…”. „Nie wiem…”. – odparłem. “Bynajmniej, nie przypominam sobie, żebyśmy się wcześniej spotkali”. Wtedy jeden z nich powiedział: „To ja byłem jednym z tych studentów, którzy wysłuchali kazania na temat sabatu i nigdy tego kazania nie zapomnieli”. Mówiąc inaczej, to co wtedy usłyszeli przez całe dwa lata nie dawała im spokoju.  „Czy to wy byliście tymi czterema studentami, którzy chcieli się jeszcze raz ze mną spotkać?” „Tak.” – odpowiedział. „Dlaczego więc nie przyszliście do mnie po raz drugi?” – zapytałem. „Nie przyszliśmy, bo profesor powiedział nam, że jeśli to zrobimy, to zamelduje o tym odpowiednim przedstawicielom naszych denominacji, co byłoby równoznaczne z utratą pracy”. Wtedy zapytałem: „Czy kiedykolwiek zastanawialiście się na tym zagadnieniem?”. „Oczywiście.” – odparł – “Cały czas nie daje mi to spokoju”. Chciałem pomóc mu w podjęciu odpowiedniej decyzji, więc powiedziałem: “Czy pamiętasz, doświadczenie Pawła na drodze do Damaszku, kiedy to Chrystus powiedział do niego trudno tobie przeciw ościeniowi wierzgać. Podobnie i ty nie zaznasz spokoju dopóki nie powiesz Chrystusowi: Panie, czego chcesz ode mnie? A odpowiedź, jakiej udzieliłby ci na to pytanie Chrystus już znasz, bo związana jest ona z prawdą o sabacie”.

 

Niezwykle ważne jest, abyśmy prawdę o sabacie potrafili uzasadnić w świetle ewangelii, bo istnieje bardzo ścisły związek pomiędzy tym szczególnym Bożym dniem odpocznienia a nauką o zbawieniu przez wiarę w Chrystusa. Sabat jest bardzo mocno powiązany z tym czego Bóg dokonał dla ludzkości w Chrystusie, Chrystusie mianowicie ze stworzeniem i zbawieniem (nowym stworzeniem w Chrystusie). To właśnie z tego powodu każde spośród siedmiu starotestamentowych dorocznych świąt, które wskazywały na Chrystusa zostały również określone odpoczynkiem sabatu. Święto namiotów, pascha, dzień pojednania i wszystkie pozostałe były sabatami. My nazywamy je ceremonialnymi sabatami. Te świąteczne dni nazwane były sabatami, ponieważ wskazywały one na odpocznienie, które Bóg obiecał w Chrystusie i to odpocznienie zostało w Nim wypełnione.

 

W Mat. 11:28 Jezus powiedział: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie”. Nie mówi On tutaj o fizycznej pracy, ale zwraca się do Izraelitów, którzy ciężko pracowali, by dostać się do nieba, ale pomimo tego nie mieli wewnętrznego pokoju.

Kiedy młodzieniec przyszedł do Jezusa (Mat.19:16) i zapytał, “co mam uczynić, aby odziedziczyć życie wieczne”, to czy wiecie, czego się spodziewał? Miał nadzieję, że Chrystus postąpi z nim tak jak my to czasami czynimy. Myślał, że Jezus poklepie go po ramieniu i powie: „wykonałeś kawał dobrej roboty bracie, świetnie się spisujesz, oby tak dalej…”. Chrystus jednak tego nie zrobił, ale powiedział: „Jeśli chcesz dostać się do nieba poprzez bycie dobrym człowiekiem, to miarą bycia dobrym jest prawo”. Wtedy ten młodzieniec odparł: „Przestrzegałem go odkąd zacząłem uczęszczać do szkółki sobotniej. Czy jest jeszcze coś, co mógłbym zrobić?” Wówczas Jezus odparł: „Niestety, jeszcze nie zachowujesz prawa doskonale. Mogę ci to udowodnić. Prawo mówi: Będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego. Czy miłujesz bliźniego, jak siebie samego? Jeśli tak, to udowodnij do czynem. Sprzedaj to, co posiadasz i rozdaj ubogim. Następnie pójdź za mną a ja obdarzę cię moim bogactwem”. Czy ten młody człowiek przystał na propozycję Chrystusa? Nie. Jezus więc, zwrócił się w stronę uczniów, – jak to było w Jego zwyczaju – i powiedział coś co ich bardzo zdziwiło:

“Zaprawdę powiadam wam, że bogacz z trudnością wejdzie do Królestwa Niebios. A nadto powiadam wam: Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do Królestwa Bożego. A gdy to usłyszeli uczniowie, zaniepokoili się bardzo (BG: zdumieli się bardzo) i mówili: Któż tedy może być zbawiony?” (Mat. 19:23-25).

 

Dlaczego słysząc to, uczniowie “zdumieli się bardzo”? Aby pojąć, dlaczego dla uczniów, to co powiedział Chrystus było czymś bardzo dziwnym musimy zrozumieć sposób myślenia ówczesnych Żydów. Według tradycji judaistycznej bogaty człowiek zawsze utożsamiany był z dobrym. Inaczej mówiąc, jeśli jesteś dobry, jeśli oddajesz dziesięcinę, Bóg obdarzy cię sowicie swoimi błogosławieństwami, bogactwem i pieniędzmi ponad miarę. Ich ewangelia była ewangelią typu „eros” (coś za coś). Jeśli jesteś dobry, Bóg sprawi, że będziesz bogaty. Z tego też powodu, biedny człowiek uważany był zawsze za grzesznika (złego człowieka). Kiedy więc Jezus powiedział, że trudno jest bogatemu wejść do Królestwa Niebios, według żydowskiej mentalności uczniów dał do zrozumienia, że ciężko jest dobremu człowiekowi znaleźć się w niebie. Z tego też powodu zapytali: „Kto w takim razie może być zbawiony, skoro dobry (bogaty) człowiek nie będzie? A co z naszym zbawieniem? My jesteśmy jedynie biednymi rybakami…”. Zwróćcie uwagę na odpowiedź Jezusa: „U ludzi to rzecz niemożliwa, ale u Boga wszystko jest możliwe”. Bóg jest w stanie zbawić grzeszników.

 

Ludzie, którzy starają się dostać do nieba dzięki własnym uczynkom obarczają się ciężkim jarzmem (są „spracowani i obciążeni”) i nie mają pokoju. Również wielu adwentystów zalicza się do tej kategorii. Pozbawieni są radości, pokoju i pewności zbawienia, gdyż nie mają pełnego przekonania, czy uda im się znaleźć wśród zbawionych. Z tego też powodu zachowywanie przez nich sabatu jest formą oszustwa (kłamstwa), gdyż w rzeczywistości nigdy nie odpoczywają (w Chrystusie). Sabat nie daje im radości, jaka powinna być ich udziałem. Zachowywanie sabatu stanowi dla nich konieczne do zbawienia wymaganie i jarzmo. Sprawdzają, która godzina, by wiedzieć, kiedy sabat się skończy, by znów móc włączyć telewizor i robić wiele innych rzeczy.

 

Ponieważ nie jest grzechem podróżowanie w sabat niektórzy pakują samochód udają się w sabat na całodzienną wycieczkę. Jeśli podróżujecie po świecie, to możecie zauważyć, że istnieją duże rozbieżności pomiędzy tym, co w różnych krajach można robić w sabat a czego nie wolno. W naszym kościele posiadamy różne zasady związane z zachowywaniem sabatu. Jeśli udacie się do Skandynawii, to tam dozwolone jest na przykład pływanie w sabat. We Włoszech zaś (ojczyźnie Bacchiocchiego) możecie w sabat grać w piłkę nożną. W Stanach Zjednoczonych gra w piłkę w sabat uważana jest za grzech, ale za to za to podróże i wycieczki są dozwolone, co z kolei uznawane jest za przestępstwo w Afryce. Według ogólnie przyjętych zasad w niektórych rejonach świata, jeśli masz jesteście zaproszeni na przyjęcie, które ma się odbyć w innym miejscowości na godzinie 19.00, a sabat kończy się o godzinie 18.45, to podróżowanie w sabat nie jest uznane za przestępstwo, o ile tylko nie pojawisz się na przyjęciu w czasie sabatu. To wszystko świadczy o tym, że niestety my również czasami mamy tendencje do tego, by podobnie jak Żydzi uczynić z tego świętego Bożego dnia dzień ludzkich zasad i przepisów.

 

Sabat jest nierozerwalnie związany z ewangelią. Jezus przyszedł, by dać nam odpocznienie. Aby móc to pojąć nie możemy zacząć zgłębiania tego zagadnienia od sabatu w odniesieniu do nas (ludzkości), ale w doniesieniu do Boga, gdyż inaczej dojdziemy do błędnych wniosków. Jeśli ktokolwiek powie wam, że zachowujecie żydowski sabat, poproście o choćby jeden tekst biblijny, który tego dowodzi. Sabat nie należy do człowieka. Został uczyniony dla niego, ale nie należy do żadnego człowieka, lecz jedynie do Boga. Istnieje wiele tekstów, które o tym mówią:

 

2 Moj. 20:10

„Ale siódmego dnia jest sabat Pana, Boga twego”.

 

2 Moj. 31:13

„Zaiste, przestrzegać będziecie sabatów moich, gdyż to jest znakiem między mną a wami po wszystkie pokolenia wasze, abyście wiedzieli, żem Ja Pan, który was poświęcam”.

 

Bóg nie mówi tu: “to jest wasz sabat”, ale “mój sabat”:

 

Izaj. 58:13-14

„Jeżeli powstrzymasz swoją nogę od bezczeszczenia sabatu, aby załatwić swoje sprawy w moim świętym dniu, i będziesz nazywał sabat rozkoszą, a dzień poświęcony Panu (BT: święty dzień Pana) godnym czci, i uczcisz go nie odbywając w nim podróży, nie załatwiając swoich spraw i nie prowadząc pustej rozmowy, Wtedy będziesz się rozkoszował Panem, a Ja sprawię, że wzniesiesz się ponad wyżyny ziemi, i nakarmię cię dziedzictwem twojego ojca, Jakuba, bo usta Pana to przyrzekły”.

 

Sabat jest świętym dniem Pana i należy do Boga. Dodatkowo, Boży sabat jest Jego siódmym dniem a naszym pierwszym. Interesujące jest to, że nie adwentysta, ale znany liberalny protestancki teolog Karl Barth jako pierwszy zwrócił moją uwagę na fakt, że sabat jest siódmym dniem Boga a naszym pierwszym. Mówiąc pierwszym, nie mam oczywiście na myśli niedzieli. Bóg spędził sześć dni pracując i stwarzając a siódmego dnia w sabat odpoczął. Którego spośród sześciu dni stworzył On człowieka? Uczynił to pod koniec szóstego dnia. Najpierw stworzył Adama i polecił mu, aby wszystkim zwierzętom nadał nazwy. Następnie Bóg stworzył Ewę, bo mężczyzna nie jest pełnym Bożym stworzeniem bez kobiety. Z tego powodu można powiedzieć, że kobieta jest jego „dopełnieniem”. Według przekładu „The Living Bible”, gdy Adam po raz pierwszy zobaczył Ewę, wówczas powiedział: „Wow! To jest to!”

O jakiej porze szóstego dnia Adam i Ewa jako ludzie w liczbie mnogiej zostali stworzeni? Pod koniec. Który zatem dzień tygodnia był pierwszym dniem spędzonym na ziemi przez rodzaj ludzki w Adamie? Oczywiście siódmy dzień tygodnia – sabat. Tak więc siódmy dzień Boga był tym sposobem pierwszym dniem człowieka. I jest to bardzo ważne. Bóg pracował sześć dnie i odpoczął siódmego w sabat. Człowiek zaś nie rozpoczął swojej egzystencji od pracy, ale od odpoczynku w sabat, a następnie pracował przez sześć dni. Bóg najpierw pracuje a następnie odpoczywa, człowiek zaś najpierw odpoczywa i kiedy człowiek odpoczywa podczas Bożego dnia sabatu, to daje tym wyraz akceptacji tego, co Bóg dla niego uczynił. Tak samo jest w odniesieniu do ewangelii, najpierw otrzymujemy usprawiedliwienie z wiary, a dopiero potem pokazujemy sprawiedliwość poprzez uczynki. Mówi o tym choćby Efez. 2:8-10. Jest to ulubiony tekst ewangelicznych chrześcijan i faktycznie jest to wspaniała wypowiedź:

„Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar…”.

 

Warto zwrócić tu uwagę na fakt, że według tekstu greckiego słowo dar odnosi się tu nie do wiary, ale łaski. Inaczej mówiąc, zbawienie jest Bożym darem wiara zaś stanowi nasza na ten dar reakcje. Tak, to prawda, że zaczątek wiary jest w pewnym sensie także darem, ale nie ulega wątpliwości, że tutaj słowo „dar” odnosi się do „łaski”, a nie „wiary”.

 

„…Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił”.

 

Zbawienie jest darem bez naszych uczynków. Chcę jednak, żebyście w tym darze zauważyli jeszcze inny bardzo ważny element, o którym jest mowa w wierszu 10:

 

Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili”.

 

A zatem, kiedy przyjmujemy Chrystusa, to akceptujemy też i to, do czego Bóg nas w Chrystusie stworzył, a stworzył nas „do dobrych uczynków”. Te dobre uczynki jednak, do których jesteśmy Chrystusie stworzenie, nie zbawiają nas. Stanowią one jedynie dowód tego, że rzeczywiście przyjęliśmy Chrystusa, i że przyjęliśmy Go nie przez uczynki, ale przez odpocznienie w Nim, czego zewnętrznym wyrazem jest nasz odpoczynek w sabat. Gdy wiara przyjęliśmy sprawiedliwość Chrystusa i odpocznienie (zbawienie) w Nim wówczas zachowując Boży sabat i odpoczywając w tym dniu dajemy tym sposobem do zrozumienia, że odpocznienie w Chrystusie jest naszym udziałem. Tym sposobem święcenie sabatu stanowi wyznanie wiary! Bóg najpierw pracuje a następnie odpoczywa, my zaś nie rozpoczynamy od pracy, ale odpoczynku. Dopiero potem pracujemy, ale praca ta stanowi jedynie manifestacje tego, co już przyjęliśmy.

 

Boży siódmy dzień jest naszą sobotą i próbujcie udowadniać tego używając kalendarza. Kalendarze nie zostały napisane przez Boga ani tez natchnionych pisarzy. Tak więc, jeśli świat zmienia sobotę na niedzielę, to już jest problem tych, którzy tego dokonali. My jednak nigdy nie powinniśmy starać się udowadniać prawdy przy pomocy ludzkich kalendarzy. Niektóre współczesne przekłady Pisma Świętego, jak na przykład: „Today’s English Bible” lub „Good News Bible” biblijnym dniom tygodnia nadają współczesne nazwy. Występuje tam słowo „piątek” jako dzień, w którym zmarł Chrystus. Przekłady te nie używają słowa „sobota”, ale „sabat”, dokładnie tak jak w dekalogu, ale ponieważ występuję tam wyraz „piątek”, z łatwością można wykazać, że Chrystus zmarł w piątek, a następnego – siódmego dnia tygodnia, czyli w sobotę (sabat) odpoczął w grobie.

 

W Biblii sabat stanowi zawsze centralny punkt odniesienia, według którego liczone są pozostałe dni tygodnia. Dobry tego przykład mamy w Mat. 28:1:

 

Bardzi jednak interesujące jest to, że słowo „tydzień” w ogóle nie występuje w greckim Nowym Testamencie. Tak więc, oryginalny tekst grecki zawiera następujące stwierdzenie:

 

„A po sabacie, o świcie pierwszego dnia sabatu…”.

(LITV)  But late in the sabbaths, at the dawning into the first of the sabbaths, Mary the Magdalene and the other Mary came to gaze upon the grave.

(YLT)  And on the eve of the sabbaths, at the dawn, toward the first of the sabbaths, came Mary the Magdalene, and the other Mary, to see the sepulchre,

 

Tak dosłownie brzmi oryginalny tekst grecki, ale ponieważ stwierdzenie to wydaje się być pozbawione sensu, pozwólcie, że wyjaśnię wam, dlaczego występuje tu taki zwrot („pierwszego dnia sabatu”). Miarą dla każdego dnia tygodnia był sabat. Niedziela nazywana była „pierwszym dniem sabatu (po sabacie)”, Dzisiejszy poniedziałek był „drugim dniem po sabacie” i tak dalej. Tym sposobem każdy kolejny dzień był jedynie oznaczony liczbą stosownie do kolejności względem głównego dnia – sabatu. Współczesny piątek określany był mianem „dnia przygotowania”. Był to dzień „przygotowania” do czego? Z pewnością nie był to dzień przygotowania na przyjęcie, ale przygotowania do sabatu. Jak to zatem wyraźnie widać, sabat był głównym dniem. Wszystkie pozostałe dni (włącznie z niedzielą) miały poślednie znaczenie i jedynie wskazywały na sabat. Takie słowa jak: „poniedziałek” czy „niedziela” itd. w ogóle nie istniały. Ale, ponieważ trudno byłoby nam dzisiaj zrozumieć zwrot „pierwszy dzień sabatu”, więc przetłumaczono to jako „pierwszego dnia tygodnia”.

Niektórzy nieznający greki chrześcijanie czytając w przekładzie interlinearnym powyższe stwierdzenie, które sugeruje, że niedziela stanowiła „pierwszy dzień sabatu” utrzymują, że według Biblii niedziela nazwana została „sabatem”. Wypaczają oni ten tekst z powodu braku znajomości greki i takim osobom należy polecić, aby udały się do swojego pastora i poprosiły o wyjaśnienie, jak należy ten fragment prawidłowo odczytać. Według oryginalnego tekstu, zwrot ten oznacza jedynie, że niedziela była pierwszym dniem po sabacie i nic poza tym. Pamiętajmy zatem, że wszystko skupiało się wokół sabatu zarówno Starym jak i Nowym Testamencie. Wszystko mierzono w odniesieniu do sabatu.

 

A teraz, odpowiedzmy na pytanie, dlaczego Bóg odpoczął w sabat. Z pewnością nie dlatego, że był zmęczony. Oto odpowiedź na to bardzo ważne pytanie, której udziela inny ewangeliczny znany teolog nazwiskiem Sessler:

 

“Dlaczego Bóg odpoczął? Odpoczął, ponieważ to, co stworzył było absolutnie doskonałe. I nie można już było tego udoskonalić. Jego stworzenie było wspaniałe, przepiękne i doskonałe”.

 

A zatem, Bóg nie odpoczął z powodu zmęczenia, ale z dwóch innych przyczyn:

  1. Dlatego, że to, co stworzył było DOSKONAŁE;
  2. Dlatego, że to, co stworzył było DOKONANE.

 

Kiedy Bóg stworzył wszystko, wówczas zobaczył, że było to bardzo dobre i doskonałe.

 

1 Moj. 2:1-3 (BW):

 

  1. Tak zostały ukończone niebo i ziemia oraz cały ich zastęp.
  2. I ukończył Bóg w siódmym dniu dzieło swoje, które uczynił, i odpoczął dnia siódmego od wszelkiego dzieła, które uczynił.
  3. I pobłogosławił Bóg dzień siódmy, i poświęcił go, bo w nim odpoczął od wszelkiego dzieła swego, którego Bóg dokonał w stworzeniu.

 

Zwrot: „Tak zostały ukończone niebo i ziemia oraz cały ich zastęp” oznacza, że w żaden sposób nie można już było tego udoskonalić czy poprawić, ani niczego do tego stworzenia dodać, ponieważ było ono „ukończone” i „dokonane”. Następnie, Bóg odpoczął siódmego dnia w sabat. Musimy jednak pamiętać, że odpoczął On, ponieważ dzieło to było „dokonane” i „ukończone”.

 

Zwróćcie teraz uwagę na to, jak w/w teolog słusznie odnosi powyższy fragment do ewangelii:

 

Krzyż Chrystusa tak dokładnie, skutecznie i doskonale dokonał tego, czego potrzebowaliśmy do zbawienia, że niczego nie możemy do tego dodać, i to bez względu na to jak bardzo będziemy próbować. Nie możemy być już bardziej pewni naszego niebiańskiego przeznaczenia i wiecznego życia. Nie ma nic, co moglibyśmy dodać w procesie naszego zbawienia, poznania nas przez Boga czy stania się tym czym Chrystus pragnie nas uczynić. Innymi słowy, zbawienie, które w Chrystusie przygotował dla nas Bóg było również doskonałe)”.

 

Interesujące jest też stwierdzenie, które ma na celu zareklamowanie książki, z której ten fragment pochodzi: „Niedziela jest nowym dniem nabożeństwa, które zostało wybrane w celu upamiętnienia unikalnego wydarzenia związanego ze śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa”. Tak wygląda obecny pogląd kościoła chrześcijańskiego na ten temat. Niedziela zachowywana jest po to, by upamiętnić zmartwychwstanie. Przy okazji, warto wspomnieć o tym, że kiedy kościół chrześcijański zetknął się z tym problemem i został poproszony o biblijne uzasadnienie, wówczas zwolennicy święcenia niedzieli posługiwali się głównie jednym tekstem – Mal. 3:20:

 

„Ale dla was, którzy boicie się mojego imienia, wzejdzie słońce sprawiedliwości z uzdrowieniem na swoich skrzydłach”.

 

“But unto you that fear my name shall the Sun of Righteousness arise with healing in his

wings.”

 

Musimy pamiętać o tym, że chrześcijanie oskarżani byli o czczenie słońca, więc starali się szukać usprawiedliwienia, które ich zdaniem znajdowało się w powyższym fragmencie. Niestety, interpretując ten tekst tak, aby dopasować go do własnych błędnych poglądów, całkowicie go wypaczyli. W języku angielskim słowo SUN, które oznacza „słońce” odczytywali także jako S-U-N (ang. „syn”), odnosząc to do Syna Bożego – Chrystusa. Na podstawie tego twierdzili więc, że wschodzące słońce wskazuje również na Chrystusa. Z tego tez powodu, niedziela (jako „dzień słońca” = „Sunday”) stanowi wyobrażenie powstającego grobu (zmartwychwstałego) Chrystusa, a co za tym idzie niesie także „uzdrowienie”.

 

Kiedy uważnie czytamy opis wyglądu starotestamentowej świątyni, wówczas zauważamy, że dziedziniec składał się z dwóch części, wschodniej i zachodniej. Wschodnia reprezentowała ziemską misję Chrystusa a zachodnia niebiańską służbę. Kiedy rozpoczęła się ziemska misja Chrystusa? Oczywiście w momencie Jego przyjścia na świat. Jej koniec zaś nastąpił na krzyżu lub przy zmartwychwstaniu. Bardzo ważne jest tu jednak pytanie, kiedy dokonało się nasze zbawienie. Czy nastąpiło to, kiedy Chrystus umierając na krzyżu powiedział: „wykonało się”, czy może dopiero wówczas, gdy zmartwychwstał. Nowy Testament wyraża się bardzo jasno na ten temat. Podobnie cytowany wyżej Stedman przyznaje, że akt zbawienia ludzkości został „ukończony” i „dokonany” na krzyżu! Fakt ten jest niezwykle istotny i musimy o tym zawsze pamiętać, że to krzyż jest tym zbawiennym wydarzeniem i to właśnie na krzyzu Jezus zakończył swoją ziemską misję. Którego dnia Chrystus zmarł? Czy pamiętacie, jak chrześcijanie nazywają ten dzień? Nazwali ten dzień nie piątkiem, ale Wielkim Piątkiem (ang. “Good Friday”). Dlaczego dzień ten nazwano „wielkim” („dobrym”)? Było tak, ponieważ to pod koniec właśnie tego dnia na krzyżu dokonało się (ukończone zostało) dzieło naszego odkupienia. Czy Chrystus zmartwychwstał tego samego dnia? Nie. Kolejnego dnia – w sabat – Chrystus “odpoczął od wszystkich dzieł swoich”:

 

„O siódmym dniu bowiem powiedział gdzieś tak: I odpoczął Bóg dnia siódmego od wszystkich dzieł swoich” (Hebr. 4:4).

 

„I ukończył Bóg w siódmym dniu dzieło swoje, które uczynił, i odpoczął dnia siódmego od wszelkiego dzieła, które uczynił” (1 Moj. 2:2).

 

Dlaczego w sabat Chrystus odpoczął od dzieła zbawienia, którego dokonał (które ukończył pod koniec szóstego dnia)? Odpoczął, ponieważ dzieło dokupienia ludzkości było „ukończone”, „dokonane”, pełne i doskonałe! Oznacza to, że niczego nie można było do tego dzieła odkupienia (drugiego stworzenia ludzkości w Chrystusie) dodać. Nie można już było tego udoskonalić, podobnie kiedy Bóg dokonał pierwszego stworzenia również w Chrystusie, wtedy także nie można było tego dzieła uzupełnień, ponieważ było ono już „ukończone” i „dokonane”. Z tego też powodu, kiedy Zbawiciel umierał, ostatnimi słowami, jakie wypowiedział były słowa „WYKONAŁO SIĘ!”.

 

I dopiero potem, kiedy już dzieło zbawienia zostało zakończone, Chrystus zmartwychwstał. W jakim celu powstał z martwych? Aby wypełnić swoją drugą misję. Zmartwychwstanie było początkiem drugiej fazy Jego służby na rzecz ludzkości. Tym razem nie jest to już ziemska, ale niebiańska służba. I nie zakończy On tej służby dopóki całkowicie nie rozprawi się z problemem grzechu, co nastąpi w momencie odnowienia ziemi. A kiedy to nastąpi, wówczas

Jaki dzień i to po wieczne czasy upamiętniał będzie doskonałe dzieło odkupienia upadłej ludzkości, którego w Chrystusie dokonał Bóg?:

 

„Bo jak nowe niebo i nowa ziemia, które Ja stworzę, ostaną się przede mną – mówi Pan – tak ostoi się wasze potomstwo i wasze imię. I będzie tak, że w każdy nów i w każdy sabat przychodzić będzie każdy człowiek, aby mi oddać pokłon – mówi Pan” (Izaj. 66:22-23).

 

Sabat wskazuje na „ukończone” dzieło zarówno (pierwszego) stworzenia, jak i zbawienia oraz nowego stworzenia (w Chrystusie), czyli odnowienia. W każdym przypadku jest to „ukończone” dzieło. Tym zaś, który tego dokonał jest wyłącznie Bóg. Człowiek jest tu jedynie odbiorcą, który z chwilą, gdy przyjmując Boży dar może się nim cieszyć. I podobnie, jak Adam musiał najpierw wejść do Bożego odpocznienia w sabat, by móc zacząć cieszyć się darem wiecznego życia, podobnie i my musimy wejść do Bożego odpocznienia w Chrystusie, by się nim cieszyć. Zewnętrznym zaś wyrazem tego, że weszliśmy do tego odpocznienia (przyjęliśmy dar zbawienia) jest zachowywanie sabatu. Gdy wchodzimy do tego odpocznienia (akceptujemy ukończone dzieło odkupienia i nowego doskonałego stworzenia w Chrystusie) wówczas Bóg obiecuje nam i gwarantuje także to ostateczne odpocznienie, gdyż z pewnością zakończy On to co rozpoczął w Chrystusie. Pamiętajmy zatem, że sabat symbolizuje Boże ukończone w Chrystusie dzieło. Takie jest prawdziwe i najważniejsze znaczenie tego Bożego dnia.

 

 

ODPOCZNIENIE SABATU 

część III

 

Kto wypowiadał słowa, przy pomocy, których stworzony został świat: Bóg Ojciec, Chrystus, czy może Duch Święty? Tym, który słowem stworzył świat, był Jezus Chrystus, który z tego powodu sam nazwany jest w Biblii „Słowem”:

 

Jan. 1:1-3

  1. Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
  2. Ono było na początku u Boga.
  3. Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.

 

Kol. 1:16

„W nim zostało stworzone wszystko, co jest na niebie i na ziemi, rzeczy widzialne i niewidzialne, czy to trony, czy panowania, czy nadziemskie władze, czy zwierzchności; wszystko przez niego i dla niego zostało stworzone”.

 

Obj. 3:14

„…To mówi Ten, który jest Amen, świadek wierny i prawdziwy, początek stworzenia Bożego”.

 

Tekst grecki nie mówi, że Chrystus jest „początkiem stworzenia”, ale „źródłem stworzenia”. Biblia wyraźnie dowodzi, że Chrystus jest Stwórcą. A jeśli On jest Tym, który tego dokonał w ciągu sześciu dni i odpoczął w sabat, to oznacza to, że sabat należy do Chrystusa. I to właśnie z tego powodu w Ew. Marka 2:28 powiedział On, że „Syn Człowieczy jest Panem sabatu”. Dlaczego Chrystus określił się z Panem sabatu? Było tak, ponieważ jest On „źródłem stworzenia”. Jednak, Chrystus nie tylko stworzył ten świat i dał go nam, ale także odkupił nas stwarzając na nowo. Tak więc, jest On zarówno Stwórcą, jak i Odkupicielem: Rzym. 3:24; 1Kor. 1:30; Gal. 3:13; Kol. 1:14; Tyt. 2:14; Heb. 9:12; 1 Pt 1:18; Obj. 5:9. Z tego też powodu Chrystus jest “Panem sabatu” (odpocznienia): Marek 2:28; Łuk. 6:5; Obj. 1:10. Dlatego też, kiedy Jan napisał, że miał widzenie w „dniu pańskim”, to miał na myśli dzień, który należy do Chrystusa.

 

Ponieważ Izraelici odrzucili Chrystusa stale jeszcze potrzebowali wejść do Bożego odpocznienia. Czy zachowywali oni sabat? Tak. Czy był to właściwy dzień. Tak. Czy zaakceptowali Pana tego dnia, Pana sabatu? Nie. Co zatem było ważniejsze, sam dzień, czy Pan tego dnia? Czy to zachowywanie dnia zbawia czy Chrystus na którego dzieło ten dzień wskazuje. Oczywiście Chrystus, który jest Panem sabatu, wyrażającego odpocznienie w Nim. To Zbawiciel sprawia, że dzień sabatu nabiera znaczenia. Bez Pana dzień ten nie przedstawia większej wartości. Z tego powodu nigdy nie powinniśmy oddzielać sabatu od naszego Zbawiciela – Jezusa Chrystusa.

 

Wyjaśnijmy sobie teraz, jakie znaczenie ma Boży sabat dla człowieka.

 

Bóg pracował nad stwarzaniem naszego świata przez sześć dni. Dla kogo stworzył On ten świat, dla siebie? Nie. Stworzył naszą planetę dla człowieka, a nie dla siebie. W 1 Moj. 1:26-28 Bóg powiedział: „Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas i niech panuje nad” wszystkim. Bóg powierzył człowiekowi panowanie nad ziemią i tym co na niej stworzył. Za2sze powinniśmy pamiętać o tym, że Adam w najmniejszej nawet mierze nie pomógł Bogu w Jego pracy nad stworzeniem. Wszystkiego Bóg dokonał sam. Adam nie mógł nawet niczego uczynić, bo stworzony został przy końcu szóstego dnia i swoją egzystencje rozpoczął od odpoczynku w dniu sabatu i nastąpiło to po tym, jak Bóg już ukończył i dokonał całego dzieła stworzenia, co oznacza, że Adam nie mógł już nic od siebie dodać. Jego zadanie polegało jedynie na zaakceptowaniu daru stworzenia i życia wiecznego.

 

W 1 Moj. 2:3 czytamy, że Bóg nie tylko odpoczął w sabat, ale także „poświęcił” ten dzień:

 

„I pobłogosławił Bóg dzień siódmy, i poświęcił go (BT: „uczynił go świętym”), bo w nim odpoczął od wszelkiego dzieła swego, którego Bóg dokonał w stworzeniu”.

 

Słowo „poświęcił” dosłownie oznacza, że Bóg oddzielił dzień sabatu dla świętego użytku. Takie jest znaczenie słowa „poświęcić” lub „uświęcić”.

 

Niestety, istnieją tacy teolodzy, którzy twierdzą, że “sabat” nie pojawia się aż do exodusu. Samo słowo „sabat” może nie występuje, ale prawda dotycząca sabatu jest bez wątpienia zawarta już na samym początku Biblii. Skąd wiemy, że ta prawda dotyczy sabatu? Jaki powód podał Bóg do zachowywania sabatu? Powodem było oczywiście stworzenie. Argument mówiący o tym, że sabat nie pojawia się w Biblii aż do exodusu jest bardzo mizerny. Dla kogo Bóg oddzielił sabat dla świętego użytku? Dla człowieka. W jakim celu polecił człowiekowi święcić dzień sabatu? Z pewnością nie dlatego, żeby człowiek mógł sobie odpocząć. Wielu z nas wraca do domu w piątek popołudniu i mówi: „Tak się cieszę, że znów jest sabat. To był ciężki tydzień, ale dzięki Bogu, znów mogę odpocząć…”. To, że w sabat możemy odpocząć jest prawdą i czymś wspaniałym. Nie z tego jednak powodu Bóg polecił zachowywać sabat, bo na początku człowiek był doskonały i nie wiedział, co to znaczy być zmęczonym. Nie ulega zatem wątpliwości, że skoro Bóg nie dał człowiekowi sabatu w celu odpoczynku, to oznacza to, że prawdziwa przyczyna musi mieć znaczenie duchowe. Znaczenie to ma związek z przymierzem, jakie Bóg (dawca) zawarł z człowiekiem (odbiorcą). To przymierze zostało zawarte jeszcze przed upadkiem, i z tego powodu posiada trwałe i duchowe znaczenie. Co mam na myśli mówiąc „trwałe znaczenie”? Gdyby Adam nie zgrzeszył, to czy nadal zachowywalibyśmy dzisiaj sabat? Tak. Święcilibyśmy ten dzień, gdyż oddzielenie tego dnia dla świętego użytku („poświęcenie”) nie było tymczasowe, ale miało trwać wiecznie. Pamiętajmy więc, że sabat jest czymś duchowym oraz trwałym. Tego duchowego jednak znaczenia sabat nabrał dopiero po upadku. To właśnie z tego powodu w 5 Moj. 5:15 Bóg przez Mojżesza powiedział Izraelitom:

 

„Pamiętaj, że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i że Pan, twój Bóg, wyprowadził cię stamtąd ręką możną i ramieniem wyciągniętym. Dlatego rozkazał ci Pan, twój Bóg, abyś obchodził dzień sabatu”.

 

W tym fragmencie Słowo Boże wyraźnie odnosi sabat do ewangelii, gdyż dzień ten ma ścisły związek z naszym zbawieniem i wyzwoleniem z niewoli grzechu. Dlaczego Bóg po upadku człowieka nadał sabatowi duchowe znaczenie? Było tak, ponieważ upadek zatarł znaczenie, jakie pierwotnie posiadał sabat, a mianowicie, że człowiek był całkowicie zależny od Boga – swojego Stwórcy i dawcy wspaniałego wiecznego życia. Po upadku jednak, sabat zatracił to znaczenie, gdyż grzech spowodował, że człowiek z istoty zależnej od Boga przekształcił się w istotę zależną od siebie samego. Twierdzenie to jest zgodne z tym, co czytamy w Iz. 59:2, a mianowicie, że grzech jest tym, co oddziela nas od Boga. Ta sama prawda wyrażona jest też w 1Moj. 3:19. Co powiedział Bóg do Adama po jego upadku? Od tej pory będziesz spożywał swój chleb w pocie czoła. Wcześniej, to Bóg pracował dla Adama. Kiedy czytamy opis ogrodu Eden, to jest tam napisane, że sam Bóg zasadził ten ogród dla Adama i Ewy. Gdy jednak Adam zgrzeszył, Bóg powiedział, że odtąd będzie musiał on spożywać chleb w pocie czoła. Słowami tymi, Bóg powiedział do Adama: „Teraz nie będziesz miał odpoczynku”. Tak więc, grzech zburzył znaczenie sabatu. Relacje pomiędzy stworzeniem i Stwórcą miały zawsze polegać na całkowitej zależności. Bóg nigdy nie stworzył człowieka, by żył niezależnie od Niego. To właśnie z tego powodu Jezus powiedział: „Beze mnie nic uczynić nie możecie”:

 

Jan. 15:4-6

  1. Trwajcie we mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać nie będziecie.
  2. Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie.
  3. Kto nie trwa we mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną.

 

Tak miało być zawsze, ale kiedy Adam zgrzeszył wówczas uniezależnił się od Boga. Z tego powodu, aby przywrócić odpoczynek sabatu człowiekowi, Jezus przyszedł, by ponownie dla niego pracować.

 

„Muszę sprawować (BW: „wykonywać”) sprawy (BW: „dzieła”) tego, który mnie posłał” (Jan. 9:4, BG).

 

KJV: “I must work the works of him that sent me”. (“Muszę pracować…”)

 

Co było tą pracą, którą zlecił Bóg Chrystusowi? Oczywiście dziełem tym było zbawienie ludzkości. Gdy Chrystus przyszedł na świat wówczas rozpoczęło się dzieło zbawienia, któr dokonane zostało przez Niego na krzyżu. Stało się to pod koniec szóstego dnia, czyli w piątek. Dlaczego ten dzień nazwany został przez chrześcijan „Wielkim Piątkiem” (ang. „Good Friday” – dobry piątek)? Zwróćmy uwagę na słowa, które Chrystus wypowiada w Jan. 17:4:

 

„Ja cię uwielbiłem na ziemi; dokonałem (BG: „dokończyłem”) dzieła, które mi zleciłeś…”.

 

„I have finished the work you have given me to do.”

 

Również w Ew. Jana 19:30 Chrystus umierając wypowiedział te same słowa:

„A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: Wykonało się! (ang. przekłady: „It is finished” – dokonało się (dosł. „zakończyło się”) I skłoniwszy głowę, oddał ducha”.

 

Nasze zbawienie obejmuje dwa odrębne dzieła Chrystusa. Z tego powodu świątynia składała się z dwóch części: zachodniej, reprezentującej służbę Chrystusa w niebiańskiej świątyni oraz wschodniej, przedstawiającej Jego ziemską służbę. Jego ziemska służba rozpoczęła się z chwilą narodzin Chrystusa a zakończyła na krzyżu, gdzie Chrystus stał się Zbawicielem wszystkich ludzi. Zmartwychwstanie zaś dało początek służbie Chrystusa w niebie i nie zakończy się dopóki Chrystus nie odnowi ziemi.

 

Pomiędzy krzyżem i zmartwychwstaniem jest sabat. Chrystus zakończył swoje pierwsze dzieło (ziemską służbę) i odpoczął. Podobnie, kiedy ukończy to drugie dzieło (służbę w niebie) wówczas także odpocznie. Tym sposobem sabat w kontekście odkupienia wskazuje zarówno na ukończone odkupienie, jak i ukończone odnowienie. A zatem, zachowując sabat spoglądamy wstecz na nasze bezpieczeństwo w Chrystusie (ukończone odkupienie) ale także patrzymy w przyszłość widząc również odnowienie. Tym sposobem, sabat jest dniem radości, gdyż wskazuje wstecz na krzyż, gdzie ukończone zostało nasze zbawienie oraz wskazuje na błogosławioną nadzieję odnowienia ziemi, która zostanie zrealizowana w przyszłości. I to właśnie z tego powodu prorok Izajasz napisał:

 

„I będzie tak, że w każdy nów i w każdy sabat przychodzić będzie każdy człowiek, aby mi oddać pokłon – mówi Pan” (Izaj. 66:23).

 

Tak więc, niezwykle ważne jest, aby pamiętać, że sabat wskazuje na ukończone Boże dzieło.

Dzieło odkupienia obejmuje dwie fazy: dokonania Chrystusa, które zadośćuczyniły słusznym żądaniom prawa oraz śmierć Chrystusa, która wskazuje na sprawiedliwość prawa. Tym sposobem, swoimi czynami (życiem) oraz śmiercią Chrystus w imieniu człowieka spełnił wszelkie żądania prawa odnoszące się do naszego zbawienia.

 

Również służba w świątyni składa się z dwóch części: codziennej (nieustannej wstawienniczej służby Chrystusa) i dorocznej, związanej z oczyszczeniem świątyni, kiedy to Chrystus raz na zawsze usunie grzech i wprowadzi wieczną sprawiedliwość.

 

Tak więc, mamy dwie fazy odnoszące się do naszego odkupienia oraz dwie fazy służby Chrystusa w świątyni. I sabat (odpocznienie) nastanie, kiedy Chrystus ukończy drugą fazę swojej niebiańskiej służby a następnie odpocznie.

 

Czy dostrzegacie to, dlaczego sabat ma tak wielkie znaczenie? Jest tak, ponieważ wskazuje on na doskonałe i ukończone odkupienie w Chrystusie oraz doskonałe i ukończone odnowienie. I podobnie jak Bóg sam w Chrystusie dokonał dzieła pierwszego stworzenia i drugiego (odkupienia), tak samo również sam bez naszej pomocy dokona w Chrystusie odnowienia. Jaka jest zatem nasza rola również w odniesieniu do odnowienia? Nasze zadanie sprowadza się ponownie do odpocznienia w Chrystusie. Dzisiaj świat musi ujrzeć lud, który odpoczywa w Chrystusie wtedy Bóg dokona wszystkiego. Kiedy odpoczywacie w Chrystusie, wówczas On nie tylko obdarza was pokojem i pewnością zbawienia, ale daje wam również zwycięstwo. Sami nigdy nie pokonacie grzechu, gdyż jest on znajdująca się w was mocą, której o własnych siłach nie jesteście stanie ujarzmić. Jeśli mi nie wierzycie przeczytajcie ponownie siódmy rozdział listu do Rzymian.

 

Ale ktos może powiedzieć: „Ja odpoczywam w Chrystusie, Chrystusie ciągle jeszcze nie doświadczam tego zwycięstwa nad grzechem w swoim życiu”. Abraham powiedział to samo w odniesieniu do obietnicy, która mówiła, że w odpowiednim czasie będzie miał syna. Spełnianie obietnic, to zadanie Boga a nie wasze. Waszym zadaniem jest odpoczywać w Chrystusie, Wierzyc i cierpliwie czekać, aż Pan spełni obietnicę. On z pewnością spełni to co przyrzekł w odpowiednim czasie i na swój własny sposób. Czasami ma powody, dla których zwleka. Jednym z nich może być to, że faktycznie jeszcze w pełni w Nim nie odpoczywacie.

 

Najważniejsze jest zatem, abyśmy odpoczywali w Chrystusie, sabat jest tego znakiem, jest zewnętrznym aktem wyrażającym wewnętrzne doświadczenie. Przy czy powinniśmy pamiętać, że ten zewnętrzny akt (zachowywanie sabatu) nie ma większego znaczenia, jeśli pozbawiony jest wewnętrznego doświadczenia (odpocznienia w Chrystusie). Jeśli więc zachowujecie ten dzień z niewłaściwych powodów to wasze postępowanie pozbawione jest sensu i wartości. To właśnie m.in. z tego powodu prawda, która ukryta jest w sabacie jest ważniejsza niż sam dzień. Dzień nie ma najmniejszej wartości, jeśli pozbawiony jest prawdy, na która wskazuje. To właśnie prawda jest tym co sprawia, że sabat ma tak wielkie znaczenie i będzie miał w czasie poprzedzającym powrót Chrystusa. Z tego też powodu musimy te prawdę przywrócić, aby nadąć temu dniowi odpowiednie znaczenie.