OCZYSZCZENIE NIEBIAŃSKIEJ ŚWIĄTYNI A EWANGELIA
Na podstawie kazania wygloszonego w Szczecinie i Olsztyne w 2004 roku
To samo kazanie dostepne jest rowniez w wersji AUDIO >
Slawomir Gromadzki
Kliknij na ponizsza ikone w celu otwarcie obszernego artykulu
OCZYSZCZENIE SWIATYNI I SAD PRZEDMILENIJNY
TEKST PRZEWODNI: Hebr. 9:22-23 (1 MOJŻ. 16)
“A według zakonu niemal wszystko bywa oczyszczane krwią, i bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia. Jest więc rzeczą konieczną, aby odbicia rzeczy niebieskich były oczyszczane tymi sposobami (krwią zwierząt, która symbolizowała jedynie krew Chr.), same zaś rzeczy niebieskie (świątynia w niebie) lepszymi ofiarami aniżeli te.”
NAUKA O OCZYSZCZENIU NIEBIAŃSKIEJ ŚWIĄTYNI
Czego Kościół ADS oficjalnie naucza na temat oczyszczenia niebiańskiej świątyni?
Fragment Ksiązki „Wielki Bój” (Zrozumienie problemu świątyni):
“Przez osiemnaście wieków (do 1844 roku) służba (Chrystusa) była sprawowana w pierwszym pomieszczeniu świątyni w niebie. Krew Chrystusa ofiarowana za pokutujących grzeszników wyjednała im przebaczenie, jednak ich grzechy były ciągle jeszcze zapisane w księgach niebios. Zanim (więc) Chrystus zakończy swe zbawcze dzieło, musi dokonać oczyszczenia świątyni niebieskiej z grzechów (które są tam zapisane). Taka właśnie służba rozpoczęła się po zakończeniu 2300 proroczych lat (w 1844 roku). W tym czasie nasz Najwyższy Kapłan wszedł do miejsca najświętszego świątyni niebiańskiej, aby dokonać tam oczyszczenia. Jednak, zanim tego dokona, musi odbyć się zbadanie ksiąg, w celu stwierdzenia, kto przez pokutę za grzechy i wiarę w Chrystusa może dostąpić pojednania. Oczyszczenie świątyni pociąga więc za sobą śledztwo, a w konsekwencji sąd (przedadwentowy). (Następnie), gdy Chrystus przy końcu swojej służby mocą własnej krwi usunie ze świątyni grzechy swego ludu, wówczas włoży je na szatana, który zgodnie z wyrokiem sądu ostatecznego poniesie za nie (za ich spowodowanie) karę.”
Ujmując to własnymi słowami:
- Po wniebowstąpieniu Chrystus udał się do miejsca świętego świątyni w niebie, gdzie dzięki swojej krwi wyjednywał łaskę okazującym skruchę i wierzącym w niego grzesznikom, ale ich grzechy stale rejestrowane były w niebie i nie zostały ostatecznie z stamtąd usunięte.
- Dopiero w 1844 roku – zgodnie z proroctwem Daniela – Chrystus wszedł do miejsca najświętszego i rozpoczął dzieło oczyszczenia świątyni z grzechów, które zostały tam zapisane.
- Zanim jednak dzieło to zostanie ukończone, konieczne jest śledztwo, by wykazać czyje grzechy przez wiarę i skruchę mogą zostać całkowicie wymazane z niebiańskiego rejestru. Proces ten nosi nazwę sądu przedadwentowego.
- Gdy sąd ten zakończy się, wówczas grzechy prawdziwie wierzących zostaną złożone na szatana, który tysiąc lat spędzi na opustoszałej ziemi, po czym zostanie unicestwiony i w ten sposób Bóg ostatecznie i raz na zawsze rozprawi się z problemem grzechu.
KRYTYKA NAUKI O OCZYSZCZENIU NIEBIAŃSKIEJ ŚWIĄTYNI
Nasz kościół jest bardzo mocno krytykowany przez inne kościoły protestanckie odnośnie tego, iż nauczamy, że świątynia w niebie musi być oczyszczona.
Fragment reklamy 400-stronicowej książki pt. „cultic doctrine” (“sekciarska doktryna”), wydanej przez jeden z protestanckich kościołów:
“Ostatni rozdział tej książki stanowi otwarty list do przywódców Kościoła ADS wzywający do odrzucenia doktryn mówiących o oczyszczeniu niebiańskiej świątyni oraz sądzie śledczym i uznania ich za błędne”.
Nawet wśród nas samych pojawiają się tacy, którzy poddają w wątpliwość tę doktrynę, i tacy, którzy nie mogąc zrozumieć sensu tej prawdy odwracają się od Kościoła:
W Internecie znalazłem reklamę książki, której autor, były adwentystyczny kaznodzieja, stara się podważyć głoszoną przez nas prawdę o oczyszczeniu niebiańskiej świątyni”. Tytuł artykułu reklamującego tę książkę brzmi: “KSIĄŻKA, KTÓRA WSTRZĄSNĘŁA ADWENTYZMEM”. Oto fragment reklamy tej „wstrząsającej książki”:
„Ratzlaff – autor książki – przez 7 lat pracował w Kościele ADS jako pastor. Jednak, w 1982 roku, nie mogąc uzasadnić biblijnie doktryny o sądzie przedadwentowym i oczyszczeniu niebiańskiej świątyni opuścił wraz z żoną Kościół ADS”.
BIBLIJNE UZASADNIENIE NAUKI O OCZYSZCZENIU NIEBIAŃSKIEJ ŚWIĄTYNI
Czy jednak, brak zrozumienia tego zagadnienia może być uzasadnionym powodem, do odejścia z Kościoła ADS? Czy nauka ta jest naszym wymysłem i nie ma uzasadnienia w Słowie Bożym?
Hebr. 9:22-23
- A według zakonu niemal wszystko bywa oczyszczane krwią, i bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia.
- Jest więc rzeczą konieczną (jaką jest to rzeczą? – KONIECZNĄ!!!), aby odbicia rzeczy niebieskich były oczyszczane tymi sposobami (krwią zwierząt, która symbolizowała jedynie krew Chr.), same zaś rzeczy niebieskie (świątynia w niebie) lepszymi ofiarami aniżeli te.
Czy nauka o oczyszczeniu niebiańskiej świątyni jest zawarta w Słowie Bożym?
– Tak!
Paweł dobitnie mówi tu, że oczyszczenie świątyni w niebie jest jaką rzeczą?
„KONIECZNĄ”!!!
Który spośród chrześcijańskich kościołów, jako jedyny, naucza tej prawdy?
– Kościół ADS!
Czy zatem istnieje powód, by rezygnować z członkostwa tego kościoła, dlatego że naucza on prawdy, która ma uzasadnienie w Słowie Bożym?
– Nie, wrecz przeciwnie. To jest powód, by stac się jego członkiem!
Biblijna prawda o oczyszczeniu niebianskiej swiatyni moze sprawiac sporo trudnosci we wlasciwym jej zrozumieniu, ale nawet, jeśli nie jesteśmy jeszcze w stanie zrozumieć każdego szczegółu związanego z tym tematem, to czy z tego powodu mamy rezygnowac z dalszego studiowania tego zagadnienia, zniechęcać i wątpić?
Jednak, chociaż ogólnie wszystkie protestanckie kościoły potępiają nas z powodu tej nauki, to jest kilku znanych teologów, którzy twierdzą, że w niebie faktycznie istnieje świątynia, która potrzebuje oczyszczenia! Np. słynny brytyjski teolog B. F. Westcott napisał:
„Można powiedzieć, że nawet „niebieskie rzeczy” (Hebr. 9. 23), jako takie, które obejmują warunki przyszłego życia człowieka, przez upadek (przez grzech) przejęły coś, co potrzebuje oczyszczenia”.
Z wypowiedzi tej wynika, że nawet ten słynny i niezwykle uzdolniony teolog uczciwie przyznaje, że w Biblii jest mowa o oczyszczeniu świątyni w niebie. A skoro tak, to faktycznie musi to mieć miejsce. Jednak użyte przez tego teologa słowo „coś”, dowodzi, że on sam zdaje się nie rozumieć, z czego dokładnie ma być oczyszczona świątynia. Wie tylko tyle, że Biblia faktycznie mówi o oczyszczeniu świątyni w niebie, i że ma to związek z grzechem!
Jedno jest pewne – ADS mają rację, twierdząc, że Biblia mówi, iż jest świątynia w niebie, która ma być oczyszczona z grzechu.
Musimy tylko teraz gorliwie modlić się i tak pilnie studiować Słowo Boże, by móc też wyjaśnić biblijnie, jaki aspekt grzechu ma być objęty oczyszczeniem świątyni.
Co sugeruje autor Hebr. 9. 23?
– Paweł mówi tutaj po prostu, że tak jak ziemska świątynia musiała być oczyszczona, tak i niebiańska.
Niestety, chociaż autor sam napisał, że świątynia w niebie musi być oczyszczona (oczywiście z grzechów – Hebr. 9), to nie wyjaśnia, dlaczego.
Czemu Paweł nie odpowiedział na to pytanie?
Wyjaśnienie znajduje się w wierszu 5 (9-go rozdz.):
W pierwszych 4 wierszach tego rozdziału Paweł opisał ziemską świątynię a następnie w drugiej części wiersza 5 mówi:
Hebr. 9: 5
- … o czym teraz nie ma potrzeby szczegółowo mówić.
Inaczej mówiąc, Paweł chciał powiedzieć coś takiego: “Napisałem o świątyni, ale nie po to, żeby ponownie wyjaśniać szczegóły związane z tym, jakie znaczenie miała pełniona tam służba, bo nie to jest moim celem w tym liście. Nie muszę też wyjaśniać, dlaczego niebiańska świątynia ma być oczyszczona, bo w ST zostało to już wyjaśnione na przykładzie służby, która miała miejsce w ziemskiej świątyni. Jeśli więc chcecie to zrozumieć studiujcie 3 Mojż. 16”.
Celem tego fragmentu i całego listu do Hebr. (do chrześcijan żydowskiego pochodzenia, którzy niebawem mieli być przygnębieni z powodu utraty ziemskiej świątyni) jest po prostu wykazanie, że rzeczywistością i czymś lepszym jest świątynia w niebie a nie ta ziemska. Ziemska była jedynie cieniem, a rzeczywistością jest świątynia w niebie. Celem Hebr. 9 nie jest szczegółowe omówienie tego zagadnienia. Wszystko, zatem czego dowiadujemy się z w. 23, to niepodważalny fakt, że niebiańska świątynia – podobnie jak ziemska – również musi być oczyszczona, a jeśli oczyszczona, to z pewnością od grzechu. Jeśli zaś chcemy poznać szczegóły związane z tą wypowiedzią, to musimy udać się do 3 Mojż. 16.
Z treści listu do Hebrajczyków jasno wynika, że służba sprawowana w ziemskiej świątyni była wiernym odbiciem tego, co ma miejsce w niebiańskiej świątyni, która jest rzeczywistością. Oznacza to, że to co działo się w ziemskiej świątyni w dniu pojednania, było obrazem tego, co ma miejsce w niebiańskiej świątyni, która jest rzeczywistością.
3 Moj. 16:30
- W tym dniu bowiem zostanie dokonane przebłaganie za was, aby was oczyścić. Od wszystkich waszych grzechów będziecie oczyszczeni przed Panem.
Na podstawie tego tekstu możemy powiedzieć, że skoro wówczas kapłan dokonywał oczyszczenia w dniu pojednania, to i obecnie Chrystus dokonuje takiego oczyszczenia w niebie.
Jest tu jednak pewien poważny problem, który musimy rozwiązać z Bożą pomocą:
Chodzi o to, że, jeśli świątynia w niebie ma być oczyszczona, to z czego?
– Może być oczyszczona wyłącznie z grzechów, a jeśli z grzechów to oczywiście naszych.
Ale, jeśli nauczamy, że mamy dopiero być oczyszczeni z naszych grzechów, które nie zostały jeszcze usunięte, lecz nadal znajdują się w niebie, to mamy poważny problem!
Dlaczego?
– Dlatego, że jest wiele tekstów biblijnych, które mówią o tym, że przez wiarę w Chrystusa już zostaliśmy oczyszczeni z naszych grzechów!:
Izaj. 53:6 (BG)
- … Pan włożył nań nieprawość wszystkich nas.
2 Kor. 5:19
- Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał, nie zaliczając im ich upadków, …
2 Kor. 5:21
- On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą.
Hebr. 10:14
- Albowiem jedną ofiarą uczynił (czas przeszły) na zawsze doskonałymi (czystymi) tych, którzy są uświęceni.
Hebr. 10:10
- Mocą tej woli jesteśmy uświęceni przez ofiarowanie ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze.
Kiedy Chrystus umierając na krzyżu zawołał “wykonało się!”, to z pewnością miał na myśli to, że dzieło zbawienia, odkupienia i usprawiedliwienia ludzkości faktycznie już się dokonało! I wszyscy, którzy tylko uwierzą i zaakceptują ten dar zbawienia zostają już usprawiedliwieni i oczyszczeni z grzechów i są doskonali w Chrystusie!
Rzym. 8:1
- Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie.
A skoro w Chrystusie jesteśmy sprawiedliwi, czyści, wolni od winy i kary, doskonali, to dlaczego nauczamy, że mamy dopiero zostać oczyszczeni z grzechów?!
Dodatkowo, kiedy Pan Jezus umierał za nas na krzyżu, to ile naszych grzechów wziął na siebie?
Czy tylko te, które popełniliśmy przed nawróceniem, czy wziął także te grzechy, które popełniliśmy po nawróceniu, inaczej mówiąc wszystkie nasze przestępstwa, przeszłe i przyszłe?
– Oczywiście, że wszystkie, bo jeśli powiemy, że tylko grzechy przed nawróceniem, to jak Bóg może nas zbawić od tych grzechów? Potrzebna byłaby kolejna śmierć Chrystusa.
Więc, skoro Chrystus swoją śmiercią objął wszystkie nasze grzechy, to dlaczego potrzebne jest jeszcze oczyszczenie świątyni w niebie od naszych grzechów?
Żeby rozwiązać cały problem musimy trzymać się 2 faktów, które są bezsprzecznie zgodne ze Słowem Bożym:
- Szczerze wierzący człowiek, który akceptuje to czego w świętej historii swego życia i śmierci dokonał dla niego Pan Jezus i narodził się z Ducha Świętego już jest święty, doskonały w Chrystusie, sprawiedliwy i wolny od winy i potępienia, pomimo tego, że w praktyce nie jest jeszcze doskonały. I jeśli tylko wytrwa w wierze do końca wszystkie te błogosławieństwa są na zawsze jego udziałem.
- Z drugiej strony, pewne jest też to, że tak jak w ziemskiej świątyni dokonywano oczyszczenia ludu Bożego i świątyni z grzechów, tak i teraz w niebiańskiej świątyni musi mieć to miejsce, bo tak napisał Paweł w Hebr. 9. 23.
Czy zauważamy tutaj jakąś sprzeczność?
Tak, ale potem przekonamy się, że jest ona pozorna.
Ciekawą odpowiedź na w/w zarzuty znalazłem we fragmencie listu, który pastor Branson – wiceprzewodniczący naszego Kościoła wystosował w 1933 roku do Canrighta:
„Kiedy akceptuję Chrystusa, wówczas przez Niego wyznaję moje grzechy Bogu, tak jak Izraelici wyznawali swoje grzechy nad głową ofiary. W ten sposób moje grzechy zostają przeniesione do świątyni, w której Chrystus jest moim Orędownikiem. On zabiera moje grzechy i w zamian obdarza mnie swoją sprawiedliwością. Jednakże, chociaż Chrystus zdjął ze mnie moje grzechy i w Nim już jestem sprawiedliwy, to ponieważ zabrał On moje grzechy do świątyni, gdzie znajduje się ich rejestr, to ostateczne ich usunięcie będzie mieć miejsce w czasie dnia sądnego”. (Reply to Canright, p. 235 by H. Branson, published by the Review and Herald Publishing Assn. 1933)
A zatem, według Bransona można pogodzić to, że choć przez wiarę już jesteśmy sprawiedliwi i czyści, to ostateczne oczyszczenie z grzechów ma nastąpić dopiero w czasie wielkiego dnia pojednania.
Clifford Goldstein, „PROSTO O ROKU 1844”, s. 88-89:
„Gdy wyznajemy nasze grzechy, zostają one od nas zabrane i zaznaczone w niebieskiej świątyni jako przebaczone – tak, jak symbolicznie grzechy Izraela przenoszone były do ziemskiej świątyni, gdzie także były przebaczone. I tak jak ziemska świątynia była oczyszczana, tak niebieska zostanie oczyszczona od wszystkich grzechów. Pewnego dnia grzechy te spadną na głowę tego, który był ich przyczyną”.
Podobne zdanie wyraziła na ten temat E. White:
“Krew Chrystusa, poprzez którą oręduje On za okazującymi skruchę wierzącymi, zapewniła im przebaczenie i akceptację Ojca. Pomimo tego jednak, zapis ich grzechów ciągle jeszcze pozostawał w księdze.” {GC88 421.3}:
Według tego cytatu, wierzący człowiek już ma zapewnione przebaczenie, ale zapis jego grzechów z pewnego ważnego powodu nadal pozostaje w niebie do dnia pojednania.
Pozostaje nam więc odpowiedzieć na pytanie, dlaczego przechowywany jest rejestr naszych grzechów, skoro w Chrystusie jesteśmy od nich usprawiedliwieni?
Powód może być dwojaki:
Powiedzmy, że teraz jestem nawróconym chrześcijaninem, który autentycznie narodził się z Ducha Świętego.
Czy jestem teraz oczyszczony ze wszystkich grzechów?
– Tak.
Czy w Chrystusie teraz jest dla mnie potępienie?
– Nie.
Czy przeszedłem ze śmierci do żywota (Jan 5. 24)?
– Tak.
Ale pomimo tego wszystkiego, czy jako nowonarodzony człowiek, mogę zacząć stopniowo oddalać się od Chrystusa, w końcu stracić wiarę i zgrzeszyć przeciwko Duchowi Świętemu?
– Mogę:
Hebr. 6:4-6
- Jest bowiem rzeczą niemożliwą, żeby tych – którzy raz zostali oświeceni i zakosztowali daru niebiańskiego, i stali się uczestnikami Ducha Świętego (o kim jest tu mowa? O wierzących którzy przeżyli nowonarodzenie!),
- I zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre oraz, cudownych mocy wieku przyszłego –
- Gdy odpadli, powtórnie odnowić i przywieść do pokuty, ponieważ oni sami ponownie krzyżują Syna Bożego i wystawiają go na urągowisko.
Czy możliwe jest wypadnięcie z łaski nawet w przypadku nawróconej osoby, która cieszy się pewnością zbawienia?
– Tak.
A jeśli taki człowiek wypadnie z łaski, to co z nim się stanie?
– Zginie.
Ale zanim spadnie na niego najsurowszy ze wszystkich wyroków – wyrok śmierci wiecznej, to co musi mieć miejsce zanim ten człowiek zostanie skazany i stracony?
– Musi mieć miejsce sąd i sprawiedliwy Bóg musi wykazać, że uczynił wszystko by tego człowieka ratować.
Żeby jednak ten człowiek mógł być osądzony, to co jest niezbędne, żeby wykazać jego winę?
– Konieczne są akta prawne zawierające wykaz jego przestępstw wobec prawa, bo śmierć wieczna jest wyłącznie czym?
– Zapłatą za grzech!
To właśnie dlatego w niebie przechowywany jest rejestr naszych grzechów!
Jest tak, ponieważ zbawieni jesteśmy przez wiarę, ale sądzeni i potępieni z powodu uczynków (grzechów):
Obj. 20:13
- I wydało morze umarłych,.. również śmierć i piekło wydały umarłych, … i byli osądzeni, każdy według uczynków swoich.
Nawet ziemskie sądy rządzą się takimi samymi zasadami; Jeśli ktoś ma być ukarany, konieczne są akta, dokumenty, zawierające odpowiednie dowody jego winy i listę jego przestępstw, zeznania świadków itd.
Czy już rozumiemy, dlaczego w niebie prowadzony jest rejestr naszych grzechów, nawet jeśli jesteśmy w tej chwili zbawionymi, wolnymi od winy i kary, usprawiedliwionymi chrześcijanami?
Answer to the remarks made by Wingrowicz Agnieszke, that my applications of sins as rubbish was wrong, because God forgives us instantly and He remembers our sins no more, so our past sins we repented for are forgiven and we are cleansed from them:
But according to this quotation of E. White, God will forget for ever our sins after the cleansing of the sanctuary!!!
When the times of refreshing shall come from the presence of the Lord, then the sins of the repentant soul who has received the grace of Christ and has overcome through the blood of the Lamb, will be removed from the records of heaven, and will be placed upon Satan, the scapegoat, the originator of sin, and be remembered no more against him forever. . . . When the conflict of life is ended, when the armor is laid off at the feet of Jesus, when the saints of God are glorified, then and then only will it be safe to claim that we are saved, and sinless.– Signs of the Times, May 16, 1895. {3SM 355.5}
OCZYSZCZENIE SWIATYNI W SENSIE ODPOWIEDIZLNOSCI ZA ZAISTNIENIE GRZECHU
Jaki jest drugi bardzo ważny powód, dla którego w niebie przechowywany jest rejestr naszych grzechów?
2. Wierzący zostali już wprawdzie usprawiedliwieni (oczyszczeni) od grzechu w sensie winy i kary za grzech, ale nie został jeszcze rozwiązany problem odpowiedzialności za grzech!
Najważniejsze pytanie, na jakie odpowiedzieć ma wielki dzień sądny (dzień pojednania), brzmi:
- Kto odpowiada za grzech, który na początku zrodził się w Lucyferze?
- Kto odpowiada za to, że Adam i Ewa zgrzeszyli?
- I w końcu, kto jest odpowiedzialny za grzechy popełnione i popełniane przez nas?
Zatem, świątynia oczyszczona ma być od grzechu w sensie odpowiedzialności za jego powstanie oraz od zapisu (rejestru) tych grzechów!
3 Moj. 16:7.
Fragment ten mówi on o tym, czego dokonywał kapłan w czasie dnia pojednania:
3 Moj. 16:7
- Potem weźmie owe dwa kozły i postawi je przed Panem u wejścia do Namiotu Zgromadzenia.
My – adwentyści – stoimy na stanowisku, że pierwszy kozioł, który został wybrany dla Pana reprezentował Chrystusa, który na krzyżu poniósł naszą winę i karę za grzech.
A drugi kozioł symbolizował szatana, który w końcu musi wziąć na siebie odpowiedzialność za zaistnienie grzechu.
To właśnie z tego powodu ten drugi kozioł często nosi nazwę „kozła ofiarnego”, na którego złożona zostaje odpowiedzialność.
Istnieją wprawdzie nieadwentystyczni teolodzy, którzy zgadzają się z nami, ale ogólnie pozostali chrześcijanie stoją na stanowisku, że oba kozły reprezentują Chrystusa.
Dlaczego tak uważają?:
3 Moj. 16:20-21
- A gdy skończy obrzęd przebłagania za świątynię, za Namiot Zgromadzenia oraz ołtarz, przyprowadzi kozła żywego (to ten drugi kozioł).
- I położy Aaron obie swoje ręce na głowie kozła żywego, i wyzna nad nim wszystkie przewinienia synów izraelskich…
… i wszystkie ich przestępstwa, którymi zgrzeszyli, i złoży je na głowę kozła, i wypędzi go przez wyznaczonego męża na pustynię.
- Tak poniesie na sobie ten kozioł wszystkie ich przewinienia do ziemi pustynnej.
Ponieważ ten drugi kozioł bierze na siebie grzechy ludu Bożego, więc inni chrześcijanie twierdzą, że nie może to być szatan, ale również Chrystus.
My zaś uważamy, że ten drugi kozioł to szatan, i przez to ponownie jesteśmy potępiani przez protestanckich teologów, bo jeśli ten żywy kozioł, który jak twierdzimy, reprezentuje szatana i bierze na siebie nieprawości Izraela, to występuje tu w roli kogoś, kto zbawia od grzechów!
- S. Ballenger, (profesor teologii, były adwentysta, współpracownik E. White), “Przegląd Nauki Adwentystów na temat Świątyni” (SDA Sanctuary Teaching Examined):
“Wielu szczerych chrześcijan w zakłopotanie wprawia to, jaką rolę według adwentystów pełni szatan w dniu pojednania. Nauczają oni, że złożone zostają na niego wszystkie grzechy odkupionych, przez co czynią go wyzwolicielem z grzechu. To przecież Chrystus poniósł grzechy całego świata! Z tego powodu szatan nigdy nie będzie musiał ponosić ani jednego grzechu”.
Zanim odpowiemy na zarzuty Ballengera, przeczytam bardzo ciekawą wypowiedź E. White na jego temat:
(Ok. roku 1905 Ballenger zaczął podważać naukę o świątyni. Któregoś dnia, gdy E. White znajdowała się w Salamance otrzymała w nocy widzenie. W wizji tej Pan pokazał jej kilku doświadczonych adwentystów, wśród których był Ballenger. Pokazano jej, że podczas tego spotkania powiedział on, że jedno z wydawanych przez adwentystów czasopism cieszyłoby się znacznie większą popularnością, gdyby nie umieszczano w nim artykułów na temat sabatu… Bóg pokazał jej to spotkanie zanim do niego doszło. Dopiero po dłuższym czasie, tak pokierował jej poczynaniami, że znalazła się rano w Battle Crreek, uczestnicząc w nabożeństwie, dokładnie po nocnym spotkaniu, które pokazano jej w widzeniu):
“Gdy zakończono się modlić, wstałam i z mocą Bożą przemówiłam, wydając świadectwo o tym, co Pan objawił mi jakiś czas temu w nocnej wizji…
Po tym, jak wydałam świadectwo (opisując to widzenie), brat Ballenger wstał i okazując skruchę oraz gorzko płacząc, powiedział: Przyjąłem to świadectwo tak, jak od Pana. Ja również uczestniczyłem w tym spotkaniu ostatniej nocy i byłem po niewłaściwej stronie.
Pan dał mi to widzenie jakiś czas wcześniej w Salamance” – dalej pisze s. White – „a następnie sprawił, że wróciłam do Battle Creek, aby powiedzieć o tym rano, dokładnie zaraz po tym nocnym spotkaniu… A teraz, ponownie brat Ballenger przedstawia teorie (podważające naukę o świątyni), które nie mogą być podtrzymane przez Słowo Boże. Dla tych, którzy sprzeciwiają się prawdzie dotyczącej świątyni, lepiej byłoby, gdyby więcej się modlili a mniej mówili (2x). Zaświadczam w imieniu Pana, że brat Ballenger znajduje się pod wpływem mocy szatana”. Ms 59, 1905. {MR760 4.4}
A teraz odpowiedzmy na zarzut Ballengera, a mianowicie, czy nasze nauki odnośnie Azazela świadczą o tym, że czynimy Lucyfera odkupicielem naszych grzechów?
W jakim stanie musiały być te dwa kozły? Jakie warunki musiały oba spełnić, aby mogły zostać wybrane?
– Oba musiały być bez skazy.
Jasno świadczy to o tym, że ten drugi Kozioł nie mógł reprezentować szatana, takiego jakim jest obecnie, ale takiego jakim był początkowo jako Lucyfer (Nosiciel Światła) – istota stworzona przez Boga jako doskonała.
Musi tak być, ponieważ oba kozły były bez skazy, podobnie jak Chrystus a takze Lucyfer na początku swojej egzystencji.
Zwróćmy teraz uwagę na to, jakie imię miał ten drugi kozioł?
3 Moj. 16:8
- Następnie Aaron rzuci losy o te dwa kozły: jeden los dla Pana, a drugi los dla Azazela.
W języku hebrajskim słowa miały znaczenie.
Jaki znaczenie ma słowo Azazel?
– Według hebrajskich teologów (niechrześcijańskich, ale hebrajskich), słowo Azazel oznacza diabeł!
A zatem, żydowscy teolodzy, co jest bardzo ważne, popierają stanowisko naszego kościoła w tym względzie.
Jednym z najstarszych i najbardziej godnych zaufania manuskryptów Starego Testamentu jest manuskrypt staro syryjski.
I w tym manuskrypcie, napisanym w języku staro syryjskim, zamiast słowa Azazel, użyty jest zwrot: „anioł, który się zbuntował”!
A zatem ten kozioł nie mógł symbolizować Chrystusa, ale „anioła, który się zbuntował”!
Większość chrześcijańskich teologów interpretuje słowo Azazel jako kozioł ofiarny (“scapegoat”), co również nie jest bez znaczenia.
Co oznacza zwrot kozioł ofiarny?
– Oznacza to kogoś, kogo obarcza się odpowiedzialnością!!!
A zatem, nie ma żadnych wątpliwości, że ten drugi kozioł (Azazel) to niewątpliwie Lucyfer.
Dodatkowo, wiemy już też, że ten drugi kozioł oznacza kogoś, kto obarczony jest winą (odpowiedzialnością).
Jaki z tego wniosek?
– TEN DRUGI KOZIOŁ (AZAZEL), A W RZECZYWISTOŚCI LUCYFER, TO ISTOTA, NA KTÓRĄ MA ZOSTAĆ ZRZUCONA ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!
ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA CO?
– ZA ZAISTNIENIE GRZECHU, ZA ZŁO JAKIE SIE POJAWIŁO!!!
I dokładnie takie zdanie miała E. White:
“Tak jak kapłan usuwając grzechy ze świątyni wyznawał je na głowę kozła ofiarnego, tak też Chrystus złoży wszystkie te grzechy na szatana – twórcę (autora) i sprawcę grzechu”. {FLB 213.4}
Kto jest „twórcą” i „sprawcą” grzechu, który nagle pojawił się we wszechświecie a potem dotknął ziemię.
Kto jest odpowiedzialny za powstanie grzechu?
– Lucyfer.
Więc, w jakim sensie Chrystus złoży na niego wszystkie nasze grzechy?
– Nie złoży na niego naszych grzechów w takim sensie, jakby Lucyfer miał ponieść karę i winę, bo w ten sposób Lucyfer faktycznie stałby się naszym zbawicielem.
To Chrystus wziął na siebie nasze grzechy w sensie winy i kary:
Izaj. 53:11
- Za mękę swojej duszy ujrzy światło i jego poznaniem się nasyci. Sprawiedliwy mój sługa wielu usprawiedliwi i sam ich winy poniesie.
Czy ktokolwiek inny może wraz z Chrystusem ponieść winy nas wszystkich?
– Nie!!!
Słowo Boże mówi, że Chrystus „sam” poniósł nasze winy!!!
A kto oczyścił nas od grzechu w sensie kary?
Izaj. 53:5
- Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia.
Co czynił kapłan z kozłem, na którego padł los dla Pana?
3 Moj. 16:9
- Potem przyprowadzi Aaron tego kozła, na którego padł los dla Pana, i złoży go na ofiarę za grzech,
Kozioł dla Pana reprezentował Chrystusa, który jako jedyny bierze na siebie nasza winę i karę za grzech.
A zatem, skoro Pan Jezus oczyścił nas ze wszystkich naszych grzechów w sensie winy i kary, to w jakim sensie wszystkie nasze grzechy maja zostać złożone na Azazela (Lucyfera)?
– Na szatana mają być złożone GRZECHY W SENSIE ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA DOPROWADZENIE DO TYCH GRZECHÓW!!!
I dokładnie tak mówi E. White w dalszej części wcześniej przytoczonego cytatu:
„Kozioł ofiarny, niosąc grzechy Izraela został wypędzony na pustynię (dosł.: „miejsce odludne”). Podobnie szatan, ponosząc odpowiedzialność (dosł. “guilt”, ale użyła tu słowa „wina” w sensie odpowiedzialności) za wszystkie grzechy ludu Bożego, do popełnienia których doprowadził, będzie przez tysiąc lat uwięziony na ziemi, która stanie się pustynią i będzie niezamieszkała, aż w końcu spadnie na niego ostateczna kara za grzech (l. poj! = zakon grzechu), w ogniu, który strawi wszelkie zło”. {FLB 213.4}
Umierający po prawej stronie Chrystusa łotr z pewnością miał wiele złych uczynków, które zostały zapisane w księgach niebieskich. Kiedy jednak, niedługo przed swoją śmiercią wyznał on swoje grzechy, Pan Jezus zapewnił go, że będzie zbawiony. A skoro Chrystus tak mu powiedział, to ten łotr już wtedy musiał być oczyszczony od winy i kary za popełnione przestepstwa.
Nie ulega jednak wątpliwości, że choć został usprawiedliwiony od wszystkich grzechów przez wiarę w Chrystusa, to jego grzechy nadal (przez 18 wieków) przechowywane były w niebiańskim rejestrze. W jakim celu? Nie po to, by teraz (w czasie wielkiego dnia pojednania i procesu oczyszcania świątyni) oczyścić tego łotra od kary i winy za te grzechy, ale żeby w czasie sądu przedadwentowego wykazać, że prawdą jest, że wielokrotnie zgrzeszył, ale szczerze uwierzył w Chrystusa, jako swego Zbawcę, powołując się na Jego sprawiedliwość, dzieki czemu został oczyszcony z grzechu dwa tysiące lat temu.
Kiedy mówimy o grzechu jako przestępstwie prawa, wówczas musimy rozpatrywać to zagadnienie w przynajmniej trzech aspektach. W aspekcie:
- WINY
- KARY
- ODPOWIEDZIALNOŚCI
Popularny adwentystyczny teolog – Jack Sequeira, posługując się trafnym przykładem w następujący sposób wyjaśnia zależność pomiędzy karą i odpowiedzialnością:
„Pewien człowiek jechał samochodem zgodnie z przepisami, nie przekraczając ograniczenia prędkości. Wzdłuż tej samej drogi, którą jechał samochód, szedł mężczyzna, który widząc idącego po przeciwnej stronie ulicy znajomego, nagle wszedł na jezdnię. Niemal w tej samej chwili wpadł pod ten samochód, ponosząc śmierć na miejscu. Kierowca nie miał żadnej możliwości, aby ominąć tego człowieka, ale pomimo tego rodzice zmarłego pozwali kierowcę do sądu. Sprawę jednak przegrali, gdyż świadkowie zeznali, że mężczyzna zmarły w wyniku wypadku wszedł na jezdnię nagle i bez uprzedniego sprawdzenia, czy nic mu nie zagraża. Kierowca musiał przyznać, że to on jadąc własnym samochodem zabił tego człowieka, ale kto był odpowiedzialny za tą śmierć? – Nie kierowca, lecz mężczyzna, który zmarł w wypadku. Dlatego kierowca został uniewinniony, pomimo tego, że przyczynił się do śmierci tego człowieka. W tym przypadku najważniejsze nie było to, kto zabił, ale kto był odpowiedzialny za śmierć! Ten kierowca rzeczywiście zabił tego przechodnia, ale nie był odpowiedzialny i dlatego zgodnie z prawem nie mógł być ukarany. Podobnie jest w kwestii grzechu. Niezwykle ważne jest, aby problem grzechu rozpatrywać nie tylko w aspekcie kary i winy oraz tego kto popelnia grzech, ale także odpowiedzialności za zaistnienie grzechu, doprowadzenie do niego i jego rozwój”.
Biblia jasno mówi o tym, że Bóg jest istotą wszechwładną, co oznacza, że nic we wszechświecie nie dzieje się bez wiedzy i zgody Boga.
Czy Bóg wiedział o tym, że Lucyfer zgrzeszy?
– Tak.
Dlaczego więc go stworzył?
To jest pytanie, które nurtuje wielu ludzi.
Jeśli Bóg jest wszechwładną istotą, to dlaczego zezwolił na to, aby pojawił się ktoś taki jak szatan?
Ezech. 28:15
- Nienagannym (BG: „doskonałym”) byłeś w postępowaniu swoim od dnia, gdy zostałeś stworzony (to Azazel), aż dotąd, gdy odkryto u ciebie niegodziwość (BG: „znalazła się nieprawość w tobie”).
Jak grzech mógł znaleźć się w kimś, kto był doskonale święty i bezgrzeszny?
Odpowiedź na to pytanie jest tajemnicą nieprawości. Słowo „tajemnica”, oznacza, że nie można tego wyjaśnić ani wytłumaczyć. Nie jesteśmy w stanie tego wytłumaczyć ani zrozumieć, ale nie zmienia to faktu ze pojawienie się zła i grzechu w doskonałej istocie rzeczywiscie ialo miejsce.
Oto co Ellen White napisala na ten wazny temat, ST, April 28, 1890 par. 2:
“Grzech pojawił się w doskonałym wszechświecie. Nigdy nie wyjaśniono i nigdy nie wyjaśni się przyczyny jego pojawienia się oraz rozwoju. (Nie stanie się to) nawet podczas tego ostatniego wielkiego dnia, kiedy nastanie czas sądu i księgi zostaną otwarte, i kiedy każdy człowiek będzie sądzony według uczynków dokonanych w ciele, kiedy grzechy Bożego pokutującego i uświęconego ludu zostaną złożone na kozła ofiarnego – sprawcę grzechu.
(BARDZO WAŻNA MYŚL!!!):
Tego dnia jednak, dla wszystkich jasnym („evident”) stanie się fakt, że nie ma i nigdy nie było jakiegokolwiek powodu (dla pojawienia się) grzechu.
Gdy nastanie czas ostatecznego potępienia szatana, jego aniołów oraz wszystkich ludzi, którzy jako przestępcy Bożego prawa zidentyfikowali się z szatanem, wtedy wszelkie usta będą zamknięte. Kiedy zastępom buntowników, począwszy od pierwszego wielkiego arcybuntownika aż do ostatniego przestępcy, zostanie zadane pytanie, dlaczego złamali Boże prawo, wówczas (wszyscy) zaniemówią. Nie będzie żadnej odpowiedzi, której można byłoby udzielić, żadnego powodu, który można byłoby podać”.
Kiedy Adam zgrzeszył i Bóg przyszedł, aby zapytać go, dlaczego to zrobił, to co powiedział Adam, gdy Bóg zapytał go, dlaczego zgrzeszył?
Adam powiedział: „To ta kobieta, którą mi dałeś…”.
Na kogo w ten sposób Adam zrzucił odpowiedzialność za grzech?
– Na Boga.
Dzisiaj cały czas słyszymy podobne zarzuty pod adresem Boga:
„Jeśli Bóg jest wszechwładny i jest miłością, to dlaczego pozwolił, by Adam I Ewa ulegli pokusie. Dlaczego pozwala, by ludzie umierali na raka? Jeśli Bóg jest miłością, to dlaczego dopuszcza do tego, że ludzie giną w wyniku trzęsień ziemi czy innych kataklizmów?
Pytania te stanowią poważny problem, który nie został rozwiązany przez krzyż, ale zostanie rozwiązany w czasie wielkiego dnia pojednania.
Jak teraz (tymczasowo) Bóg rozwiązuje problem związany z tymi pytaniami i wątpliwościami?
– Obecnie, choć faktycznie nie jest odpowiedzialny, to ponieważ nie może jeszcze tego uzasadnić Bóg bierze winę na siebie! Bierze winę na siebie, ale tylko do dnia pojednania.
Jest w Biblii taki fragment, gdzie sam Bóg mówi, że On stworzył zło!:
Izaj. 45:7 (BG)
- (Bóg mówi tu o sobie) Który czynię światłość, i stwarzam ciemności; sprawuję pokój, i stwarzam złe. (BW: przygotowuję… nieszczęście). Ja Pan czynię to wszystko.
Dlaczego takie przedziwne stwierdzenie znajduje się w Słowie Bożym?
Jack Sequeira wyjasnia to w nastepujacy sposob:
„Bóg nie może jeszcze w pełni wykazać, że odpowiedzialny za zaistnienie grzechu jest Azazel. Uczyni to dopiero przy końcu wielkiego dnia sądnego, kiedy to odpowiedzialność za pojawienie się grzechu i doprowadzenie do grzechu zostanie złożona na Lucyfera. Do tego momentu Bóg, – choć jest niewinny – bierze odpowiedzialność na siebie. Czyni tak, dlatego, że jest Bogiem Wszechwładnym i jako taki, zezwolił na pojawienie się zła”.
PAMIĘTAJMY CAŁY CZAS OCZYSZCENIE ŚWIATYNI MA NAJWIEKSZY ZWIĄZEK ZE SŁOWEM „ODPOWIEDZIALNOŚĆ”
Żeby to lepiej zrozumieć musimy odpowiedzieć na pytanie, co jest głównym powodem tego, że grzeszymy?
– ZAKON GRZECHU, KTÓRY JEST W NAS!
Rzym. 7: 20
- A jeśli czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który mieszka we mnie.
Kto jest odpowiedzialny za to, że ten zakon w nas się znalazł?
– Azazel (Lucyfer)!
O kim mówi tu Paweł? O nawróconym czy nienawróconym człowieku?
– Nie o to tu chodzi.
Rzym. 7:19
- Albowiem nie czynię dobrego, które chcę, tylko złe, którego nie chcę, to czynię.
- A jeśli czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który mieszka we mnie.
Na co zrzucił tu Paweł odpowiedzialność?
– Na grzech, który mieszkał w nim.
Rzym. 7: 21-23
- Znajduję tedy w sobie zakon, że gdy chcę czynić dobrze, trzyma się mnie złe…
- Bo według człowieka wewnętrznego mam upodobanie w zakonie Bożym.
- A w członkach swoich dostrzegam inny zakon, który walczy przeciwko zakonowi, uznanemu przez mój rozum i bierze mnie w niewolę zakonu grzechu, który jest w członkach moich.
Kiedy przyjęliśmy Chrystusa, to czy nie podjęliśmy decyzji, że nie będziemy grzeszyć? Czy nie złożyliśmy obietnicy, że przestaniemy grzeszyć?
Czy dotrzymalismy obietnicy?
Dlaczego grzeszymy, skoro nie chcemy tego czynić i pragniemy być dobrzy?
– Dlatego, że jeszcze mamy w sobie zakon grzechu.
Kto umieścił w nas ten zakon?
Kto jako pierwszy wyzwolił w sobie egoistyczne skłonności (zakon grzechu)?
Ale czy pomimo tego, że Lucyfer wyzwolil i rozwinal w sobie to zło (zakon grzechu – prawo samolubnej miłości), to czy znalazł się w sytuacji bez wyjścia i nie mógł się od tego uwolnić?
– Oczywiście, że było rozwiązanie i to bardzo proste.
Co powinien był uczynić Lucyfer, kiedy zauważył u siebie pojawienie się dziwnej zazdrości i skłonności do wywyższania siebie?
– Powinien był wyznać to i prosić Boga o ratunek!
Czy jednak zrobił to?
– Nie.
Dlaczego?:
PP: „Znalazł się ktoś, kto nadużył wolności danej przez Boga (nadużył wolności wyboru). Grzech zrodził się w tym, który zaraz po Chrystusie był najbardziej uczczony przez Boga. Stopniowo Lucyfer zaczął pobłażać pragnieniu wywyższenia się. W Piśmie Świętym czytamy: „Twoje serce było wyniosłe z powodu twojej piękności. Zniweczyłeś swoją mądrość skutkiem swojej świetności” (Ezech. 28,17). W niebiańskiej radzie aniołowie przekonywali Lucyfera. Syn Boży przedstawił dobroć i sprawiedliwość Stwórcy. Udowodniono mu, że jego niechęć była nieuzasadniona i pokazano, jakie będą skutki trwania w buncie. Lucyfer został przekonany, że się myli. Gdyby zapragnął wrócić do Boga, uznać mądrość Stwórcy i z zadowoleniem zająć miejsce wyznaczone mu w wielkim Bożym planie, mógłby powrócić na swój urząd. (DLACZEGO TEGO NIE ZROBIŁ?) Zbyt wielką ofiarą dla tego uwielbianego powszechnie anioła byłoby przyznanie się do błędu. Miłosierny Stwórca, w wielkiej litości dla Lucyfera i jego naśladowców, starał się wyciągnąć ich z otchłani, w którą wpadali, ale Jego miłosierdzie zostało fałszywie zinterpretowane”.
Zwrot „prawo (zakon) grzechu” w Rzym. 7 użyty został przez Pawła w takim samym znaczeniu, w jakim dziś mówimy o np. prawie grawitacji.
Mieszkające w nas prawo grzechu (samolubnej miłości), jest podobnie jak prawo grawitacji siłą.
Ludzka wola (umysł, pragnienia) nie jest prawem, ale czyms co sie zienia, a prawo jest stałą, niezmienną i nie kończącą się siłą, tak jak prawo grawitacji.
Jest to stała siła, trwająca dzień i noc, siedem dni w tygodniu i cały okrągły rok.
Dlatego musimy zawsze pamiętać o tym, że w naszym ciele Lucyfer zaszczepił swój wynalazek – prawo grzechu, siłę, która skłania nas do grzechu. Paweł nazywa te siłę „zakonem grzechu” i jest to stałe prawo!
Możemy opierać się tej sile np. dzięki ćwiczeniu swojej woli, ale nigdy nie możemy się od niej uwolnić, bo jest to stała i niezmienna siła – prawo skłonności do miłowania siebie bardziej niż Boga i bliźnich.
Np. Podczas pobytu na campie w Zatoniu możemy podjąć postanowienie, że od tej pory nie będziemy czegoś robić.
Co wtedy czynimy?
– Staramy się opierać temu prawu.
Jak długo nam się to udaje?
– Przez tydzień, miesiąc, czasami dłużej?
Ale po pewnym czasie jesteśmy już zmęczeni i znów wszystko wraca do normy.
Dlaczego?
Bo nasza wola osłabła, zmieniła się, a prawo grzechu w nas zmieniło się?
Nie, bo to jest prawo!
To właśnie z tego powodu Paweł używa tego zwrotu „zakon grzechu”, aby dać nam do zrozumienia, że jest to stała znajdująca się w nas siła, która przejmuje nad nami kontrolę, kiedy słabnie nasza siła woli.
W Rzym 7. 22 Paweł mówi o zakonie Bożym jako o zasadzie, która podobnie jak prawo grzechu i prawo Ducha, czy prawo grawitacji również jest prawem, a skoro prawem to znaczy, że zakon ten jest niezmienny!
Podstawą prawa Bożego jest Boża miłość, która również jest zasadą i prawem. To właśnie dlatego, również Boża miłość jest niezmienna!
Ludzka miłość jest tylko niedoskonałym uczuciem, ale nie zasadą, nie prawem, dlatego ludzka miłość jest zmienna!
W Rzym. 7:22 (BG) Paweł mówi:
- Albowiem kocham się w zakonie Bożym według wewnętrznego człowieka.
A ponieważ podstawą Bożego Prawa jest Boża miłość, to znaczy, że Paweł mówi:
„Kocham się w Bożej miłości”, “kocham, uwielbiam Bożą miłość, którą wyraża prawo!”.
Zwróćmy uwagę na to, że Paweł „kocha się w zakonie Bożym” w umyśle.
A gdzie mieszka prawo grzechu?
– W „ciele”, czyli w upadłej naturze Pawła.
Z tego powodu Paweł dalej mówi:
Rzym. 7:25
- … Tak więc ja sam służę umysłem zakonowi Bożemu, ciałem zaś zakonowi grzechu.
Która spośród tych dwóch sił jest od momentu upadku człowieka większa, prawo umysłu, czy prawo grzechu?
– Paweł w Rzym. 7 sugeruje, że prawo grzechu jest silniejsze.
Pamiętajmy jednak, że Paweł nie porównuje tu siły zakonu grzechu i zakonu Ducha, ale jedynie zakon grzechu kontra zakon umysłu.
Paweł stara się tu skonfrontować jedynie upadła naturę (wraz z jej zakonem grzechu) oraz umysł, który pragnie czynić dobrze.
Jednakże, ten sam Paweł w 8 rozdziale Rzym. dodaje jeszcze jedno prawo, prawo Ducha.
Istnieją 3 prawa:
- PRAWO GRZECHU
- PRAWO UMYSŁU
- PRAWO DUCHA
W 7 rozdziale Paweł mówi, że prawo grzechu jest silniejsze od prawa umysłu i umysł nie jest w stanie pokonać zakonu grzechu.
W Rzym 8.2 Paweł jednak mówi też o zakonie Ducha, który u nawróconego człowieka walczy z zakonem grzechu.
Oba te prawa są stałymi siłami. Kiedy jednak dochodzi do starcia pomiędzy tymi dwiema siłami, to która z nich jest silniejsza?
– Zakon Ducha!
Jednak, chociaż zakon Ducha jest również prawem, stałą i niezmienna zasadą, to w przeciwieństwie do zakonu grzechu nie jest prawem wrodzonym, ale nabytym przez wiarę w Chrystusa i obecność tego zakonu Ducha w nas uzależniona jest od stopnia rozwoju wiary i więzi ze źródłem tego zakonu.
A ponieważ zdarza się nam osłabić wiarę i zaniedbywać więź z Bogiem, to zakon grzechu dochodzi do głosu i ponownie grzeszymy.
Co zatem jest prawdziwym powodem zła?
– Powodem jest to, że ktoś wszczepił w nas zakon grzechu – zaraził nas wirusem.
Kto to zrobił?
– Szatan.
Kto zatem musi ponieść odpowiedzialność za grzech?
– Lucyfer i stanie się to w kulminacyjnym momencie wielkiego dnia pojednania.
LIST ELLE WHITE DO CANRIGHTA
Drogi Bracie, Zawsze pragnąłeś mocy i popularności, i to stanowi jedną z przyczyn twojej obecnej sytuacji. Nie znasz siebie samego (i własnych potrzeb). To czego zawsze potrzebowałeś, to pokorny i skruszony duch. To nie dążenie do zaszczytów i wielkości uczynią cię wielkim w oczach Bożych, ale pokorne i pobożne życie. Nasz najwyższy wzór – Chrystus – człowiek – nie upierał się zachłannie aby być równym Bogu, ale wziął na siebie naszą naturę i nie przypisywał sobie tytułu profesora, ale żył jako pokorny cieśla służąc innym.
Zawsze towarzyszyło ci pragnienie wykonywania wielkiego dzieła. Ale pamiętaj, całe życie zajmie ci naprawienie tego, co zostało zniszczone w ciągu chwili bezmyślności i ulegania pokusie. Droga powrotu może zostać utorowana jedynie przez nieustanną i uporczywą walkę, krok po kroku. Ścieżka prowadząca do nieba jest zbyt wąska dla zaszczytów, bogactwa, wygórowanych ambicji, zbyt stroma i wyboista dla wygodnych powozów.
Ja nie oczekuję żadnych wyjaśnień twojego postępowania. Brat Stone zachęcał mnie, abym wysłuchała treści listu, który napisałeś do mnie, ale odmówiłam, gdyż wątpliwości, narzekanie i niewiara są zaraźliwe. Gdybym uczyniła swój umysł kanałem dla tego zatrutego i pochodzącego od diabła strumienia, wówczas niektóre sugestie mogłyby zanieczyścić również mój umysł. Skoro jego sugestie miały dość mocy, by ciebie doprowadzić, do sprzedania pierworództwa za miskę soczewicy – za przyjaźń z wrogiem Pana, to ja nie chcę słuchać niczego, co ma związek z twoimi wątpliwościami i mam nadzieję, że nie zdołasz zarazić nimi innych umysłów.
To nie mnie zdradzasz, ale Pana. Świadectwa, które ci przedstawiłam prawdziwie pochodzą od Niego. Przykro mi, ze odrzuciłeś dane ci światło. Jedno jest pewne, ci spośród adwentystów dnia siódmego, którzy staną pod sztandarem szatana, w pierwszej kolejności porzucą wiarę w napomnienia i przestrogi zawarte w Świadectwach Ducha Proroctwa.
Błagam cię, abyś przestał nękać tych, którzy jeszcze wierzą w prawdę. Bo jeśli wybrałeś świat i tych, którzy są ze świata, to pozostań z nimi. Nie zatruwaj umysłów innych osób, czyniąc siebie kanałem, przez który szatan prowadzi dusze do zatracenia. Daj opór diabłu, jeśli jeszcze nie jest na zawsze za późno. Bracie Canright, dla dobra swojej duszy, ponownie uchwyć mocno rękę Pana. Zaklinam cię… Jestem już zbyt zmęczona, aby kontynuować tę korespondencję. Życzę ci i modlę się o to, aby Bóg uwolnił cię z sideł szatana”.
(TESTIMONIES, VOL. 3, PP. 304-329, AUGUST 12, 1873; VOL. 5, PP. 516-520, 1886; VOL. 5, PP. 571-573, 1887; VOL. 5, PP. 621-628, APRIL 20, 1887).
Żebyśmy mogli lepiej zrozumieć temat związany z oczyszczeniem świątyni, posłużę się pewną historią. Ponieważ ilustracja ta jest dość obszerna i zawiera wiele ważnych myśli, to żeby czegoś istotnego nie pominąć lepiej będzie, jeśli to przeczytam, prosząc o skupienie i uwagę, gdyż mi osobiście pomogło to w zrozumieniu tego trudnego zagadnienia i mam nadzieje, że tak samo będzie w waszym przypadku:
Pewien szanowany i zawsze sprawiedliwy sędzia miał kilku synów. Najstarszy był jego pierworodnym synem, zawsze posłusznym, bezgranicznie oddanym ojcu i kochającym go szczerą niesamolubną miłością. Zawsze był wyjątkowo pilnym uczniem i z doskonałym wynikiem oraz wyróżnieniem ukończył studia zostając prawnikiem.
Drugi pod względem wieku syn był nieco młodszy i wyrósł na bardzo uzdolnionego, pięknego i przystojnego mężczyznę. Ojciec nigdy niczego nie zaniedbał w jego wychowaniu i obdarzył wszystkim, co niezbędne, by zawsze był prawym i szczęśliwym człowiekiem.
Jednak, pomimo wszystkich dobrodziejstw, jakie wyświadczył mu ojciec, i choć zawsze otaczany był taką sama miłością, jaką Ojciec darzył najstarszego syna, to w pewnym momencie zaczął zanadto koncentrować się na sobie i pożądać jeszcze wyższej pozycji, sławy i większego uznania w oczach innych ludzi, przynajmniej takiego, jakie miał jego starszy brat.
Zaczął coraz bardziej koncentrować się na sobie i bez żadnego uzasadnienia odczuwać niechęć do starszego brata a nawet ojca.
W końcu, widząc że żyjąc blisko ojca nigdy nie zdoła zrealizować swego egoistycznego planu, pomimo usilnych próśb całej kochającej go rodziny postanowił wyjechać, by móc żyć według własnych egoistycznych praw, a nie zasady niesamolubnej miłości, która panowała w rodzinnym domu.
Niedługo potem wszedł na drogę przestępstwa, został schwytany przez stróżów prawa i postawiony przed sądem, który reprezentował jego ojciec. Ponieważ wina została udowodniona, ojciec z bólem serca musiał skazać go na wiele lat więzienia.
Gdy w końcu ten syn wyszedł na wolność, postanowił zemścić się na ojcu, wykorzystując najmłodszego syna, który nie osiągnął jeszcze wieku dojrzałości. Zemsta miała na celu zniesławienie ojca i polegała na tym, że strasząc i szantażując swojego najmłodszego brata, zmuszał go do popełniania różnych przestępstw.
W wyniku tego, najmłodszy syn często był zatrzymywany przez policję i stawał przed sędzią – własnym ojcem, który nie mając innego wyjścia musiał ukarać go nakładając nań wysoką grzywnę.
Przestępstwa Te zniesławiały Ojca, zarówno jako sędziego, bo zawsze był sprawiedliwym i nieugiętym stróżem prawa, a także jako ojca, ponieważ był odpowiedzialny za syna. Dodatkowo, w sądzie cały czas prowadzono rejestr, w którym umieszczano informacje o przestępstwach tego najmłodszego syna. Powodem prowadzenia tego rejestru było to, że gdyby w przyszłości popełniał kolejne przestępstwa i to takie, za które nie można byłoby już zapłacić grzywny, to wówczas te poprzednie przestępstwa zostałyby użyte jako dodatkowy argument przeciwko niemu i byłyby jednym z dowodów świadczących o tym, że okazał się notorycznym przestępcą, który nigdy się nie zmieni i tym razem sam musi ponieść karę i to w najsurowszym wymiarze.
Kierowany miłością ojciec, za każdym razem wraz z najstarszym synem płacił za poniesione szkody i wybaczał swojemu najmłodszemu synowi, dzięki czemu nie ponosił on żadnej kary. Ojciec czynił tak zawsze, jak tylko najmłodszego syna stawiano przed sądem, bo wiedział, że ktoś inny był odpowiedzialny za sprowadzenie go na drogę przestępstwa.
W końcu, ten starszy zbuntowany syn, tak długo rozwijał swój przestępczy proceder, że dopuścił się najgorszych przestępstw, zachowując się przy tym jak nieobliczalny psychopata i stając się najbardziej poszukiwanym przez policję przestępcą. Ścigano go za kradzieże, gwałty, handel narkotykami, a nawet okrutne morderstwa. Jednak, wiedząc o tym, że ciąży na nim nieunikniony wyrok śmierci a policja stale depcze mu po piętach i niedługo przestanie cieszyć się wolnością, postanowił jeszcze raz zemścić się na Ojcu, porywając jego najmłodszego syna i podając ojcu przez telefon zatrważającą informację o tym, że zamierza go zabić.
Gdy jednak dowiedział się o tym najstarszy syn, zaproponował swoje życie w zamian za życie najmłodszego brata. Propozycja została przyjęta i zamiast najmłodszego, śmierć poniósł najstarszy syn, ratując tym sposobem młodszego brata, który dzięki temu mógł wrócić do Ojca.
W końcu przestępca został schwytany przez policje, której udaje się przy okazji udowodnić, że choć ten najmłodszy syn faktycznie dokonywał przestępstw, to robił to, ponieważ był zastraszany i wykorzystywany przez tego starszego brata, który w ten sposób chciał zemścić się na ojcu.
Następnie, ten zbuntowany syn został postawiony przed sądem i oskarżony o spowodowanie wszystkich przestępstw najmłodszego brata, za jego porwanie i zamordowanie najstarszego brata oraz wiele innych wykroczeń. Słysząc, że został skazany na karę śmierci, od której nie było już odwołania, nie mając innego wyjścia w końcu przyznał się do wszystkiego, wyznając też, że za to, iż wszedł na drogę przestępstwa nie jest w najmniejszej mierze odpowiedzialny jego ojciec ani starszy brat, gdyż obaj nie zaniedbali niczego, aby stał się prawym człowiekiem.
Wtedy odpowiedzialność za wszystkie przestępstwa najmłodszego syna i za zniesławienie ojca została słusznie złożona na tego wyrodnego syna.
Dodatkowo, cały rejestr przestępstw młodszego brata został usunięty na zawsze z sądowych akt. Stało się tak, nie dlatego, że ten najmłodszy syn tych przestępstw nie popełnił, ale dlatego, że został uwolniony od odpowiedzialności za nie.
Młodszy syn nie został też podczas tej ostatecznej rozprawy uwolniony od winy i kary, bo tym już wcześniej obarczony został jego ojciec, płacąc zawsze grzywnę za wyrządzone przez niego szkody.
Podobna historia – tym razem prawdziwa – opisana została w Biblii. Mówi ona o Bogu i Jego synach. Pierwszy i jedyny w swoim rodzaju Syn (bo nie stworzony), to Chrystus. Następnie Lucyfer – Nosiciel Światła, Syn Jutrzenki, przepiękna, doskonała pod każdym względem istota o niezwykłej mądrości i szczególnych zdolnościach. Najbardziej wyróżniony spośród wszystkich stworzonych synów Bożych, doskonały pod każdym względem i posiadający z natury niesamolubną miłość.
Jednak, w pewnym momencie stało się coś dziwnego, niezrozumiałego i niewytłumaczalnego. W doskonałym Lucyferze zaczęło kiełkować uwielbienie i miłość do samego siebie. Choć odczuwał z tego powodu niepokój i wiedział, że w wyniku przesadnego koncentrowania się na swojej niezwykłej urodzie, wspaniałości i mądrości zrodziło się w nim coś złego, to nie udał się z tym do Ojca, ale jeszcze częściej myślał o tym jak wspaniałą jest istotą.
W końcu, Lucyfer zaczął zazdrościć Jezusowi najwyższej pozycji jaką zajmował w niebie i tego, że Bóg tylko Jego traktuje na równi z sobą. Świadomie nie chciał pamiętać dłużej o wszystkich dobrodziejstwach, którymi obdarzył go Ojciec oraz sam Jezus i dalej koncentrował się na sobie i realizacji swego ukrytego pragnienia.
„Jestem przecież potężną i pewnie nieśmiertelną istotą” – myślał – „i sądzę, że tak naprawdę moje możliwości są nieograniczone. Muszę tylko jeszcze nieco nad sobą popracować, a będę jeszcze potężniejszy, dzięki czemu zrównam się z Najwyższym, a potem…”.
Ufając swoim niezwykłym zdolnościom i wielkiej mocy, w końcu postanowił wprowadzić swój plan w czyn. Nie zwierzając się nikomu ze swoich prawdziwych intencji zaczął buntować przeciwko Ojcu innych aniołów. Niestety, wielu z nich stanęło po jego stronie. Inni zaś pamiętając o bezgranicznej miłości Ojca i o tym, jak wiele Mu zawdzięczają, błagali Lucyfera, by skończył ze swoją zwodniczą działalnością, przypominając mu, że to Ojciec powołał go do życia, że bez Niego byłby niczym, że sam zanadto zaczął koncentrować się na swojej wspaniałości i pięknie, przez co wytworzył w sobie i rozwinął prawo samolubnej miłości, która jest czymś złym i obcym w doskonałym wszechświecie i nie ma racji bytu. Nawet sam Jezus przyszedł do Lucyfera w imieniu Ojca, zapewniając go, że Ojciec nadal go miłuje i tęskni za nim, pragnąc, by wrócił, a wtedy zostanie uzdrowiony i znów będą mogli cieszyć się wzajemną miłością.
W końcu, Chrystus i wierni Bogu aniołowie przekonali Lucyfera, że jest w błędzie, i że bardzo dużo ryzykuje, jeśli dalej będzie próbował realizować swój plan. Zapewnili go, że Ojciec nadal go miłuje i pragnie tylko, by osobiście przyszedł do Niego i powiedział Mu o swoich uczuciach i planach. A jeśli usłucha i wyrazi tylko chęć uzyskania od niego pomocy, to Bóg z pewnością da mu siłę do tego, by trwale uwolnił się od tego złego pragnienia, które się w nim zrodziło. I nie tylko trwale uwolni go od tego, ale dalej będzie mógł zajmować najwyższe stanowisko wśród aniołów.
„Lecz, jeśli nie usłuchasz” – perswadowali dalej aniołowie – „to przecież sam dobrze wiesz, do czego prowadzi niesubordynacja względem niezmiennego Bożego prawa miłości, które stoi na straży sprawiedliwości i porządku we wszechświecie. Jeśli nas nie usłuchasz i dalej będziesz realizował swoje dziwne pragnienia, to z czasem tak to w sobie rozwiniesz, że nigdy nie zechcesz wrócić i sam wydasz na siebie wyrok śmierci i staniesz się tym czym byłeś zanim Bóg cię stworzył”.
Jednak, choć Lucyfer został przekonany o tym, że zbłądził i wiedział, że Chrystus i aniołowie mają rację, to postanowił zaryzykować. Poza tym Lucyfer pomyślał: „A może to nieprawda, że pielęgnując w sobie to dziwne uczucie będę musiał umrzeć? Myślę, że Bóg tak naprawdę obdarzył mnie nieśmiertelnością i wie o tym, ale ponieważ obawia się takich śmiałków jak ja, boi się o to, że ktoś kiedyś może odebrać Mu władzę, to stara się nas zastraszyć swoim prawem, które mówi, że karą za bunt jest śmierć? Bóg wie, ze popełnił błąd stwarzając mnie tak potężną istotą, bo teraz w żaden sposób nie może mi tego odebrać. To zaś” – myślał dalej Lucyfer -, „że choć zbuntowałem się przeciwko Niemu, a pomimo tego nadal stara się mieć mnie po swojej stronie, dowodzi tylko, że boi się mnie i tych, którzy mnie popierają. Wie, że mogę być zbyt silny, żeby mnie pokonać, dlatego dąży do tego, bym wyznał swój błąd. A poza tym, nawet jeśli faktycznie mogę zginąć, to przecież Bóg nie targnie się na moje życie, bo nikt, poza mną i Nim samym nie wie, jakie są moje prawdziwe zamiary. Nie może więc mnie unicestwić, bo wie, że inni będą posłuszni Jego prawu ze strachu, a to byłoby dla niego nie do zniesienia”.
I tak, Syn Jutrzenki podjął najbardziej tragiczną w skutkach decyzję, której konsekwencje wstrząsnęły całym wszechświatem i doprowadziły do największej tragedii i nieszczęścia.
Niedługo potem, musiał opuścić rodzinny dom, gdyż Bóg obawiał się o bezpieczeństwo pozostałych aniołów.
Stwórca nie mógł unicestwić Lucyfera, pomimo tego, że stanowił on śmiertelne zagrożenie dla nieupadłych mieszkańców wszechświata, bo gdyby to uczynił, nikt w tamtym czasie nie zrozumiałby, dlaczego Bóg pozbawił życia stworzoną przez siebie istotę tylko dlatego, że – jak twierdziła – pragnęła większej wolności dla siebie oraz innych aniołów. Potrzebny był czas, aby śmiercionośny owoc, który zakiełkował w sercu Lucyfera w końcu dojrzał. Bóg musiał zezwolić na rozwój grzechu, aby wszyscy mieszkańcy wszechświata zrozumieli, że każdy kto stale i uparcie odrzuca możliwość życia według prawa Bożej niesamolubnej miłości, a obiera życie według prawa egoizmu musi umrzeć, gdyż inaczej zaraziłby tą toksyczną, destrukcyjną i zabójczą zasadą cały wszechświat, doprowadzając w końcu do jego unicestwienia.
Pozwalając jednak Lucyferowi na dalszą egzystencję, dobry Bóg zastosował wszelkie możliwe środki ochrony i uczynił wszystko, co mógł, aby przestrzec mieszkańców nieupadłych światów przed zwodniczą działalnością upadłego anioła oraz przed konsekwencjami związania się z nim.
Niestety, pomimo tego, posługującemu się kłamstwem Lucyferowi w końcu udało się wszczepić wynalezioną przez siebie zasadę egoistycznej miłości w serce najmłodszego spośród Bożych dzieci – w serce człowieka, którego od tamtej chwili zwodziciel bezustannie nakłaniał do popełniania coraz gorszych grzechów.
W ten sposób, ponieważ również człowiek stał się niewolnikiem egoizmu, musiał podzielić los upadłego anioła i podobnie jak Lucyfer skazany został na niechybną śmierć.
Jednak Bóg, w swojej miłości przewidując, że prędzej czy później dojdzie do upadku jednego z jego młodszych dzieci, już wcześniej wraz z najstarszym synem opracował plan ocalenia dla upadłego człowieka, który lekceważąc przestrogi uległ zwiedzeniu.
Najstarszy Syn opuścił niebo i w imieniu Ojca przyszedł na upadły świat, do którego władania porwał się szatan. Przyszedł na świat „w postaci grzesznego ciała”, aby móc reprezentować upadłego i zniewolonego przez prawo grzechu człowieka. Nie wykorzystując swojej boskiej mocy, ale jedynie moc zakonu Ducha całymi latami zmagał się z zakonem grzechu, walcząc z wynalezioną przez Lucyfera zasadą egoistycznej miłości. Jednak Chrystus jako reprezentant upadłego człowieka „pokonał grzech w ciele”, nigdy nie poddał się zakonowi egoizmu i w ten sposób Jego zwycięstwo i Jego świętość została przypisana człowiekowi.
Lucyfer nie potrafił pohamować swojej złości, z tego powodu, że choć Chrystus „przyszedł w postaci grzesznego ciała” i musiał zmagać się z zakonem grzechu, to jako jedyny człowiek nigdy nie uległ nieodpartej jak dotąd sile pożądliwości ciała, pożądliwości oczu i pychy żywota. Lucyfer był tak wściekły i tak bardzo nienawidził Chrystusa, że w końcu wykorzystując do tego celu poddanych sobie ludzi, zamordował Syna Bożego. Jednak, czyniąc to, nie tylko wydał na siebie ostateczny wyrok śmierci, ale sprawił, że przez człowieczeństwo Chrystusa, do krzyża przybity został również zakon grzechu i został w ten sposób uśmiercony, dzięki czemu w Chrystusie cały rodzaj ludzki został prawnie usprawiedliwiony i oczyszczony od kary i winy. Dodatkowo, poprzez śmierć na krzyżu Bóg w swoim Synu pokazał przed całym wszechświatem, że tak bardzo miłuje swoje dzieci, że gdyby to było możliwe i gdyby nie doprowadziło to do unicestwienia wszechświata, to dla ich ratowania byłby w stanie poświecić nawet swoją wieczność!
Lucyfer już wiedział, że w oczach całego wszechświata jest skończony, i że jego unicestwienie jest tylko kwestią czasu. Jednak jego egoizm, duma, nienawiść do Boga, umiłowanie zła, rozwinęły się w nim do tego stopnia, że postanowił kontynuować swoje dzieło i całą swoją siłę skierował przeciwko zwolennikom Tego, którego nienawidził i przeciwko Jego prawu, którego podstawą jest niesamolubna miłość.
Chrystus zaś, zaraz po swoim zmartwychwstaniu udał się do nieba i wiedząc o tym, że choć wierzący w niego ludzie przez akceptację Jego doskonale sprawiedliwego ziemskiego życia w ciele oraz Jego śmierci, zostali już przez wiarę uznani za sprawiedliwych i godnych zbawienia, to nadal żyjąc w królestwie szatana zmagają się z zakonem grzechu, który wszczepił w ich serca sprawca zła. Z tego powodu mogą jeszcze grzeszyć, wiec powołując się na swoją sprawiedliwość i śmierć nieustannie wstawiał się za nimi, zapewniając im wybaczenie i usprawiedliwienie.
W końcu, gdy nastał odpowiedni czas, Chrystus wszedł do miejsca najświętszego niebiańskiej świątyni, aby ostatecznie rozprawić się z grzechem i oczyścić świat a także cały wszechświat od obecności zakonu grzechu i jego autora.
W tym celu, wraz z aniołami niezwykle dokładnie analizuje księgę, w której znajduje się szczegółowy opis życia tych wszystkich, którzy maja być zbawieni. Czyni to po to, aby wykazać przed Ojcem, aniołami i całym wszechświatem, że wszyscy oni uwierzyli w Niego wiarą czynną w miłości, zaakceptowali jego doskonale sprawiedliwe życie w ciele jako jedyną zasługę, dającą im prawo do wieczności. Uznali Jego drugą śmierć w ciele jako własna śmierć, jako śmierć swojego potępionego i grzesznego życia. Przez wiarę w Niego przeżyli nowonarodzenie, stali się uczestnikami boskiej natury, ich udziałem stał się zakon Ducha. Dzięki obecności Ducha Świętego prowadzili prawdziwie uświęcone życie, i choć nie byli doskonali, bo odwracając czasami wzrok od Chrystusa upadali, to zawsze wyznawali swoje grzechy powołując się na przelaną przez Chrystusa krew i ich grzechy zostały im odpuszczone.
Następnie, Chrystus po wykazaniu, że zbawieni wytrwali w wierze do końca, wymazuje wszystkie zarejestrowane w księdze grzechy zbawionych a odpowiedzialnością za ich spowodowanie obarcza Lucyfera.
Po czym wstaje i mówi: „Kto czyni nieprawość, niech nadal czyni nieprawość, a kto brudny, niech nadal się brudzi, lecz kto sprawiedliwy, niech nadal czyni sprawiedliwość, a kto święty, niech nadal się uświęca” (Obj. 22:11). Zdejmuje swoje kapłańskie szaty zakłada koronę i wraz z niezliczoną rzeszą aniołów wyrusza w podróż kosmiczną z centrum wszechświata w kierunku układu słonecznego. Wraca na ziemię w momencie, kiedy Lucyfer jest bliski zabicia świętych z powodu ich wierności względem Chrystusa i Bożego prawa miłości.
Następnie, Chrystus przemienia zbawionych uwalniając ich raz na zawsze od zakonu grzechu i zabiera ich ze sobą. Na zniszczonej i bezludnej ziemi pozostaje tylko Lucyfer, który jak Azazel zostaje uwięziony na pustyni, by przez tysiąc lat stanowić niezapomniany pomnik tego, jaki jest nieunikniony wynik życia wbrew prawu niesamolubnej Bożej miłości.
Podsumowując ten temat i to, co zostało tu powiedziane, możemy w skrócie wyrazić pogląd, że głównym celem wielkiego dnia pojednania jest:
- Oczyszczenie świątyni i samego Boga od odpowiedzialności za pojawienie się grzechu w niebie oraz na ziemi i zrzucenie tej odpowiedzialności na prawdziwego winowajcę – Azazela (Lucyfera).
- Oczyszczenie ludu Bożego, nie od kary i winy za grzechy (bo tego dokonał Chrystus na Golgocie), ale od odpowiedzialności za dopuszczenie się grzechów i zrzucenie tej odpowiedzialności na Lucyfera.
- Oczyszczenie świątyni w niebie od zapisu grzechów już usprawiedliwionego przez wiarę w Chrystusa ludu Bożego, co nie oznacza, że dopiero w czasie wielkiego dnia pojednania te grzechy zostają im wybaczone. Oczyszczenie świątyni z rejestru grzechów świętych, oznacza jedynie usunięcie materiałów dowodowych, które musiały być przechowywane w niebie do końca procesu, na wypadek, gdyby okazało się, że ci, których one dotyczyły nie wytrwali w wierze do końca.
Tak więc, pamiętajmy, że oczyszczenie od odpowiedzialności za grzech oraz od zapisu grzechów, który jest w niebie następuje w czasie wielkiego dnia pojednania.
Oczyszczenie zaś od kary i winy za popełniony grzech może nastąpić w każdej chwili, jeśli tylko ten grzech wyznamy i powołamy się na sprawiedliwość i krew (śmierć) Zbawiciela.
Jest tak dzięki temu, że Pan Jezus jest naszym kapłanem w świątyni na zawsze według porządku Melchisedeka, co oznacza, że zawsze dopóki żyjemy możemy przyjść do Niego, a On zawsze wychodzi nam na spotkanie z symbolami swojej przelanej krwi i złamanego ciała i oferuje nam je w darze.
O tym właśnie mówi ap. Jan:
1 Jan. 2:1-2
- Dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. A jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy.
- On ci jest ubłaganiem (jedynym) za grzechy nasze (oczyszcza nas swoją krwią od winy i kary).
1 Jan. 1:9
- Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości (oczyści nas od winy i kary za każdy wyznany grzech, dzięki temu, że nadal akceptujemy swoją śmierć w Nim).
Żyd. 9:28 (BG)
- Tak i Chrystus, raz będąc ofiarowany na zgładzenie wielu grzechów, drugi raz się bez grzechu okaże tym, którzy go oczekują ku zbawieniu.
DOŚWIADCZENIE PASTORA SEQUEIRY
W taki sposób przedstawia nasz pogląd na temat oczyszczenia niebiańskiej świątyni np. pastor Jack Sequeira. Któregoś razu znani teolodzy i przedstawiciele różnych kościołów protestanckich zorganizowali wielka teologiczna debatę, na która zaproszono przedstawicieli różnych chrześcijańskich sekt. Miedzy innymi nasz kościół został poproszony o oddelegowanie na to spotkanie jednego z naszych teologów. W końcu poproszono o to pastora Sequeirę. Jak można było się spodziewać publicznie zadawano podchwytliwe pytania i przedstawiciele tych uważanych za sekty społeczności mieli spore kłopoty. W końcu jednak do wystąpienia poproszono pastora Sequeirę i jak można było się spodziewać zadawano pytania, które tutaj dzisiaj zostały omówione. Jednak brat Sequeira był na to doskonale przygotowany i odparł wszystkie te zarzuty, wyjaśniając, że sąd przedadwentowy ma za zadanie jedynie wykazać, że faktycznie przyjęli sprawiedliwość, która jest jedynie przez wiarę w Chrystusa, a celem oczyszczenia świątyni jest zrzucenie odpowiedzialności za pojawienie się grzechu na Lucyfera oraz oczyszczenie wierzących nie od kary i winy, ale odpowiedzialności za popełnione grzechy i obarczenie ta odpowiedzialnością szatana.
Kiedy pastor Sequeira odpowiedział na wszystkie zarzuty stawiane naszemu kościołowi. Wówczas wstał sam przewodniczący tej teologicznej komisji uścisnął rękę bratu S. I wobec całego audytorium głośno powiedział, że jeśli tak nauczają adwentyści, to nikt nie ma prawa określać ich mianem sekty.
I my również powinniśmy tak przedstawiać te prawdę w oparciu o Słowo Boże, żeby nikt nie miał wątpliwości, że wiemy w co wierzymy.
Mam nadzieję, że materiał ten jest pomocny w zrozumieniu tego trudnego zagadnienia, a przynajmniej, że nie zostało tu powiedziane nic co byłoby niezgodne z prawdą, i że zachęciło to was do dalszego pilnego badania tego tematu.
Amen
To samo kazanie w wersji AUDIO >